Albo mamy armię robocopów, albo kłopoty z diagnozowanien weteranów. Zespół stresu pourazowego PTSD w polskim wojsku w zasadzie nie występuje. A nasi żołnierze są znacznie bardziej odporni psychicznie niż Amerykanie – takie wnioski można wyciągnąć z oficjalnych danych.
W 2013 r. zespół stresu pourazowego rozpoznano u 53 żołnierzy. Rok wcześniej było ich 59, dwa lata wcześniej 52. Te dane pochodzą ze szpitali podległych Ministerstwu Obrony Narodowej i przez nie nadzorowanych, które mają w swojej strukturze kliniki leczenia stresu bojowego. Biorąc pod uwagę, że na polskich misjach w Afganistanie rocznie służyło w latach 2011– 2013 od 3 tys. do 5 tys. żołnierzy, to odsetek tych, u których zdiagnozowano PTSD, waha się między 1 a 2.
To znacznie mniej niż np. u żołnierzy amerykańskich. Jak oficjalnie podaje Departament ds. Weteranów (za Atlantykiem jest ponad 20 mln byłych żołnierzy), w operacjach Iraqi Freedom (Irak 2003–2010) i Enduring Freedom (Afganistan 2001–2002) odsetek tych, którzy nie później niż rok po udziale w wojnie cierpieli na PTSD, wahał się od 10 do 20, czyli był dziesięciokrotnie wyższy niż u Polaków.
Polski żołnierz rzadziej ma również problemy psychiatryczne niż jego odpowiednik na Wyspach Brytyjskich. Tam zgłasza je od 2 do 5 proc. tych, którzy byli na misjach i nie walczyli, oraz 7 proc. tych, którzy faktycznie brali udział w walce.
Brytyjscy naukowcy z Kings College stwierdzili, że powodów słabej odporności na stres Amerykanów może być kilka. Zza oceanu na wojnę znacznie częściej posyła się rezerwistów, czyli ludzi krócej i gorzej przeszkolonych niż regularne wojsko. Wiadomo, że najbardziej elitarne jednostki, np. wojska specjalne, ze stresem bojowym radzą sobie lepiej. – Mimo że oni doświadczają na wojnie najgorszych warunków, to są zdrowsi psychicznie niż inne oddziały – stwierdził dr Neil Greenberg, jeden z autorów badania na łamach NewRepublic.com. – Warto także zaznaczyć, że członkowie takich jednostek są bardzo zżyci, co także poprawia odporność psychiczną – dodawał.
Wpływ na zapadalność na PTSD ma także wiek żołnierzy. Podczas pobytu w Bagram, głównej bazie amerykańskiej w Afganistanie, można zauważyć, że amerykańscy żołnierze są znacznie młodsi niż Polacy. Tam osiemnasto-, dziewiętnastolatek w mundurze jest normą. Za to w polskim kontyngencie zdecydowanie więcej żołnierzy jest w okolicach trzydziestki. Inną sprawą jest to, że jednorazowe misje Amerykanów są dłuższe. Polacy jednorazowo służą sześć miesięcy, Amerykanie – od 9 miesięcy do roku.
Dane o zdrowiu psychicznym polskich żołnierzy mogą być jednak zafałszowane (najpewniej są zaniżone). – Proszę pamiętać, że te liczby nie tyle mówią o odporności psychicznej, ile o częstości rozpoznania – tłumaczy profesor psychiatrii Stanisław Ilnicki. – Silny wpływ na diagnozę ma też stygmatyzacja, której dokonuje rozpoznanie PTSD. Często żołnierz nie chce się do niego przyznać i niechętnie poddaje się ocenie lekarskiej – dodaje specjalista, który problemami psychicznymi polskich weteranów zajmuje się od lat.
– Myślę, że odsetek niezdiagnozowanych żołnierzy z PTSD nie jest tak duży. Gdy robiliśmy wśród żołnierzy badania, to najwięcej zdarzeń traumatycznych, na jakie byli narażeni żołnierze, to były wypadki drogowe – stwierdza z kolei ppłk Agnieszka Gumińska, psycholog pracująca w Ministerstwie Obrony Narodowej. – To nie jest tak, że każdy żołnierz po misji musi mieć PTSD. Proszę pamiętać, że żołnierze to jest grupa wyselekcjonowana. Tak naprawdę trudno uzyskać szczegółowe dane o występowaniu u nich PTSD. Część z nich może leczyć się w publicznej, niepodlegającej MON służbie zdrowie – opowiada.
– Te dane nie są rzeczywiste. PTSD jest pojęciem stosunkowo nowym. To trochę stygmat świra i wielu ludzi, nawet jeśli ma problemy, stara się je ukryć – twierdzi Janusz Raczy ze Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. – Na szczęście zwiększa się świadomość tej choroby i w jednostkach wojskowych przełożeni teraz też inaczej do tego podchodzą – dodaje były wojskowy. Z jego zdaniem zgadza się płk Leszek Stępień, szef otwieranego w grudniu Centrum Weterana. – W Polsce zrozumienie dla PTSD jest mniejsze niż w USA czy w Wielkiej Brytanii. U nas przyznają się do tego ci, którzy są w naprawdę ciężkiej sytuacji i nie radzą sobie sami.
W MON przez lata w ogóle nie dostrzegano problemu PTSD (nawet cytowane dane zebrano na prośbę DGP, nikt z własnej woli ich nie agreguje). Sprawy idą jednak w dobrym kierunku: wiosną w MON powstał specjalny zespół ds. psychologii w wojsku. Wciąż jest jednak tak, że np. dokumentację związaną z problemami psychicznymi trzyma się zaledwie trzy lata. W razie nawrotu choroby może to poważnie utrudnić leczenie.
Choroba korespondentów i dzieci alkoholików
Posttraumatic Stress Disorder, zespół stresu pourazowego, może się pojawić u osób, które zostały poddane traumie. Może to być np. wypadek drogowy, bycie ofiarą rabunku, udział w wojnie czy przebywanie w sytuacji zagrożenia. Na występowanie choroby narażeni są oczywiście także cywile, którzy znajdą się w strefie konfliktu zbrojnego. Ryzyko zwiększa się wśród tych, którzy zostali ranni. PTSD objawia się m.in. napadami lękowymi, brakiem chęci do kontaktu z innymi ludźmi, czasem niechęcią do wychodzenia z domu i bezsennością. W najgorszym wypadku może prowadzić do samobójstwa. – PTSD jest zaburzeniem przemijającym (jeśli jest leczone) i jego wystąpienie nie zawsze eliminuje ze służby – wyjaśnia ppłk Agnieszka Gumińska z Ministerstwa Obrony Narodowej. W USA szacuje się, że obecnie ok. 2 proc. całego społeczeństwa ma symptomy PTSD.