Na specjalny Fundusz Ochrony Rolnictwa ma co roku trafiać ok. 170 mln zł ze składek firm. Ostatecznie mogą ten koszt ponieść klienci.

Rządowy plan stworzenia Funduszu Ochrony Rolnictwa wywołał duże poruszenie. Producenci widzą w nim dodatkowe obciążenie fiskalne, a rolnicy szansę na szybszą zapłatę w razie upadłości odbiorcy. Ma działać na zasadzie podobnej jak istniejący od lat Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, chroniący konsumentów na wypadek bankructwa biura podróży. Fundusz Ochrony Rolnictwa ma wypłacać rekompensaty tym, którzy nie otrzymali zapłaty za dostarczone produkty, gdyż podmiot je kupujący ogłosił upadłość. Mają na niego się składać podmioty skupujące, przetwarzające lub przechowujące produkty rolne. Składka ma wynieść 0,25 proc. ceny netto tych towarów, co ma dać 167 mln zł rocznie. Resort rolnictwa przyznaje w ocenie skutków regulacji (OSR), że będzie to skutkowało wzrostem cen o 0,06 proc. Zdaniem producentów i przetwórców podwyżki będą znacznie większe.
– W przypadku średniej wielkości przedsiębiorstwa na zakupy u rolników idzie 2–5 mln zł miesięcznie. Daje to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych dodatkowego obciążenia. Nie wezmę tego na siebie, bo już dziś działam na minimalnej marży. Jak zapłacę, to nic nie zarobię. A to droga w jedną stronę – mówi jeden z producentów przetworów.
Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, tłumaczy, że rozwiązanie to nie uwzględnia kosztów administracji związanych z wprowadzeniem nowego podatku. – Chodzi o raportowanie tego, co, za ile i od kogo zostało kupione, oraz obsługę ewentualnej kontroli ze strony urzędu – tłumaczy i dodaje, że w związku z tym obciążenie dla firm będzie większe niż wspomniane 0,25 proc.
Producenci nie kryją, że nowy podatek będzie pretekstem do podniesienia cen. Dziś mają bowiem trudność z przerzuceniem wszystkich swoich kosztów na cenę towaru. – A tak będzie ku temu okazja. Choć pewnie nie uda się to w 100 proc., bo sieci handlowe walczą o niskie ceny w obawie przed odpływem klientów – zaznacza jeden z producentów.
Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, twierdzi, że będzie to de facto nowy podatek, również z punktu widzenia handlu, w którym już dziś jest skumulowanych aż 20 obciążeń fiskalnych. Wymienia podatek od sprzedaży detalicznej, z którego wpływy wynoszą 2,7 mld zł, i CIT – 3 mld zł, co łącznie stanowi 5,7 mld zł.
– Do tego fundusz narzuci zbiorową odpowiedzialność za wszystkich kontrahentów producentów rolnych, zarówno tych uczciwych, jak i tych, którzy zalegają z płatnościami – podkreśla. Jej zdaniem polski handel już mocno odczuwa skutki niestabilnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej. Zmaga się z jednej strony z inflacją i wysokimi kosztami w łańcuchu dostaw, napędzanymi przez rosnące ceny energii elektrycznej, gazu i paliw, a z drugiej – ze znacznym spowolnieniem konsumpcji.
– Będzie to skutkować osłabieniem kondycji firm, a w konsekwencji przełoży się na wzrost cen produktów, którym detaliści nie będą w stanie dłużej zapobiegać. Dodatkowo wpłynie na zmniejszenie popytu produktów istotnych dla zdrowia klientów – przekonuje.
Rolnicy liczą na nowe rozwiązanie. Widzą w nim szansę na szybsze regulowanie należności. Ostatnie lata, jak tłumaczą, przyniosły wysyp niewypłacalności wśród firm przetwórczych i sieci handlowych. Potwierdzają to zresztą dane Coface. W 2022 r. upadło 267 firm detalicznych, w 2021 r. – 170, a w 2020 r. – 107. Wzrost niewypłacalności jest też widoczny wśród producentów artykułów spożywczych. W 2022 r. zbankrutowało ich 63, podczas gdy rok wcześniej 51 , a w 2020 r. – 43.
– Znam rolników, którzy od kilku lat nie mogą doprosić się o wynagrodzenie za dostarczony towar. Sprawy upadłościowe ciągną się latami. Nawet jak wchodzi syndyk, to nie jest lepiej. Majątek firmy, który ma pokryć należności, coraz trudniej sprzedać – mówi Maciej Cybulak ze Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. I podkreśla, że w efekcie przybywa rolników, którzy sami toną w długach. Z danych BIG InfoMonitor wynika, że rolnicy specjalizujący się w uprawach i hodowli zwierząt mają już do oddania ponad 500 mln zł. Przed rokiem było to 478 mln zł. Długi ma 1533 rolników wobec 1451 rok wcześniej.
Branża rolnicza przyznaje jednak, że nowe przepisy mogą mieć też negatywne konsekwencje dla nich. Rodzą ryzyko kolejnych upadłości w grupie producentów i przetwórców, co w efekcie będzie oznaczało kurczenie się rynku odbiorców. Do tego istnieje obawa, że ich kontrahenci zaczną szukać surowców poza Polską, gdzie nowy podatek nie będzie obowiązywał.
Składka na fundusz będzie obowiązkowa. Może więc się zdarzyć, że producentom, którzy ją zapłacą, nie starczy już na uregulowanie na czas należności względem rolników. ©℗