Specjaliści od IT mogą liczyć i na zatrudnienie, i na wysokie pensje. Na drugim biegunie są budownictwo i górnictwo.
Równi i równiejsi na rynku pracy / Dziennik Gazeta Prawna
Stopa bezrobocia spadła w lipcu do 8,6 proc. Główny Urząd Statystyczny potwierdził wczoraj wcześniejsze szacunki resortu rodziny. Tak dobrej sytuacji na rynku pracy nie mieliśmy od wielu lat. Ale nie we wszystkich branżach jest tak samo dobrze.
Jak wynika z opublikowanych wczoraj danych GUS dotyczących sektora przedsiębiorstw (firm niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób), branżą, która w ostatnich 12 miesiącach najszybciej zwiększała zatrudnienie, była „informacja i komunikacja”. Urosło ono o 10,8 proc., sięgając 214 tys. osób. Od początku 2010 r. liczba pracujących w tym sektorze, obejmującym działalność wydawniczą, telewizje czy telekomunikację, ale także branżę informatyczną, zwiększyła się o niemal 50 tys. Tam również są jedne z najwyższych pensji. W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku średnie wynagrodzenie brutto przekraczało tam 7,6 tys. zł.
Branża motoryzacyjna, chociaż w skali ostatnich 12 miesięcy lokuje się pod koniec pierwszej dziesiątki, to przez ostatnie sześć i pół roku należała do liderów wzrostu zatrudnienia. Liczba pracujących zwiększyła się tam w tym czasie o niemal 40 proc., sięgając 184 tys. Motoryzacja – jeden z motorów wzrostu naszego eksportu (choć głównie za sprawą producentów części) – może się pochwalić również jednym z największych wzrostów wynagrodzeń. Przekroczył on od 2010 r. 30 proc. Przeciętna płaca to ponad 4,6 tys. zł.
Pod względem wzrostu wynagrodzeń jeszcze lepiej jest w pokrewnej branży „produkcja pozostałego sprzętu transportowego” (to m.in. fabryki taboru kolejowego, ale też statków). Tam średnia płaca w ciągu sześciu lat podskoczyła o 40 proc., do 4,7 tys. zł. Zatrudnienie jest jednak takie samo, jak na początku 2010 r. Wynosi 42 tys. osób.
Przegrani to górnicy i budowlańcy. W górnictwie liczba pracujących spadła od początku 2010 r. o jedną trzecią, do 87 tys. W budownictwie spadek wyniósł niespełna 9 proc., ale w firmach, które zajmują się wznoszeniem budynków, było to niemal 25 proc. Częściowo można to tłumaczyć rosnącym udziałem szarej strefy i przechodzeniem z umów o pracę, np. na zlecenia. Chociaż górnictwo wciąż należy do najlepiej wynagradzanych branż, to wzrost wynagrodzeń w ostatnich sześciu latach niewiele przekroczył tam 20 proc., a więc był stosunkowo niski. Budowlanka wypada jednak zdecydowanie gorzej: między 2010 a 2016 r. przeciętna płaca zwiększyła się tam o 14 proc.