Reforma pośrednictwa pracy staje się faktem. Po wielu miesiącach przygotowań w resorcie pracy i polityki społecznej, uzgodnień międzyresortowych, konsultacji społecznych i szczegółowych prac w Sejmie udało się przyjąć wielką nowelizację ustawy zatrudnieniowej.
Nie było to zadanie proste. Nikt nie lubi przecież zmian, a już najtrudniej można o to posądzić administrację państwową. Działa przecież zgodnie z procedurami, a te lubią się zmieniać w przyzwyczajenia.
Urzędnicy początkowo z rezerwą traktowali pomysł głębokiego przemodelowania pracy publicznych pośredniaków. Najbardziej widoczne było to w trakcie prac nad reformą w Sejmie, gdy zgłaszano wiele zastrzeżeń do nowych rozwiązań. Bez wątpienia wdrożenie tych modyfikacji nie będzie proste. Już samo profilowanie wszystkich bezrobotnych według stopnia oddalenia od rynku pracy to wymagające zadanie. A na indywidualne podejście do każdej osoby, dostosowanie wsparcia do jej potrzeb też trzeba i czasu, i umiejętności.
To, czy przyjęte zmiany spełnią pokładane w nich nadzieje i w istotny sposób usprawnią system pośrednictwa pracy, zależy od urzędników publicznych służb zatrudnienia. Samo uchwalenie przepisów tego nie zapewni. Sukces będzie zależał od aktywności urzędów pracy, korzystania z nowych mechanizmów i form wsparcia przewidzianych w znowelizowanej ustawie. Najlepsi mają być premiowani za swoją efektywność, więc taka inicjatywa będzie popłacać.
Bez takich działań nie zmieni się podejście samych bezrobotnych do poszukiwania zatrudnienia. Dziś wielu z nich traktuje publiczne pośredniaki jak zło konieczne. Muszą się w nich od czasu do czasu stawić, po to żeby utrzymać status bezrobotnego, pobierać zasiłek, no i przede wszystkim mieć ubezpieczenie zdrowotne. Warto przekonać ich, że urząd pracy – jak wskazuje sama nazwa – może rzeczywiście pomóc im znaleźć zatrudnienie. Nowe przepisy ułatwią osiągnięcie takiego celu.