Agencje pośrednictwa pracy nie mają prawa składać ofert zatrudnienia w powiatowych urzędach pracy. Zabrania im tego ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 69, poz. 415 z późn. zm.), bo nie są pracodawcami. Są nimi natomiast agencje pracy tymczasowej i ich ogłoszenia już trafiają do urzędowego informatycznego systemu ofert.
Agencje chciałyby korzystać z tej możliwości szczególnie wiosną i latem, kiedy wzrasta zapotrzebowanie zagranicznych przedsiębiorców na przykład z Holandii czy Hiszpanii na tanich robotników.
– Jedna z agencji pracy przepytała ponad sto urzędów pracy. We wszystkich urzędnicy są za tym, aby proponować bezrobotnym prace tymczasowe – mówi Karolina Mękarska z Benefit Media Communications.
Urzędy pracy stosują różną taktykę. Często zamieszczają ofertę agencji pośrednictwa, ale tylko na tablicy w urzędzie, nie w bazie informatycznej. Na przykład w Rzeszowie takie ogłoszenia wiszą nie na głównej tablicy, ale na małej z boku. Część urzędów zastrzega sobie prawo do indywidualnego podejścia do oferty. Zwracają uwagę, czy ogłoszenie dotyczy pracy tymczasowej w kraju, czy za granicą. Niektóre zamieszczają tylko oferty polskie. Wreszcie są i takie, które w ogóle odmawiają zamieszczania u siebie ogłoszeń.
Tymczasem zdaniem Dawida Seiferta, prezesa zarządu Ogólnopolskiego Konwentu Agencji Pracy, zmiana prawa umożliwiająca zamieszczanie ofert przez agencje pośrednictwa poprawiłaby sytuację na rynku pracy i przełożyłaby się na zmniejszenie stopy bezrobocia w powiatach.
– Ponadto polityka rynku pracy realizowana przez władze publiczne opiera się na współpracy z partnerami społecznymi, w szczególności w ramach rozszerzania oferty usług publicznych służb zatrudnienia przez partnerów społecznych i agencje pracy – twierdzi Dawid Seifert.
Dodaje, że z ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy wynika, że agencje mają wpływ na zwalczanie bezrobocia. Trzeba więc zmienić ją tak, żeby jak najbardziej ułatwić im znajdowanie pracy dla bezrobotnych.
Eksperci również są za realną współpracą agencji pośrednictwa z urzędami. Profesor Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego uważa, iż agencje i urzędy nie będą ze sobą konkurowały, choć zajmują się tym samym. Jej zdaniem najważniejszy jest cel, czyli zwalczanie bezrobocia.
– Dopuszczenie agencji do zasobów bezrobotnych nie oznacza, iż urzędy stałyby się zbędne. Mają przecież ich aktywizować za pomocą staży czy szkoleń – mówi prof. Elżbieta Kryńska.
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, zapewnia, że pracuje nad sposobem, jak wesprzeć długotrwale bezrobotnych.
– Może trzeba współpracować z prywatnymi agencjami pracy i organizacjami pozarządowymi – przyznaje minister.
Dodaje, że warto zaangażować się w zmianę koncepcji działania prywatnych agencji, bo stworzenie odpowiedniego systemu pozytywnie przełoży się na wydłużenie wieku emerytalnego.
Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku, uważa, że zarówno agencje pracy tymczasowej, jak i pośrednictwa powinny być wynagradzane nie tylko za znalezienie pracy, ale także za samo zajmowanie się poszukującym zatrudnienia, motywowanie go i wskazywanie kierunków rozwoju zawodowego. Żeby tak się stało, potrzebne są silniejsze zachęty finansowe dla agencji.
Te zawarte w ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy nie są wystarczająco atrakcyjne dla agencji. W przypadku gdy podejmie się znalezienia pracy dla osoby długotrwale bezrobotnej lub bez kwalifikacji, może ubiegać się o pieniądze z urzędu pracy. 30 proc. należnej kwoty (w wysokości do 150 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli obecnie 5,2 tys. zł) dostanie w dniu podpisania umowy z dyrektorem PUP. Może przeznaczyć je na działania, jakie podejmie w celu znalezienia pracy. Resztę pieniędzy dostanie, jeśli bezrobotny utrzyma się w niej dłużej niż rok. Nie są to duże kwoty, bo takich osób agencja ma średnio kilka w roku.
Obecnie urząd pracy w Gdańsku i agencja Randstad testują inny system opłacania prywatnych służb zatrudnienia. Firma może więcej zarobić za doprowadzenie do zatrudnienia osoby bezrobotnej, niż przewiduje wyżej powołana ustawa. Roland Budnik, dyrektor gdańskiego urzędu pracy, nie chce jednak mówić o wynikach osiąganych przez prywatną agencję. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jak na razie efekty pilotażu są mało satysfakcjonujące.