Usunięcia polskiej organizacji z Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych domagają się związkowcy z Francji. Powodem jest poparcie dla skrajnej prawicy.

Czarę goryczy przelał m.in. wywiad z Marine Le Pen, szefową francuskiego Frontu Narodowego, który ukazał się w ubiegłym miesiącu w „Tygodniku Solidarność” (internetowy portal tygodnika jest prowadzony także we francuskojęzycznej wersji). Francuskie związki uznały popieranie skrajnej prawicy za cios w plecy i zdradę wspólnych ideałów. Zwróciły się do EKZZ o uruchomienie art. 4 statutu organizacji, który przewiduje możliwość wykluczenia członka ze wspólnotowej konfederacji. Zarzuty francuskich działaczy poparli też związkowcy z innych państw, m.in. Hiszpanii i Włoch. Solidarność formalnie nie odniosła się do nich, ale nieoficjalnie podkreśla swoją niezależność, w tym w zakresie wolności słowa. Ewentualne wyrzucenie z konfederacji nie byłoby szybkie (z przyczyn formalnych), ale nie można wykluczyć, że w razie podejmowania nieprzyjaznych działań związek sam opuści EKZZ.
Swoboda czy zdrada?
Pisma szefów francuskich związków do Piotra Dudy, przewodniczącego NSZZ „Solidarność”, są utrzymane w bardzo ostrym tonie. Ich zdaniem „nie do przyjęcia” jest uruchamianie francuskojęzycznych mediów (pod szyldem polskiego związku), które są przychylne dla polityków wrogich związkom zawodowym z Francji (i bez poinformowania o tym). Podkreślano, że nie chodzi jedynie o wywiad z Marine Le Pen, ale także wcześniej publikowane, przychylne - zdaniem działaczy - artykuły (np. na temat Erica Zemmoura, innego prawicowego kandydata w wyborach prezydenckich we Francji).
Laurent Berger, szef CFDT (jednej ze związkowych centrali), przypominał, że związkowcy z jego organizacji - podobnie jak wielu innych Francuzów - wspierali polski związek m.in. w okresie stanu wojennego. - Jesteśmy oburzeni, widząc, że nazwa „Solidarność” jest wykorzystywana jako alibi dla skrajnej prawicy we Francji, co jest zdradą walki, którą CFDT prowadziła wraz z wami 40 lat temu - wskazał w swoim piśmie.
Z kolei Philippe Martinez, szef CGT (największej francuskiej centrali związkowej), podkreślił, że Front Narodowy i ruch Erica Zemmoura „rozwijają rasistowską i ksenofobiczną ideologię oraz sprzeciwiają się wartościom demokracji i wolności słowa, realizują antyspołeczny i antyzwiązkowy program”. - Skłania nas to do zastanowienia się nad obecnością Solidarności w EKZZ i Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych w czasie, gdy obie te organizacje uznają walkę ze skrajną prawicą i faszyzmem za jeden ze swoich priorytetów - dodał.
W tle (również tym nieoficjalnym) pojawiają się też inne zarzuty wobec polskiego związku, które podważają jego uczestnictwo we wspólnotowej centrali. Chodzi m.in. o naruszenie zasady niezależności ruchu związkowego od ugrupowań politycznych, „odmowę obrony praw osób LGBT” i „udział w polityce stygmatyzacji migrantów”.
DGP poprosił Solidarność o komentarz w tej sprawie, ale do momentu oddania numeru nie otrzymaliśmy oficjalnej odpowiedzi. Z tej nieoficjalnej wynika, że związek nie ma zamiaru posypywać głowy popiołem i będzie bronił swojej niezależności, w tym również w wyrażaniu poglądów. Taki ton wybrzmiewa też z ostatniego komunikatu Solidarności dotyczącego kryzysu migracyjnego. Już sam tytuł - „Skandaliczne stanowisko EKZZ ws. sytuacji na polskiej granicy!”- wskazuje, że relacje związku z europejską centralą nie poprawiają się (komunikat opublikowano 10 grudnia br., trzy dni po dacie ostatniego z pism skierowanych przez francuskie związki). Solidarność skrytykowała zawarte w stanowisku EKZZ twierdzenia dotyczące m.in. kryzysu humanitarnego na granicy z Białorusią, liczby przypadków śmierci osób starających się przekroczyć granicę oraz niedopuszczalności tzw. push-backów.
Co dalej?
W jaki sposób na skargę francuskich związków zareaguje sam EKZZ? - Rozpoczęto wewnętrzny proces w celu wyjaśnienia faktów i określenia środków zaradczych. Obie strony zostaną wysłuchane. Harmonogram tego procesu zostanie określony w najbliższych tygodniach. Decyzje i działania następcze zostaną podjęte na koniec procesu zgodnie z wewnętrznymi demokratycznymi procedurami EKZZ - wskazało biuro prasowe konfederacji (w odpowiedzi na pytania DGP).
Wspomniany „proces” i „działania następcze” najprawdopodobniej nie będą szybkie. Członka EKZZ może wykluczyć jedynie kongres tej organizacji, a ten jest zaplanowany dopiero na połowę 2023 r. W praktyce jednak cała sprawa może się rozstrzygnąć wcześniej. Wiele będzie zależeć od ustaleń wewnętrznej procedury wyjaśniającej i ewentualnych kroków, jakie podejmie sama wspólnotowa centrala.
Przypomnijmy, że EKZZ pośredniczy w rozdysponowaniu części funduszy europejskich na projekty realizowane przez związki. Jeśli Solidarność będzie miała zablokowany dostęp do takich pieniędzy (jeszcze przed formalną decyzją o ewentualnym usunięciu), to może sama zrezygnować z członkostwa (w tym również z uwagi na to, że musiałaby opłacać składkę na konfederację, a - w praktyce - nie mogłaby w pełni korzystać z uprawnień wynikających z członkostwa). To najistotniejszy, „twardy” skutek konfliktu w EKZZ, z jakim musi się liczyć Solidarność, oczywiście oprócz względów prestiżowych i strat wizerunkowych (najprawdopodobniej najsłynniejszy związek zawodowy na świecie zostanie usunięty z międzynarodowego zrzeszenia). Działacze muszą się liczyć też z utratą bardziej „miękkich” uprawnień (np. uczestnictwa w szkoleniach, szerszego dostępu do informacji o tworzonym prawie unijnym i wpływu na jego kształtowanie itp.).
ikona lupy />
Działalność EKZZ / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe