Regulaminów i zarządzeń związków sportowych nie można traktować jak ustaw, a tylko aktom tej rangi konstytucja przyznaje moc ograniczenia wolności wyboru zawodu. Potwierdził to wyrok sądu apelacyjnego.
Czy trener po wyższej szkole sportowej może wykonywać swój zawód w sportach zespołowych bez ograniczeń? Problem ten pojawił się po wejściu w życie w 2013 r. tzw. ustawy deregulacyjnej (ustawa o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów, Dz.U. z 2013 r. poz. 829), która w zamierzeniu ministra Jarosława Gowina miała uwolnić wiele zawodów, w tym trenera, od rygorów formalnych związanych z nabyciem uprawnień do jego wykonywania. Część polskich związków sportowych, głównie w grach zespołowych, potraktowała nowelizację ustawy o sporcie jako podstawę do odebrania osobom, które posiadały tytuł trenera II klasy uzyskany na uczelniach sportowych, uprawnień i kwalifikacji do wykonywania zawodu trenera, zmuszając ich do kończenia dodatkowych kursów doszkalających organizowanych przez te związki. Tak uczyniły m.in. Związek Piłki Ręcznej w Polsce oraz Polski Związek Piłki Nożnej.
W chwili obecnej art. 41 ustawy o sporcie określa następujące przesłanki bycia trenerem:
„Art. 41 [Kwalifikacje zawodowe w sporcie]
3. Trenerem lub instruktorem sportu w sportach, w których działają polskie związki sportowe, może być osoba, która:
1) ukończyła 18 lat;
2) posiada co najmniej wykształcenie średnie;
3) posiada wiedzę, doświadczenie i umiejętności niezbędne do wykonywania zadań trenera lub instruktora sportu;
4) Nie była skazana prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo, o którym mowa w art. 46–50, lub określone w rozdziale XIX, XXIII, z wyjątkiem art. 192 i art. 193, rozdziale XXV i XXVI ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. nr 88, poz. 553 z późn. zm.)”.
Cel zmian
W chwili wejścia w życie powyższych przepisów zupełnie nowe znaczenie uzyskały uprawnienia polskich związków sportowych w zakresie przyznawania uprawnień trenerskich. Zgodnie z uzasadnieniem ustawy deregulacyjnej ustawodawca założył, że istota deregulacji (dereglamentacji) polega na oddaniu podmiotom rynkowym świadczącym daną usługę uprawnienia do określenia wymogów kwalifikacyjnych dla osób ją świadczących. W przypadku trenera i instruktora sportu założeniem jest, by funkcję taką przejęły polskie związki sportowe, ustanawiając autonomiczne systemy licencyjne oparte na kluczu kompetencji i umiejętności niezbędnych do prowadzenia szkolenia w danej dyscyplinie. To od sposobu ukształtowania systemów licencyjnych przez polskie związki sportowe zależy jakość szkolenia oraz rzeczywista dostępność zawodów trenera i instruktora sportu. Wymogi kwalifikacyjne określone zbyt rygorystycznie będą bowiem skutkować ograniczeniem dostępu do zawodu, natomiast zbyt liberalnie mogą prowadzić do obniżenia jakości szkolenia. Jak widać, podstawowym założeniem ustawodawcy było uwolnienie ograniczeń w dostępie do zawodu trenera przy jednoczesnym zachowaniu wysokiego poziomu kompetencji i umiejętności trenerskich zainteresowanych osób.
Tak więc zgodnie z intencją ustawodawcy polskie związki sportowe otrzymały kompetencję do ustalania trybu postępowania weryfikacyjnego oraz tego, kto może być trenerem w danej dyscyplinie, a kto nie. Stanowisko takie nie powinno być przez nikogo kontestowane i kwestionowane, ale z jednym wyjątkiem. Otóż jest prawidłowe jedynie pod warunkiem, że w procesie wydawania uprawnień trenerskich związek sportowy kieruje się wyłącznie przesłankami ustawowymi, w tym de facto jedyną przesłanką merytoryczną, tj. posiadania odpowiedniej wiedzy, doświadczenia i umiejętności niezbędnych do wykonywania zawodu trenera sportowego.
Wprowadzanie innych warunków uzyskania uprawnień trenerskich należy uznać za wykraczające poza kompetencję ustawową wyrażoną w art. 41 ustawy o sporcie. Żaden bowiem przepis ustawy nie daje polskim związkom sportowym władczego tytułu do nadawania tytułów zawodowych czy uprawnień do wykonywania zawodu trenera i instruktora.
Powyższe stanowisko znalazło swoje potwierdzenie w postanowieniu Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 15 marca 2017 r. (VI Acz 288/17), który stwierdził w uzasadnieniu, że „brak jest regulacji, która świadczyłaby o przekazaniu Związkowi Piłki Ręcznej w Polsce przez ustawodawcę kompetencji do wydawania aktów o charakterze władczym w zakresie prawa do przyznawania takich uprawnień (trenerskich), tym bardziej że już z samego projektu obowiązującej obecnie regulacji wynika, że jej celem było właśnie dokonanie deregulacji poprzez maksymalne ograniczenie ingerencji państwa w organizowanie sportu”.
