Hydraulik, malarz, pielęgniarka – do niedawna to te zawody były polską wizytówką u naszych zachodnich sąsiadów. Dziś sytuacja się zmieniła. Za zachodnią granicą potrzeba bowiem coraz więcej wykwalifikowanych pracowników: inżynierów i informatyków a Polacy uchodzą za bardzo dobrych i zdolnych specjalistów. Zmieniło się też coś innego: jeszcze nie tak dawno praca w Niemczech była „luksusem” i szczytem marzeń dla wielu Polaków - szczególnie w latach ’90. Obecnie to zachodni sąsiedzi zabiegają o rekrutację polskich pracowników, a nie na odwrót. Powód? Według danych CEDEFOP, do 2025 r na zaodrzańskim rynku będzie brakować co najmniej 800 tys. rąk do pracy. Co ciekawe, największy będzie popyt na pracowników o średnich lub wysokich kompetencjach. Niemiecki rynek pracy potrzebował będzie specjalistów w obszarze biznesu, administracji, zdrowia, edukacji, prawa czy nowych technologii. Rąk do pracy potrzebować będą w zasadzie wszyscy.
Śpieszmy się kochać
Jak wynika z danych GUS, pod koniec 2014 r. za granicą mieszkało już co najmniej 2,3 mln Polaków – najwięcej w Wielkiej Brytanii oraz w Niemczech. Jeśli wierzyć statystykom, od 2010 r. liczba emigrantów systematycznie rośnie i nic nie wskazuje na to, by ta tendencja miała się odwrócić. Zdaniem Work Service o emigracji myśli już co piąty Polak w wieku produkcyjnym i przedprodukcyjnym a 7% przygotowuje się do wyjazdu w ciągu 12 najbliższych miesięcy.
- Szacuje się, że tylko w 2015 r. do pracy w Niemczech wyjechało 148 tys. Polaków, ale te statystyki są zapewne zaniżone, bo nie uwzględniają krótkookresowych zleceń. Wyjeżdżamy szukając lepszego życia i lepszej pracy, bo niestety, mimo znaczącej poprawy w obszarze HR, w wielu firmach wciąż nie traktuje się pracowników jako najcenniejszego kapitału. Kraje zachodnie, które się wyludniają, mają na tę kwestie inne spojrzenie. Mówiąc kolokwialnie „chuchają i dmuchają” na pracowników, bo wiedzą, że deficyt rąk do pracy będzie coraz większy – zwraca uwagę Anna Węgrzyn, wieloletni praktyk HR z katowickiej firmy BPSC dostarczającej systemy informatyczne wspierające zarządzanie kapitałem organizacji biznesowych.
Starzenie się społeczeństwa to rzeczywiście duży problem. Jak wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego w Wiesbaden, do 2040 roku liczba osób powyżej 67-go roku życia wzrośnie do 21,5 miliona. To o 6,3 mln więcej niż w 2013 roku. Jednocześnie zmniejszy się liczba mieszkańców Niemiec w wieku między 20. a 66. rokiem życia. I to znacząco. Żeby wyrównać spadek ludności w wieku produkcyjnym, rocznie musiałoby napływać do Niemiec o 470 tys. więcej osób, niż z niego emigrować. Nawet jeśli założymy, że do 2040 roku przybyłoby do naszych zachodnich sąsiadów 8,5 mln imigrantów, nadal kurczyć się będzie liczba Niemców w przedziale pomiędzy 20. a 66. rokiem życia.
- Jak wynika z danych Eurostatu, Niemcy są dzisiaj najstarszym pod względem wieku mieszkańców europejskim krajem. W 2015 r. tylko 13,2% społeczeństwa stanowili ludzie w młodym wieku. Dla porównania, osób w wieku powyżej 65 było ponad 20% - zauważa Anna Węgrzyn z BPSC – W Polsce wielu pracodawców wciąż jeszcze stara się nie zauważać problemu i tkwi w przekonaniu, że dobrego pracownika wystarczy po prostu nieźle wynagradzać. Danych płynących z rynku nie da się jednak na dłuższą metę ignorować. Dla wielu, zwłaszcza młodych Polaków, wybór między średnią krajową, niejasnym zakresem obowiązków i brakiem perspektyw rozwoju i awansu w organizacji a wyjazdem za granicę będzie oczywisty. Ubiegłoroczni absolwenci dają już okres próbny swoim pracodawcom a nie odwrotnie, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. – dodaje Anna Węgrzyn. Zwraca ona jednocześnie uwagę, że o rosnącym zainteresowaniu pracą u naszych sąsiadów świadczy wzrost zainteresowania lektoratami z niemieckiego na uczelniach i kursach języków obcych.
Pracodawco, drżyj!
