Sąd Najwyższy rozpoznawał niedawno sprawę wrocławskich krasnali. Przyznał rację sądowi apelacyjnemu, który w 2014 roku uznał, że Wrocław nie miał prawa promować się, używając podobizny krasnala Pomarańczowej Alternatywy (sygn. akt V CSK 599/14). Na nasze pytania odpowiada Włodzimierz Głowacki radca prawny z Kancelarii Głowacki i Wspólnicy, pełnomocnik Allegro

Włodzimierz Głowacki radca prawny z Kancelarii Głowacki i Wspólnicy, pełnomocnik Allegro / Dziennik Gazeta Prawna
Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął kwestii odpowiedzialności za naruszenie praw autorskich przez grupę Allegro – finansującą tę akcję promocyjną. Dlaczego?
To pytanie o krąg podmiotów odpowiedzialnych w przypadku naruszenia dóbr osobistych: czy obejmuje on jedynie osoby, które swoim działaniem dopuściły się naruszenia, czy też szeroko rozumiane podmioty, których działalność w jakikolwiek sposób pozostaje w związku z ewentualnym naruszeniem. Sąd Najwyższy przekazując do ponownego rozpoznania sprawę w zakresie odpowiedzialności Allegro, wskazał, że sąd apelacyjny musi ustalić, czy firma swoim działaniem bezpośrednio dokonała naruszenia. Podkreślił przy tym, że w tej sprawie nie wolno automatycznie stosować art. 422 kodeksu cywilnego, w myśl którego za szkodę odpowiedzialny jest nie tylko ten, kto ją bezpośrednio wyrządził, lecz także ten, kto inną osobę do wyrządzenia szkody nakłonił albo był jej pomocny, jak również ten, kto świadomie skorzystał z wyrządzonej drugiemu szkody.
Wykazanie odpowiedzialności za świadome naruszenie praw autorskich osobie prawnej nie będzie jednak sprawą łatwą.
To prawda. Do końca nie wiadomo bowiem, czy świadomość dokonania naruszenia występować musi u pracowników, czy np. dopiero wśród członków zarządu podmiotu finansującego. Okoliczności do wyjaśnienia jest wiele. Trzeba też pamiętać, że akcja, którą opłaciło Allegro, była akcją ogólnopolską, a jej organizatorem był zupełnie inny podmiot. Ramy przedsięwzięcia zostały ustalone także dużo wcześniej, a do naruszenia doszło jedynie w przypadku Wrocławia.
Co jednak jeśli sąd dopatrzy się winy Allegro? Jaki może mieć to wpływ na inne podmioty finansujące różnorakie akcje? Jak powinny zabezpieczać się na wypadek naruszenia praw autorskich przez ich organizatorów?
Tu pojawi się problem. Będziemy bowiem mieli do czynienia z odpowiedzialnością, która de facto będzie uniezależniona od winy. Nawet najdalej idąca staranność nie zwolni z odpowiedzialności, jeśli doszłoby do naruszenia autorskich praw osobistych. Finansujący, będący beneficjentem zlecanej kampanii promocyjnej, oczywiście powinien się zabezpieczyć, podpisując umowę z kontrahentem, w której ten zadeklaruje, że jego działania nie będą naruszać praw autorskich kogokolwiek. To jednakże nie wystarczy. Najbezpieczniej będzie – w przypadku uzyskania jakichkolwiek sygnałów o możliwym naruszeniu – odstąpić jak najszybciej od realizacji umowy, nie zastanawiając się, czy formułowane zastrzeżenia są prawdziwe. To jednak może prowadzić do sytuacji, w których uprawnienia skarżących będą nadużywane, co posłuży na przykład blokowaniu niektórych przedsięwzięć. Dlatego też w mojej ocenie odpowiedzialności podmiotu finansującego/zlecającego eventy nie można przyjmować, jeśli nie towarzyszy temu inne zachowanie naruszające autorskie dobra osobiste. Odpowiadać powinien jedynie rzeczywisty naruszyciel. Tym bardziej że rozpoznawalność tego, czy danym działaniem doszło do naruszenia praw autorskich, nie jest sprawą oczywistą. Nie każde wykorzystanie cudzego utworu jest naruszeniem praw osobistych. Mamy przecież takie pojęcia jak inspiracja czy utwór zależny. Przeprowadzenie granicy, gdzie mamy do czynienia z utworem inspirowanym a tzw. plagiatem, nawet dla specjalistów w danym obszarze nie jest rzeczą prostą. Zupełnie inaczej sprawa się ma w przypadku naruszenia tzw. tradycyjnych dóbr osobistych: żeby określić, czy doszło do naruszenia cielesności w wyniku pobicia, nie trzeba mieć doświadczenia czy wiedzy prawniczej.