Bezrobotne matki mogą zyskać prawo do rodzicielskiego, jeśli niedługo po porodzie znajdą zatrudnienie. Sceptyczni wobec tej propozycji są pracodawcy.
Resort pracy chce wspierać kobiety, które urodziły dziecko, a nie mają prawa do zasiłku macierzyńskiego. Rozważa wprowadzenie zasady, że matka, która w momencie porodu nie pracuje, ale znajdzie etat w okresie, gdy może jeszcze skorzystać z urlopu rodzicielskiego, będzie mogła skorzystać z takiej płatnej przerwy na opiekę nad dzieckiem.

5 rodzajów pomocy, na jaką może liczyć samotna matka w Polsce >>>

– Rozumiem cel takiego rozwiązania, czyli zachęcenie kobiet do podejmowania aktywności zawodowej. Pytanie jednak, na ile skuteczne byłoby wspomniane rozwiązanie? – zastanawia się dr Anna Ruzik, ekspert ds. polityki społecznej, fundacja CASE.
Wątpliwości w tym zakresie mają także pracodawcy. Ich zdaniem nowe rozwiązania mogą zniechęcić firmy do zatrudnienia kobiet.
O co chodzi?
Matka, która w momencie urodzenia potomka nie ma prawa do zasiłku macierzyńskiego (bo nie była zatrudniona lub nie prowadziła firmy, czyli nie opłacała składki na ubezpieczenie chorobowe), nie może obecnie skorzystać z płatnej opieki nad dzieckiem. Na tę ostatnią składają się trzy różne urlopy: macierzyński (20 tygodni), dodatkowy macierzyński (6 tygodni) oraz rodzicielski (26 tygodni). W sumie płatna opieka może trwać rok.
Nawet jeśli w ciągu pierwszego roku życia dziecka matka znajdzie etat i zacznie opłacać składkę chorobową, nie może już skorzystać z urlopów. Po ewentualnych zmianach, jeśli otrzyma angaż np. po 5 miesiącach od porodu, będzie mogła jeszcze skorzystać z rodzicielskiego (wykorzystuje się go od 6 do 12 miesiąca życia dziecka). Oczywiście dopiero szczegółowe przepisy określiłyby konkretne zasady korzystania z przerwy na opiekę w takich przypadkach, czyli np. to, czy matka mogłaby otrzymać część rodzicielskiego, jeśli znajdzie pracę np. w 10 lub 11 miesiącu od porodu.
Cel takiej zmiany jest jasny – ma on zachęcić matki do podjęcia zatrudnienia i uniknięcia pułapki rentowej (czyli utrzymywania się ze świadczeń, w tym przypadku np. z pomocy społecznej, a nie z pracy).
– To bardzo dobre rozwiązanie. Trzeba wspierać matki, które są w trudnej sytuacji finansowej – wskazuje dr Dorota Głogosz z Zakładu Problemów Rodziny Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Podkreśla, że dzięki wskazanemu rozwiązaniu kobiety nie tylko zyskają możliwość pobierania zasiłku macierzyńskiego za okres urlopu rodzicielskiego, ale przede wszystkim zyskują źródło zarobkowania na przyszłość. – Niech świadczenia, które otrzymują matki, wynikają z tego, że znalazły pracę – dodaje
Są wątpliwości
Omawiana propozycja budzi także zastrzeżenia. – Mam wątpliwość, na ile rzeczywiście sprzyjałaby ona zatrudnieniu matek – mówi dr Grzegorz Baczewski z Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że pracodawcy nie moją prawa pytać kandydatów do pracy o to, czy posiadają dzieci, mogą jednak unikać przyjmowania kobiet w wieku, w którym najczęściej rodzą potomstwo. Firmy nie będą chciały zatrudniać kobiet, które niedługo po przyjęciu do pracy mogą złożyć wniosek o udzielenie nawet półrocznego urlopu rodzicielskiego.
– Na pewno trzeba brać pod uwagę także to, że nowe rozwiązania mogą być nadużywane. Wystarczy fikcyjnie się zatrudnić, aby uzyskać prawo do urlopu rodzicielskiego – wskazuje dr Anna Ruzik.
Z nieprawidłowościami walczy ZUS. Obecnie bardzo często kwestionuje prawo kobiet do zasiłku chorobowego i macierzyńskiego, jeśli zostaną one zatrudnione w okresie ciąży. Organ rentowy odmawia wypłaty takich świadczeń, twierdząc, że zatrudnienie ma pozorny charakter i służy jedynie uzyskaniu prawa do wspomnianych zasiłków. Również w przypadku zatrudnienia matki tuż po porodzie można postawić zarzut przyjęcia do pracy tylko w celu uzyskania zasiłku macierzyńskiego za okres urlopu rodzicielskiego.
– Zawsze znajdzie się ktoś, kto naruszy prawo. Ale czy z tego powodu mamy nie wprowadzać korzystnych rozwiązań dla rodziców, którzy w większości przepisów nie łamią – pyta dr Dorota Głogosz. Jej zdaniem nie można zakładać, że adresaci nowych regulacji będą oszukiwać.
– Jeśli np. po roku obowiązywania nowych rozwiązań okaże się, że są nieprawidłowości, trzeba będzie wprowadzić mechanizmy, które je skorygują – dodaje.