Po pracowników z Polski zgłaszają się nie tylko niemieckie firmy. Z przeprowadzonego pod koniec 2015 r sondażu CBOS wynika że najpopularniejsze kierunki wyjazdów zarobkowych Polaków oprócz Niemiec, to Wielka Brytania, Irlandia, Holandia, Szwecja, Dania, Norwegia, a ostatnio również Islandia. Z ostatniego badania „Diagnoza Społeczna” przeprowadzonego pod kierunkiem prof. Janusza Czapińskiego wynika, że 7% Polaków zamierza wyemigrować zarobkowo w ciągu najbliższych 2 lat. Dla firm oznacza to, że stracą wykwalifikowanych pracowników, co wiąże się z kosztami rekrutacji, szkoleń i będzie trudno znaleźć kolejnych na ich miejsce chętnych. - Problem polega na tym, że w wyniku emigracji systematycznie tracimy kompetencje. Co czwarta osoba wyjeżdżająca do Niemiec posiada wyższe wykształcenie, a jak wynika z danych CBOS grupą wiekową, która najczęściej wybiera pracę za granicą, są osoby w wieku 25-34 lat – zauważa Anna Węgrzyn z BPSC.
Wbrew pozorom, choć zarobki Polaków za granicą są nieporównywalnie lepsze niż krajowe i to niezależnie od branży, w której pracują, to nie są już one jedynym powodem, dla którego polscy pracownicy decydują się na wyjazd. Dla pokolenia millenialsów ważne jest także co innego: chęć zdobywania nowych doświadczeń, poznawania świata. Ich wyobrażenie o pracy zawodowej i standardzie życia jest zupełnie inne niż to reprezentowane przez starsze pokolenia. Milenialsi kierują się ideą work-life-balance, a jeśli nie uda im się zrealizować tych wyobrażeń w firmach na rodzimym rynku, nie zawahają się żeby podjąć decyzję o emigracji. Warto podkreślić, że możliwość podróżowania i zwiedzania świata, to według badań firmy Work Service trzeci najczęściej wymieniany powód wyjazdów po zarobkach i wyższym standardzie życia. Odpowiedzi takiej udzieliło aż 44 proc. respondentów, co ciekawe to aż o 7 proc. więcej wskazań w porównaniu z chęcią uzyskania lepszych warunków socjalnych. Tego typu aspiracje przejawiają głównie młodzi, dobrze wykwalifikowani ludzie wykonujący wolne zawody takie jak: programiści, graficy, projektanci, architekci, tłumacze, czy specjaliści od komunikacji. Zagraniczne firmy również zaobserwowały tą zmianę, niemiecki "Die Welt" opublikował dane dotyczące imigrantów z paszportem UE, z których wynika, że są to najczęściej młodzi i ponadprzeciętnie wykształceni ludzie, a tym samym są lepiej przygotowani do konkurowania na rynku pracy od imigrantów spoza Unii.
Praca jest, ale co z satysfakcją?
Przytoczone dane powinny być przestrogą dla pracodawców, którzy w obszarze zarządzania zasobami ludzkimi wciąż tkwią w latach ’90. Całkiem niedawno w sieci pojawił się list młodego Polaka, który postanowił wyjaśnić dlaczego on i wielu jemu podobnych wyjechali pracować za granicą. List wywołał spore emocje wśród internautów, ale jego główne przesłanie można uznać za odzwierciedlenie uczuć młodego pokolenia i ogólnej sytuacji na rynku pracy, na którym praca jest możliwa do znalezienia, ale często nie jest satysfakcjonująca i nie daje perspektyw rozwoju.
- Wniosek dla pracodawców jest jeden: jeżeli zatrudniają oni dzisiaj odpowiednich, wykwalifikowanych pracowników, o których na rynku jest coraz trudniej, muszą skupić się na tym, by ich zatrzymać. Można to zrobić jednak wtedy, gdy poza płacą zapewnią im środowisko sprzyjające rozwojowi, realizacji ich ambicji zawodowych i prywatnych. Aby to osiągnąć HR musi stać się strategicznym obszarem i posiłkować się nowymi technologiami – przekonuje Anna Węgrzyn z BPSC.
Jak wynika z danych Europejskiego Centrum Kształcenia Zawodowego powołanego w 1975 r. z inicjatywy Komisji Europejskiej –wykwalifikowanych pracowników będą potrzebować do 2025 r. nie tylko Niemcy, ale także Wielka Brytania (6,7 mln) oraz Francja (6,2 mln). Spore zapotrzebowanie na specjalistów będą mieli Hiszpanie (3,8 mln) czy Włosi (3,2 mln). Polskie działy HR powinny więc jak najlepiej wykorzystać ten czas i opracować strategię, która pozwoli zatrzymać w kraju najlepszych pracowników.