W 2013 r. rząd obchodził Rok Rodziny. To właśnie wtedy wydłużony został urlop rodzicielski, wprowadzono po raz pierwszy finansowanie zabiegów in vitro oraz przedszkola za złotówkę.
Wprawdzie obecny rok nie otrzymał żadnej oficjalnej nazwy, ale ze względu na zmiany, które są w jego trakcie przyjmowane, można spokojnie uznać, że mamy do czynienia z jego drugą edycją. Jest to tym bardziej uzasadnione, że nowe propozycje znacząco poprawią sytuację finansową rodzin. Dzięki wprowadzeniu zasady złotówka za złotówkę przy przyznawaniu zasiłków na dzieci rodzice nie będą już odchodzili z kwitkiem z gminy, gdy okaże się, że ich dochody o minimalną kwotę przekroczyły kryterium do ich przyznania. Otrzymają je bowiem w niższej wysokości.
Rodzice zyskają też na listopadowej podwyżce progów dochodowych uprawniających do świadczeń. Jest ona na tyle znacząca, że po raz pierwszy od 2004 r. może przestać spadać liczba dzieci, na które świadczenia są przyznane. Zresztą wzrosną nie tylko kryteria, lecz także zasiłki i niektóre dodatki przyznawane do nich, które od kilku lat były zamrożone. Zwracałam już uwagę, że pewnie gdyby 2015 r. nie był rokiem wyborów, a poparcie dla koalicji nie byłoby tak niskie, to rząd nie byłby taki hojny. Ale bez względu na rzeczywistą motywację takiej decyzji dla wielu rodzin przyznanie zasiłku będzie oznaczać dodatkowy zastrzyk gotówki.
W ten korzystny dla rodzin trend wpisuje się z pewnością uchwalona w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawa wprowadzająca świadczenie rodzicielskie. Będzie ono skierowane do tych matek, które nie pracują na etacie i nie mają prawa do zasiłku macierzyńskiego, oraz do tych wszystkich kobiet, które w ogóle nie są aktywne zawodowo, a urodziły dziecko. Przez rok – a w przypadku większej liczby dzieci nawet dłużej – będą otrzymywać 1 tys. zł miesięcznie. O ile jednak wspomniane zmiany nie budzą większych kontrowersji, o tyle świadczenie rodzicielskie już tak.
Gminy i eksperci wielokrotnie wskazywali, że tak wysoka pomoc wypłacana w zasadzie bez żadnej kontroli, jest przykładem bezsensownego rozdawnictwa pieniędzy i może zniechęcać do podejmowania pracy. Może też stać się sposobem na życie dla rodzin patologicznych, obarczonych problemami alkoholowymi lub wychowawczymi, z których dzieci często muszą być umieszczane w pieczy zastępczej. Szkoda więc, że kwestia ta w ogóle nie była poruszana w trakcie sejmowej debaty.