Do produkcji energii wykorzystujemy głównie odpady, ale w Niemczech na potrzeby tego sektora przeznacza się coraz więcej ziemi uprawnej. To może czekać i nas.

Rząd zapowiada potrojenie środków na program „Energia dla wsi” – z 1 do 3 mld zł do 2030 r. Program wystartował rok temu, a do tej pory złożono wnioski o dofinansowanie warte 1,2 mld zł. Na dofinansowanie lub pożyczkę mogą liczyć m.in. projekty instalacji wiatrowych, fotowoltaicznych czy magazynów energii. Największym zainteresowaniem cieszą się jednak biogazownie – według danych przekazanych DGP przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dotyczyło ich aż 97 proc. zatwierdzonych wniosków, pozostałe były na mikroelektrownie wodne i instalacje solarne. Realizacja projektów zatwierdzonych dotychczas w programie będzie oznaczała wzrost liczby biogazowni o 136. Obecnie jest ich 400, w tym 195 rolniczych i 73 mikrobiogazownie.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska tłumaczyła, że program ma pomóc w „przejściu na zeroemisyjne źródła energii, co docelowo może pozwolić gospodarstwom rolnym na obniżenie rachunków za prąd”.

W odpowiedzi na pytania DGP dodała, że mimo iż biogazownie prawdopodobnie nigdy nie będą wiodące w procesie transformacji, to są elementem, na które ministerstwo będzie stawiać, a ich potencjał powinien być wykorzystany w dużo większym zakresie, niż to miało miejsce dotychczas. – To również wzmocni nasze rodzime gospodarstwa rolne, jest to dla nich szansa na rozwój zupełnie nowego rodzaju działalności gospodarczej – powiedziała. Pieniądze będą pochodzić z Europejskiego Banku Inwestycyjnego i powinny zostać uruchomione już w marcu.

– Energia pochodząca z biogazu może być uznana za ekologiczną, mimo że przy spalaniu jest emitowany dwutlenek węgla – mówi Mikołaj Gumulski, ekspert Greenpeace Polska. – Jest tak, ponieważ przechwytywany jest metan, który w przypadku, gdyby np. odpady rolnicze pozostały na polach, byłby uwolniony do atmosfery w procesie fermentacji i gnicia. A jest wielokrotnie silniejszym gazem cieplarnianym od dwutlenku węgla. Dlatego lepiej jest przechwycić go, spalić w kontrolowanych warunkach – wyjaśnia DGP. Z tego powodu biogaz ma potencjał, by mieć wręcz ujemny ślad węglowy. Emisje mogą wahać się od -81 do 251 g ekwiwalentu CO2. Dla porównania mediana emisji przy wytwarzaniu z węgla to 820 g, gazu ziemnego zaś – 490 g.

Jak podaje nam Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR), w 2022 r. zostało wytworzonych ponad 375 mln m sześc. biogazu rolniczego, z którego wyprodukowano prawie 797 GWh energii elektrycznej, co oznacza śladowy udział w całkowitej produkcji energii w Polsce wynoszącej 178,8 TWh. 84 proc. energii wytworzonej w ten sposób trafiło do sieci elektroenergetycznej, a reszta została zużyta na potrzeby produkcji i potrzeby własne wytwórców.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że dynamiczny rozwój biogazowni niesie za sobą ryzyka. Widać je na przykładzie Niemiec, gdzie w związku z koniecznością rezygnacji z rosyjskiego gazu w krótkim czasie gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na biogaz. Efektem było powstanie tzw. upraw energetycznych. Według Federalnej Agencji Środowiska 13 proc. wszystkich gruntów ornych za Odrą jest wykorzystywane wyłącznie pod uprawę roślin, które będą przeznaczone do produkcji biogazu. Skutkuje to wzrostem cen i pogłębieniem kryzysu żywnościowego.

KOWR uspokaja, że na razie Polsce to nie grozi. Do produkcji biogazu rolniczego w ok. 88 proc. wykorzystywane są surowce odpadowe – przede wszystkim wywar pogorzelniany (19 proc.), gnojowica (16 proc.) czy odpady z przetwórstwa spożywczego (14 proc.). Tylko ok. 12 proc. stanowią surowce ze specjalnych upraw.

W tym kontekście ważna jest też decyzja, w jakich lokalizacjach nowe zakłady będą powstawać. – Biogazownia musi zostać ulokowana w miejscu, gdzie ciągłość pracy jest zapewniona przez bieżącą dostawę surowców. Granica opłacalności transportu jest szacowana na ok. 100 km – mówi Adam Stępień, dyrektor generalny w Krajowej Izbie Biopaliw. ©℗