Z najnowszego raportu „Światowe badanie piractwa komputerowego” wynika, że 46 procent polskich użytkowników sprzętu komputerowego częściej lub rzadziej korzysta z pirackiego oprogramowania. Tylko trochę ponad 4 na 10 potrafi wymienić negatywne skutki takiego łamania praw autorskich. A w efekcie aż 53 proc. zainstalowanych w Polsce programów jest nielegalnych.
ikona lupy />
Nielegalne oprogramowanie (proc.) / DGP
Business Software Alliance raporty poświęcone wpływowi, jakie piractwo oprogramowania komputerowego ma na gospodarkę, przygotowuje od blisko dekady. Za każdym razem wywołują kontrowersje, szczególnie że BSA szczegółowo wylicza, jak duże są straty. Według najnowszego raportu to nielegalne oprogramowanie warte jest aż 618 mln dolarów.
Mimo iż skala piractwa komputerowego w Polsce od 2003 roku zmniejsza się, to nadal jest wyższa od średniej unijnej (33 procent) i daje nam mało zaszczytne piąte miejsce wśród państw, gdzie wciąż łamanie praw autorskich jest najpowszechniejsze. Krajami o wyższej skali piractwa komputerowego są jedynie: Łotwa i Litwa (ex aequo), Grecja, Rumunia i Bułgaria.
– Gdyby 46 procent konsumentów przyznało się, że kradnie w sklepie, nawet okazjonalnie, właściciele zwiększyliby ochronę i zażądali od władz skutecznej egzekucji prawa. Walka z piractwem komputerowym wymaga podobnej reakcji: intensywnej edukacji oraz egzekucji prawa — podkreśla Bartłomiej Witucki, koordynator BSA w Polsce.
Ale nie wszystkich przekonują te wyliczenia. – Oczywiście z powodu nielegalnego oprogramowania przedsiębiorcy tworzący te legalne ponoszą straty. Jednak walka z tym nie jest prosta. Można ścigać łamiących prawo i próbować sądowo odzyskać utracone korzyści.
Ale zaostrzanie prawa nie wystarczy, a wręcz może przynieść odwrotny skutek, bo sędziowie, nie chcąc za mocno karać, umarzają takie sprawy – mówi DGP Mariusz Sosnowski ze Stowarzyszenia Polski Rynek Oprogramowania.
Jego organizacja stawia na edukację (przeprowadza szkolenia: czym są prawa autorskie, jak odróżnić oprogramowanie legalne od nielegalnego) i prewencję (przypomina firmom o konieczności legalizacji programów).
Ich zdaniem to działania, których efektów wprawdzie nie widać od razu, ale mogą przynieść w przyszłości większe zyski niż odszkodowania zasądzane wyrokami.