Nie twierdzę, że RODO nie jest ważne. Jest bardzo ważne. Co więcej, w moim przekonaniu jest to naprawdę pasjonujący akt prawny. Nie twierdzę, że aktualna sytuacja społeczna zwalnia z jego stosowania. Żadną miarą. Co najwyżej wymaga dojrzałej interpretacji.
Twierdzę jednak, że sytuacja sprowadziła nas mocno na ziemię w tym sensie, że lepiej dostrzegliśmy proporcję między ochroną autonomii informacyjnej a innymi wartościami. Twierdzę, że nigdy wcześniej nie było w Polsce tak silnie widoczne, że gospodarka przynależy do sfery publicznej nawet wtedy, gdy majątek przedsiębiorstwa jest prywatny.
Wielu z nas zapewne po raz pierwszy dowiedziało się, że jest coś takiego jak infrastruktura krytyczna, w przypadku której pracodawca prywatny może skoszarować pracowników po to, aby wykonać zadania publiczne. Nauczani przez lata, że prawo pracy jest postacią cywilnego prawa kontraktowego, czyli dotyczącego relacji dwóch równorzędnych podmiotów, musimy mieć z tym problem.
Tak samo jak z tym, że pracodawca na podstawie art. 15g tarczy antykryzysowej, czyli ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. poz. 374 ze zm.), po uzyskaniu generalnej zgody partnerów społecznych może swobodnie obniżać wynagrodzenie o połowę, nie zmieniając umowy.
Mierzymy temperaturę pracownikom i niepracownikom, odbieramy informacje o miejscu pobytu i o miejscach „niepobytu”, o występowaniu zagrożeń wśród bliskich itd. Robimy to w stosunku do pracowników i niepracowników. Wszyscy czujemy, że tak trzeba, a wielu z nas nie ma wątpliwości, że przy zachowaniu zasady proporcjonalności jest to w pełni zgodnie z prawem.
Równocześnie bez echa przechodzi excelowska procedura pozyskiwania środków na dofinansowanie w trybie wspomnianego już art. 15g ustawy, w której oczekuje się, że wnioskodawca przekazuje z góry dane osobowe pracowników wraz z wynagrodzeniem, numerem PESEL lub numerem dowodu osobistego oraz innymi danymi osobowymi, co wydaje się być oczywiście niezgodne z prawem.
Przypomnijmy, że art. 15g ust. 17 ustawy tarczowej nakazuje stosować odpowiednio procedury z ustawy z 11 października 2013 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z ochroną miejsc pracy (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 669), w tym przepisów wykonawczych. Problem w tym, że rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2015 r. w sprawie przyznawania świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracy (Dz.U. poz. 167) nie przewiduje przekazywania list pracowników z góry. W urzędowym wzorze wniosku wskazuje się tylko liczbę pracowników oraz łączne zapotrzebowanie na środki publiczne. Następnie przekazuje się harmonogram wypłat – wciąż bez nazwisk. Nazwiska pojawiają się dopiero w tzw. wykazie, gdy pieniądze zostały już przyznane, czyli po zakończeniu miesiąca. Innymi słowy – z dołu, a nie z góry. Słusznie zresztą, bo to, że pracodawca planuje wypłacić świadczenie (lub dofinansować), nie oznacza jeszcze, że to faktycznie zrobi.
Mało tego, pracodawca może w ogóle nie uzyskać dofinansowania z powodu braku środków lub błędnie wypełnionego wniosku. Dlatego wcześniejszy dostęp do tak wielu danych osobowych jest w moim przekonaniu akademickim naruszeniem prawa, okraszonym niejasnym pouczeniem zawartym w umowie o treści: „Przedsiębiorca zobowiązuje się poinformować pracowników objętych świadczeniem dofinansowanym ze środków, o których mowa w par. 1 ust. 1, o przetwarzaniu i warunkach przetwarzania ich danych osobowych przez wojewódzki urząd pracy”.
A przecież to tylko jeden z wielu wątpliwych zapisów procesu administracyjnego. Zaskoczeniem jest np. to, że pieniądze na dofinansowanie mają być wypłacane w równych transzach, choć zapotrzebowanie na nie może być różne. Jeśli transza będzie niższa niż wydatki pracodawcy, będzie to spóźniona pomoc. Jeśli wyższa, będzie to chyba niegospodarne zarządzanie środkami publicznymi.
Pozostaje pytanie, jaka jest podstawa prawna dla wypracowanych wzorów dokumentów urzędowych. Jak się wydaje, nie ma żadnej. Wspomniane wyżej rozporządzenie z 2015 r. zawierało bowiem wzory urzędowe. Być może czegoś nie dostrzegłem, ale rozporządzenia chyba nie zmieniono. A odpowiednie stosowanie nie pozwala raczej na aż tak daleko idące modyfikacje. W każdym razie sądzę, że Urząd Ochrony Danych Osobowych powinien się tą kwestią dość pilnie zająć.
Ważne Procedura pozyskiwania środków na dofinansowanie z tarczy, w której oczekuje się, że pracodawca przekaże z góry dane osobowe pracowników wraz z wynagrodzeniem, numerem PESEL lub numerem dowodu osobistego, wydaje się być niezgodna z prawem.