Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji będzie działała do końca kadencji Sejmu, na jej czele pozostanie Patryk Jaki, ale zarazem zaczną się „poszukiwania nowych rozwiązań prawnych dla jej funkcjonowania”. To słowa ministra Jakiego zostatniego piątku. Odniósł się wten sposób do spekulacji na temat funkcjonowania komisji ze środy. Które sam wrozmowie zWP wywołał. Stwierdził wówczas bowiem, że będzie chciał stworzyć raport zamykający prace komisji, atakże, iż nie wyklucza rezygnacji zszefostwa, jako że „nie chce nikogo uszczęśliwiać nasiłę”.
Deklaracja piątkowa jest na pewno lepsza od tej środowej. Choć dalej dla tych, którym zależy przede wszystkim na wyjaśnianiu reprywatyzacyjnych patologii, niewystarczająca. Tym bardziej że oprzyszłości komisji wspomniał również wTOK FM jej obecny członek, aprzyszły wiceprezydent Warszawy, Paweł Rabiej. Podobnie jak Patryk Jaki powiązał los komisji weryfikacyjnej zprzyszłorocznymi wyboramiparlamentarnymi.
Pragnę więc przypomnieć, że komisja weryfikacyjna nie jest tworem parlamentarnym. Nie funkcjonuje na takich zasadach jak komisje śledcze, które wraz zkońcem kadencji Sejmu finiszują ze swoimi pracami. Została powołana na mocy specustawy oszczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych znaruszeniem prawa, i zgodnie ztym aktem jest organem administracji publicznej. Ta formuła powinna zabezpieczać jej działalność niezależnie od wyniku wyborów politycznych. Jedyne co powinno się zmienić to skład gremium. Ten bowiem jest ustalany wskutek podziału politycznych łupów. Jeśli więc wprzyszłym Sejmie znajdą się inne partie, aobecne będą miały inną siłę – wpłynąć to mogłoby na składkomisji.
Patryk Jaki miał rację, mówiąc, że skala nieprawidłowości przy warszawskiej reprywatyzacji była ogromna. Oczywistą kwestią jest to, że nie da się zająć wszystkimi niewłaściwymi decyzjami wciągu roku. Na to potrzeba wielu lat. Iskoro Patryk Jaki uważa, że ratusz działał na szkodę lokatorów, zaś sądy wpraktyce kryły mafię reprywatyzacyjną, dlaczego nie chce, aby jedyny przywracający poczucie sprawiedliwości organ – komisja weryfikacyjna – działał aż do wydania rozstrzygnięcia wostatniej nieudolnie lub oszukańczo prowadzonej przez latysprawie?
Coraz częściej politycy mówią otym, że komisja weryfikacyjna mogłaby działać przy ratuszu. Że niby bliżej, lepszy dostęp do dokumentów, milszaatmosfera.
„Wmieście zapadały decyzje reprywatyzacyjne iw mieście powinny zapadać ich korekty” – rzekł Paweł Rabiej wTOK FM. Przed wyborami, jeszcze wkampanii, podobnie mówił Patryk Jaki. Stwierdził, że jeśli wygra izostanie prezydentem miasta, komisja zostanie rozwiązana, aweryfikacja spraw reprywatyzacyjnych zostanie powierzonamagistratowi.
Deklaracje te są niepoważne. Zgodnie zart. 2 ustawy, na mocy której powołano nowy organ, zadaniem komisji jest wyjaśnianie nieprawidłowości iuchybień wdziałalności organów iosób prowadzących postępowania wprzedmiocie wydawania decyzji reprywatyzacyjnych oraz występowanie do właściwych organów wrazie stwierdzenia istnienia okoliczności sprzyjających wydawaniu decyzji znaruszeniem prawa lub popełnianiu przestępstw bądź utrudniających ich ujawnianie. Mówiąc wprost: komisja weryfikacyjna jest od kontroli poprawności urzędniczych działań oraz informowania m.in. prokuratury oprzekrętach. Tymczasem politycy chcieliby, aby nieprawidłowości wmagistracie tropiono w... magistracie. Nieśmiało podpowiem, że tak właśnie przez lata robiono, ajakość wewnętrznej kontroli wratuszu poznaliśmy wraz zwynikami przeprowadzonego wzeszłym roku audytu. Wynikło zniego, że wurzędzie działała zorganizowana grupa przestępcza, zaś wblisko 60 proc. przypadków podejmowane decyzje byłynieprawidłowe.