Zatrudnieni w administracji rzadko wychodzą naprzeciw potrzebom petentów. Jednostki niechętnie wydłużają swój czas pracy w wybrane dni. Jeśli już się na to decydują, wcześniej kończą w piątek.
Mieszkańcy gmin, aby załatwić sprawę administracyjną często muszą albo zwalniać się z pracy, albo wykorzystać wolny dzień. Mimo że liczba urzędników samorządowych w dalszym ciągu gwałtownie rośnie, tylko nieliczne jednostki decydują się na wprowadzenie dla nich pracy dwuzmianowej, aby wydłużyć czas funkcjonowania placówki. Normą jest ich zamykanie o 15.30, czy nawet 15, a w piątki – około 13.
Sekretarze gmin tłumaczą, że wydłużanie czasu przyjmowania klientów nie jest potrzebne. Podkreślają, że mieszkańcy nie uskarżają się na godziny pracy administracji. Co więcej, wszyscy deklarują, że mogliby przedłużyć pracę po południu, gdyby zainteresowani o to wystąpili. Tak wynika z sondy DGP przeprowadzonej w blisko 70 samorządach. Wykazała ona, że jeśli urzędom zależy na pozytywnej opinii petentów, mogą one wprowadzać rozwiązania ułatwiające obsługę zainteresowanych. Ponad 90 proc. przepytanych odpowiedziało jednak, że nie ma takich planów. Zaznaczają jednocześnie, że jeśli z taką inicjatywą wyjdą mieszkańcy, sprawa będzie rozpatrywana.

Krótka praca w piątek

Niektóre urzędy starają się, aby jednostka przynajmniej raz w tygodniu była otwarta dłużej. Jeśli jednak czas pracy jest wydłużany, to zazwyczaj zaledwie o pół godziny. Na przykład co do zasady Urząd Miasta Krakowa pracuje codziennie od 7.30 do 15.30. Regularnie pracuje się też np. w Szczytnie i Tarnowskich Górach.
Jeśli jednostki wydłużają pracę jednego dnia, automatycznie skraca się dniówkę w inne dni, najczęściej piątek. Np. Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego we wtorek pracuje do 17, ale za to w piątek zaledwie do 14, a w pozostałe dni robocze do 15.30. Podobnie jest w Chrząstowicach (woj. opolskie) i Skarżysku-Kamiennej (w obu w piątek urząd zamykany jest o godzinie 14). Zdarzają się jednostki, które kończą pracę jeszcze wcześniej.
– W piątek pracujemy do 13.15, a w czwartek aż do 17.15. – mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urząd Miasta w Wodzisławiu Śląskim.
Tłumaczy, że czwartek jest dniem targowym i więcej osób chce załatwić sprawy urzędowe.
Podobne zasady obowiązują w Poznaniu.
– Dodatkowo w soboty organizowaliśmy dyżury dla mieszkańców, ale nie sprawdziły się, bo nikt nie był zainteresowany załatwieniem sprawy w weekend – zauważą Paweł Marciniak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta i Prezydenta Poznania.
Podobnych argumentów przeciw wydłużaniu czasu pracy używają inne jednostki samorządowe.
– Przed rokiem wprowadziliśmy dyżur urzędników w każdy poniedziałek do 18, ale okazało się, że nikt z petentów do tej pory nie skorzystał z tej możliwości – wskazuje Wiesław Bek, rzecznik prasowy marszałka województwa podkarpackiego.

Nieliczni się starają

Jednak nie wszystkie urzędy stoją na stanowisku, że wydłużanie ich godzin funkcjonowania jest bezzasadne. Innowacyjne rozwiązanie wprowadził na przykład lubelski magistrat.
– W komórkach organizacyjnych zajmujących się bezpośrednią obsługą interesantów obowiązuje zmianowy czas pracy. A to oznacza, że w poniedziałki i we wtorki pierwsza grupa urzędników przychodzi na godzinę 7.30 i pracuje do 15.30, a pozostała na 9 i kończy pracę o 17 – wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.
Inne urzędy tworzą punkty obsługi w centrach handlowych.
– Mamy 2 punkty informacyjne urzędu w hipermarketach czynne od wtorku do soboty w godzinach 9.–17. Ponadto uruchomiliśmy dwa punkty obsługi mieszkańców zlokalizowane w galeriach handlowych – informuje Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa.
Tłumaczy, że punkty cieszą się dużym zainteresowaniem wśród mieszkańców. Dodaje, że można w nich m.in. wyrobić dowód osobisty, prawo jazdy czy dowód rejestracyjny. Podobny punkt utworzył Urząd Miasta Olsztyna.
– Dodatkowo w godzinach popołudniowych rozpoczęliśmy cykliczne organizacje wieczorów w urzędzie, podczas których wyznaczeni pracownicy komórek organizacyjnych są do dyspozycji do godziny 19 – podkreśla Aneta Szpaderska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Olsztyna.
Podobna akcja jest prowadzona w Szczecinie. Raz na trzy miesiące w piątek urząd miasta jest czynny od 7.30 do 21.
Z kolei w Bydgoszczy utworzono sześć biur terenowych zajmujących się obsługą mieszkańców.

