Zdaniem Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej (PIKE) dzięki przepisom prawa autorskiego twórcy są uprzywilejowani. Tymczasem zgodnie z ustawą zasadniczą wszyscy są równi wobec prawa i powinni być tak samo traktowani przez władze publiczne.
W tej sprawie PIKE skierowała do rzecznika praw obywatelskich wniosek. Przekonuje w nim, że art. 79 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 2006, nr 90, poz. 631) jest niezgodny m.in. z art. 32 Konstytucji RP, który mówi o zakazie dyskryminacji.
Według kwestionowanej regulacji twórca, którego dzieło zostało bezprawnie wykorzystane, może żądać jako naprawienia szkody trzykrotności wynagrodzenia, jakie dostałby, gdyby udzielił licencji. Od osoby, która naruszyła prawo autorskie nieświadomie, twórca może żądać dwukrotności wynagrodzenia. Tymczasem zgodnie z kodeksem cywilnym musi ona tylko wyrównać poniesioną przez twórcę szkodę. Z tego zestawienia według PIKE ma wynikać, że twórcy są obywatelami uprzywilejowanymi i mogą bezpodstawnie się bogacić. Eksperci uważają jednak inaczej.
– Kwestionowany artykuł nie mówi przecież o odszkodowaniu, ale o karze za naruszenie prawa – wyjaśnia Andrzej Oryl z Kancelarii Marka Czernisa. W jego opinii kara ma nie tylko wyrównać uszczerbek majątkowy, ale też zmusić korzystających z cudzych utworów do szanowania prawa.
Wątpliwości ma także prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
– Nie widzę tutaj naruszenia konstytucji – komentuje prof. Chmaj. Dodaje, że ustawodawca miał prawo ustalić takie sankcje za naruszenie przepisów. To, czy są one zgodne z kodeksem cywilnym, dla TK nie ma znaczenia, zbada on tylko zgodność przepisów prawa autorskiego z konstytucją.