Średnia pensja pracownika samorządowego wynosi zaledwie 4 tys. zł. Nikt o zdrowych zmysłach nie pracuje w urzędzie, jeśli jest wysokiej klasy specjalistą od pozyskiwania środków z Unii Europejskiej.
Chyba że jest nieuczciwy i jednocześnie jest urzędnikiem i prowadzi firmę, formalnie zarejestrowaną na kolegę lub szwagra. Oczywiście może się jeszcze zdarzyć urzędnik, który ma bogatego małżonka, albo idealista, który chce służyć państwu. Chociaż w to ostatnie już szczerze wątpię .
Efekt jest taki, że przez dwie perspektywy Unii Europejskiej wciąż nie doczekaliśmy się wysokiej klasy specjalistów w samorządowych urzędach. Ci, którzy pracują w specjalnie tworzonych zespołach czy referatach, najczęściej mają problemy z przygotowaniem całej dokumentacji, urzędy są więc zmuszone sięgać po zewnętrzne firmy. Niestety nic nie ma za darmo, muszą im za to płacić. Płacą też pensje swoim pracownikom. Tak więc podwójnie ponoszą koszty pozyskania funduszy z Unii Europejskiej. Czy to ma sens? Raczej nie, zwłaszcza że samorządy na każdym kroku podkreślają, że nie mają pieniędzy. A w tym przypadku te przeciekają im przez palce.
Tymczasem – jak pokazała nasza ostatnia sonda przeprowadzona w urzędach okazuje się, że brak specjalnego referatu w gminie ds. pozyskiwania unijnych środków wcale nie zamyka drogi do funduszy. Przykładem są małe gminy, które z powodzeniem po nie sięgają, korzystając z pomocy wyspecjalizowanych podmiotów. Są też i takie jednostki, które są samowystarczalne, niestety tych jest jak lekarstwo .
Dopóki wszystko się kręci i pieniądze wciąż płyną do samorządów z unijnych programów, nikt nie chce ruszać machiny, która sprawia, że każdy jest zadowolony. Wójt – bo może się pochwalić wyborcom kolejnym sukcesem; urzędnicy – bo wciąż mają stałą, choć niezbyt dobrze płatną pracę, a także firmy. Okazuje się więc, że nie tylko w przyrodzie mamy do czynienia z symbiozą. Ta urzędnicza jest wymuszona przez patologie i często brak zdrowego rozsądku, a także racjonalnego zarządzania publicznymi pieniędzmi. Z taką jednak różnicą, że firmy bez urzędników sobie poradzą, a odwrotnie jest trudno. Przynajmniej na razie.