Długi weekend

Sprawdzaliśmy też, czy jednostki funkcjonowały w ostatni weekend majowy. Okazało się, że większość była otwarta. Zdarzały się jednak przypadki, gdy urzędy wolały dać pracownikom wolne w tym dniu. Tak stało się np. w Rybnie (woj. warmińsko-mazurskie)
– Urzędnicy też mają prawo odpocząć, aby efektywnie pracować. Zamknięcie urzędu gminy w długi weekend nie powoduje negatywnych skutków. Tym bardziej że nasi pracownicy pracują u nas aż do 16, a w innych sąsiednich gminach co najwyżej do 15:30 – przyznaje Edmund Ligman, wójt gminy Rybno.
Podobnie długi weekend mieli urzędnicy np. z Jędrzejowa i Bodzentyna (woj. świętokrzyskie).
– Zamknęliśmy urząd po Bożym Ciele, bo z doświadczenia wiemy, że nawet gdy są dyżury, to w piątki mało mieszkańców się do nas zgłasza – przyznaje Adela Gołębiowska-Kołodziejska, sekretarz miasta i gminy Bodzentyn.
Tłumaczy, że największe obłożenie pracą ma miejsce w poniedziałek i we wtorek. W tym pierwszym dniu zatrudnieni pracują do 16.15, a w pozostałe do 15. Na dłuższe wolne decydowały się urzędy marszałkowskie, w tym mazowiecki i podkarpacki.
– Zwykły Kowalski nie ma u nas nic do załatwienia. Petentami są przedsiębiorcy, którzy składają wnioski. Dlatego zarząd uznał, że po Bożym Ciele pracownikom należy się dzień wolny – wylicza Wiesław Bek.

Koniec z dobą

Z sondy wynika, że elastyczna praca w urzedach – mimo niektórych dobrych praktyk – to wciąż rzadkość. Szefowie jednostek często tłumaczą brak takich rozwiązań przepisami o dobie pracowniczej, które ich ograniczają.
– Jeśli urzędnik zaczyna pracę o godzinie 9, to w kolejnym dniu nie może przyjść do pracy np. na 7.30, bo inaczej nie będzie zachowana doba pracownicza – wyjaśnia prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Podkreśla, że po wprowadzaniu ruchomego czasu pracy urzędników będzie można podzielić na grupy, którzy będą pracowali o zróżnicowanych porach. Takie zmiany umożliwi nowelizacja kodeksu pracy, nad którą właśnie pracuje Sejm.
– W obecnym stanie prawnym urzędy mogą jednak też stosować bardziej elastyczne rozkłady pracy, bo przepisy nowej ustawy o pracownikach samorządowych w kwestiach nieuregulowanych odsyłają do k.p. – argumentuje dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dodaje, że w poprzedniej ustawie o pracownikach samorządowych była zabroniona norma równoważna.
– Teraz można ją stosować, jeśli wójt lub prezydent wprowadził ją do regulaminu pracy – uważa dr Stefan Płażek.
Prawnicy wskazują też, że mieszkańcy, którzy mają zastrzeżenia do godzin pracy urzędu, mogą zaskarżyć do wojewódzkiego sądu administracyjnego uchwałę, którą wprowadzono czas pracy w jednostce. Wystarczy przedstawić argumenty, że jest ona niezgodna z art. 42 ust. 1 ustawy z 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (Dz.U. nr 223, poz. 1458 z późn. zm). Zgodnie z tym przepisem regulamin pracy jednostki powinien tak być ustalony, aby zapewniał obywatelom załatwianie spraw w dogodnym dla nich czasie.