PAP zapytała Szczurka o konsekwencje planowanego na czerwiec zdjęcia z Polski procedury nadmiernego deficytu, co ostatnio zarekomendowała KE. "VAT samoistnie wróci do poziomu 22 proc. w 2017 r., a czy myślicie o podniesieniu kwoty wolnej czy odmrożeniu płac w budżetówce"? - pytała PAP. Minister odpowiedział: "Z pewnością bardzo poważnie rozważany będzie ruch w funduszu płac, czyli potocznie mówiąc odmrożenie płac w budżetówce" - powiedział minister. Choć - wskazał - "trzeba dodać, że płace w ostatnich latach rosły np. w przypadku nauczycieli, nauczycieli akademickich czy służb mundurowych". Według niego odmrożenie płac w niektórych branżach może mieć miejsce w 2016 r.
Jak bowiem zastrzegł: "Państwo, które wyszło z procedury nadmiernego deficytu, nie musi się koncentrować na szukaniu wszędzie dodatkowych oszczędności i dodatkowych dochodów. Ale to nie znaczy, że może wydawać lekką ręką".
Oświadczył też, że nie jest zwolennikiem podniesienia kwoty wolnej od podatku. "W Polsce podatki w ogóle są niskie, a podatki dochodowe i majątkowe wręcz bardzo niskie. Statystyki za 2013 r. mówią, że 18 proc. podatników PIT nie zapłaciło podatku. Jeśli dodamy do nich tych, którzy podatnikami PIT nie są, np. rolnicy, to okazuje się, że jedna trzecia dorosłych Polaków nie płaci ani grosza podatku dochodowego. Więcej, część podatników zapłaciła w 2014 roku ujemny podatek (czyli otrzymała zwrot z budżetu - PAP), dzięki uldze na dzieci w nowym kształcie. Te ulgi są wysokie: rodzina, w której każdy z małżonków zarabia niemal 3 tys. zł miesięcznie i która ma troje dzieci, nie zapłaci podatku PIT. Uważam więc za wielce niefortunne wskazywanie kwoty wolnej jako osi dyskusji o systemie podatkowym w Polsce" - wskazał szef MF.
Jak podsumował, "wszelkie, nowe propozycje mające wpływ na kształt budżetu będą rozważane przy jego konstruowaniu na 2016 r.". "Dlatego dzisiaj nie można stwierdzić, czy to właśnie te kwestie Rada Ministrów uzna za najważniejsze. Przecież zdjęcie procedury nadmiernego deficytu nie uwalnia nas od reguły wydatkowej. Będziemy musieli wszystko policzyć i ocenić z jednej strony, na co nas stać, a z drugiej, co jest dla nas korzystne w aktualnym stanie gospodarki" - konkludował minister Szczurek. (PAP)