Najnowsze dane ZUS pokazują, że ta forma zatrudnienia nie stała się sposobem składkowej optymalizacji.
Od 2021 r. płatnicy mają obowiązek informować Zakład Ubezpieczeń Społecznych o zawartych umowach i ich wykonawcach. W I półroczu br. zgłoszono 850 tys. umów. To o jedną piątą więcej niż dwa lata temu, ale też tylko nieco ponad 1 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Liczba umów o dzieło, która została zgłoszona po dwóch kwartałach 2023 r., jest wyższa o 11,2 tys. niż w 2022 r. i o 143,6 tys. niż 2021 r. – mówi Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
Wykonawcami było w bieżącym roku 222,2 tys. osób, gdy w I półroczu zeszłego roku było to 213 tys. Tu mamy wzrost o ok. 4 proc.
Umowy o dzieło częściej są zawierane z mężczyznami (53 proc.). 26 proc. wykonawców to osoby w wieku 30–39 lat. 22 proc. wykonawców to ludzie w wielu 40–49 lat. Na umowach tego typu pracują także cudzoziemcy. Łącznie ich liczba w formularzach RUD (rejestr umów o dzieło) wyniosła prawie 13 tys. Większość to Ukraińcy.
Dane z RUD potwierdzają, że umowy o dzieło to dosyć niszowa forma, skoro pracowało na tych zasadach nieco ponad 200 tys. osób. – Tymczasem z danych badania ekonomicznego ludności wynika, że mamy 13,5 mln zatrudnionych w różnych formach, a łącznie z rolnikami i przedsiębiorcami aktywnych zawodowo jest ponad 16 mln osób – podkreśla Andrzej Kubisiak, wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
– Dane, które regularnie publikujemy, pokazują, że wbrew przypuszczeniom w Polsce nie zawiera się rocznie kilku milionów umów o dzieło – podkreśla prezes ZUS.
Pojawiały się opinie, że tego typu umowy miały służyć do masowego obchodzenia płacenia składek. Zdarzały się przypadki optymalizacji składkowej, nawet ZUS kwestionował kiedyś tego typu umowy od prostych prac, np. kopania rowu. Dziś tego typu problemu nie ma.
– Nie ma też dowodów wskazujących na powszechne stosowanie umów o dzieło jako zamiennika stosunku pracy wykonywanej w miejscu, czasie i pod kierunkiem zlecającego – podkreśla Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Pośrednio potwierdza to także wykaz branż, w których tego typu forma zatrudnienia jest stosowana: na pierwszym miejscu jest dział „informacja i komunikacja”, na drugim „działalność profesjonalna, naukowa i techniczna”, a na trzecim związana z kulturą i rozrywką. Wszystko to sektory, w których tego typu rodzaj umowy ma uzasadnienie.
– Nie widać niepokojących tendencji, które wskazywałyby na nienaturalny wzrost stosowania tej formy zarobkowania i ich nadużywania, na przykład w związku z pogarszającą się kondycją gospodarki – zauważa Łukasz Kozłowski.
Zdaniem Andrzeja Kubisiaka z PIE optymalizacja składkowa polega na przechodzeniu raczej na samozatrudnienie, a nie na umowy o dzieło czy zlecenia, które z kolei są oskładkowane.
– Dane ZUS podważają wiele obiegowych teorii dotyczących stosowania umów o dzieło. Nie jest to powszechna forma zatrudniania cudzoziemców, gdyż zidentyfikowana liczba umów zawartych z cudzoziemcami to 29,2 tys. wobec 1 mln ogółem zatrudnionych obcokrajowców w Polsce według danych GUS – podkreśla Łukasz Kozłowski.
Prezes ZUS zaznacza, że zgromadzone w rejestrze RUD informacje są wykorzystywane do celów statystyczno-analitycznych. To baza wiedzy dla ekonomistów oraz ekspertów z dziedziny ubezpieczeń społecznych i rynku pracy. Ale należy pamiętać, że jeszcze niedawno dyskutowany był pomysł ozusowania umów o dzieło. Rozmawialiśmy o tym nawet z Brukselą. Uznano, że pomysł jest trudno wykonalny od strony praktycznej i prawnej, a jednocześnie może być niepopularny politycznie. Stąd decyzja, by schować go do ministerialnych szuflad. ©℗