Piotr Patkowski zajmie się szukaniem oszczędności w resortach i urzędach
Nowy wiceminister finansów przeszedł do gmachu przy ul. Świętokrzyskiej prosto z kancelarii premiera. Tam zajmował się m.in. koordynowaniem Oceny Skutków Regulacji (OSR), czyli obliczaniem konsekwencji finansowych przygotowanych projektów ustaw.
– Podobne kompetencje będzie miał w Ministerstwie Finansów. Będzie też odpowiadał za kwestie legislacyjne, czyli reprezentował resort na posiedzeniach Zespołu Programowania Prac Rządu, Stałego Komitetu Rady Ministrów czy w parlamencie. Jego zadania będą naturalną kontynuacją pracy w obszarach, którymi zajmował się w KPRM – mówi nasz rozmówca z kręgów rządowych. Ma też odpowiadać za jakość OSR w projektach, które przygotowują inne ministerstwa, aby znajdował się w nich wpływ danych przepisów na sektor przedsiębiorstw i gospodarstwa domowe, a nie tylko finanse publiczne.
Nie będzie się za to bezpośrednio zajmował kwestiami budżetowymi czy makroekonomicznymi. Z podziału kompetencji w resorcie wynika, że Patkowski będzie nadzorował te same departamenty, co jego poprzednik Leszek Skiba, który zamienił ministerialne stanowisko na fotel wiceprezesa Banku Pekao. To znaczy, że będzie miał pieczę nad departamentami zajmującymi się efektywnością wydatków publicznych, wspieraniem polityk gospodarczych i będzie głównym rzecznikiem dyscypliny finansów publicznych.
To o tyle istotne, że z naszych ustaleń wynika, iż premier Mateusz Morawiecki postawił przed nowymi wiceministrem finansów konkretne zadania. Chodzi o rządowy plan szukania oszczędności w administracji publicznej. Narzędzia do zwolnień i redukcji wynagrodzeń znalazły się w jednej ze specustaw służących walce z epidemią. Patkowski ma z poziomu resortu finansów zajmować się tym planem. – Jego celem jest przegląd i racjonalizacja wydatków, konsolidacja różnych urzędów i obszarów ministerialnych, w których dublują się kompetencje. Być może także likwidacja części urzędów. To ma prowadzić do znalezienia oszczędności w administracji – mówi nasz informator z MF.
O szczegółach nikt obecnie nie chce mówić, ale wiadomo, że PiS planowało już np. likwidację Ministerstwa Cyfryzacji i przeniesienie części jego kompetencji do kancelarii premiera. Wczoraj mówił o tym premier. – W administracji staramy się zaszczepić gen oszczędności – podkreślał i stwierdził, że obecnie nie ma mowy o premiach, nagrodach czy podwyżkach dla urzędników. Szukanie oszczędności w ministerstwach czy urzędach w kryzysie ponad dekadę temu planowała też ówczesna ekipa rządząca PO-PSL. Ówczesne przepisy zakładały odchudzenie państwa o 10 proc., ale ustawa została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Plan i tak został przeprowadzony miękkimi metodami, bez służących do tego przepisów.
– W czasie gospodarczej prosperity nie ma chęci do szukania oszczędności, efektywności po stronie wydatkowej, ale kryzysy zazwyczaj pozwalają na racjonalizację. Teraz mamy szansę na zmiany, dla których w normalnych czasach nie byłoby woli politycznej, a opór ze strony urzędników byłby pewnie większy – twierdzi nasz rozmówca z rządu. Zgodnie z nowymi przepisami obecnie zmniejszenie zatrudnienia będzie ustalane indywidualnie dla każdego urzędu. O mniejszą liczbę etatów lub czasowe obniżenie wynagrodzenia na okres budżetowy będzie wnioskował do rządu szef kancelarii premiera, ale wcześniej będzie musiał uzyskać opinię szefa służby cywilnej.