Tymczasem niektóre polskie związki sportowe, w tym m.in. Związek Piłki Ręcznej w Polsce i Polski Związek Piłki Nożnej, zinterpretowały zapisy ustawy o sporcie w ten sposób, że tylko one mogą teraz organizować kursy przyznające kwalifikacje do wykonywania zawodu trenera – wyłączając przy tym kwalifikacje już uzyskane przez trenerów w wyższych szkołach sportowych. W przypadku Związku Piłki Ręcznej w Polsce mówiła o tym uchwała zarządu z 1 września 2013 r. nr 30/13 w sprawie zasad i warunków prowadzenia zespołów piłki ręcznej w zawodach i rozgrywkach organizowanych przez ZPRP, EHF lub IHF, w której załączniku (Regulaminie przyznawania licencji trenerskich) określono, że warunkiem uzyskania licencji oprócz przesłanek ustawowych jest ukończenie kursu organizowanego przez związek.
Wolność zawodu
Krzysztof Kotwicki, jeden z trenerów, w 2015 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie wytoczył ZPRP proces o ustalenie prawa do wykonywania zawodu trenera w pełnym zakresie na podstawie art. 189 k.p.c., celem uzyskania prejudykatu do dalszych roszczeń odszkodowawczych z tytułu niemożności wykonywania zawodu trenera w piłce ręcznej na poziomie Superligi oraz I ligi kobiet i mężczyzn. W uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 29 listopada 2018 r. (sygn. akt VI ACa 356/18) sąd dokonał analizy przepisów dotyczących przyznawania uprawnień trenerskich przez polskie związki sportowe. Na wstępie odwołał się do uregulowań o charakterze konstytucyjnym. Zgodnie bowiem z art. 65 ust. 1 Konstytucji RP każdemu zapewnia się wolność wyboru i wykonywania zawodu oraz miejsca pracy, a wyjątki określa ustawa. Tym samym jakiekolwiek ograniczenia w wykonywaniu zawodu winny w pierwszej kolejności wynikać z normy rangi ustawowej (a nie niższego rzędu), a wyjątki takie winny być sformułowane w sposób jednoznaczny i kategoryczny. Nie mogą być domniemywane, zaś w razie wątpliwości wykładnia takich wyjątków nie może mieć charakteru rozszerzającego. Niedopuszczalne jest także wprowadzanie ograniczeń w wykonywaniu zawodu poprzez subdelegację czy też wykorzystanie ogólnej normy kompetencyjnej.
Do przepisów wyłączających konstytucyjną wolność wyboru i wykonywania zawodu nie może być zaliczone unormowanie zawarte w art. 13 ust. 1 pkt. 1 i 2 ustawy o sporcie. Powyższe uregulowanie w ogóle (a tym bardziej w sposób jednoznaczny i kategoryczny) nie zezwala polskiemu związkowi sportowemu na ograniczanie możliwości wykonywania zawodu. Po drugie, nawet gdyby tak było, stanowiłoby to niedopuszczalną subdelegację – a zatem sytuację, w której ograniczenie w konstytucyjnym prawie do wykonywania zawodu norma o charakterze ustawowym przekazywałaby do realizacji w drodze aktów wewnętrznie stanowionych przez związek sportowy. Tak rozumiany art. 13 ust. 1 ustawy o sporcie stanowić musiałby kolejny wyłom w standardach konstytucyjnych, w którym powszechnie obowiązujące uregulowania (ograniczenia) co do wykonywania zawodu trenera byłyby wprowadzone do obrotu prawnego poprzez organ niebędący w ogóle organem publicznym. Wreszcie zauważyć także należy, iż treść art. 13 ust. 1 ustawy o sporcie nie wskazuje w sposób wyraźny na przyznanie związkowi sportowemu uprawnień do nakładania ograniczeń w wykonywaniu zawodu trenera. Tego rodzaju uprawnienia mogłyby być co najwyżej interpretowane z normy o charakterze ogólnym (przyznającej uprawnienie do ustalania reguł współzawodnictwa sportowego), co jak już wyżej wskazano, nie jest dopuszczalne. Prowadzi to do wniosku, iż art. 13 ust. 1 ustawy o sporcie nie może być rozumiany jako ograniczający prawo wyboru i wykonywania zawodu określone w art. 65 ust. 1 Konstytucji RP. Związek sportowy poprzez ustalenie zasad współzawodnictwa sportowego nie może naruszać uregulowań konstytucyjnych, a przede wszystkim prawa do wyboru i wykonywania zawodu.
W odniesieniu do treści i wykładni art. 41 ust. 3 ustawy o sporcie należy podkreślić, że skoro ustawodawca zrezygnował ze zróżnicowania trenerów z uwagi na posiadaną klasę, należało uznać, iż uprawnionym do prowadzenia zajęć, o których mowa w art. 41 ust. 1 ustawy o sporcie, jest każdy trener w rozumieniu art. 41 ust. 3 ustawy, a zatem osoba, która spełnia wskazane w tym uregulowaniu wymagania. Co więcej, prawodawca nie ograniczył trenerom możliwości prowadzenia zajęć, a zatem nie uzależnił możliwości prowadzenia określonych zajęć (np. treningowych w drużynie występującej w najwyższej klasie rozgrywkowej we współzawodnictwie sportowym organizowanym przez związek sportowy) od posiadania jakichkolwiek dodatkowych kwalifikacji. Tym samym należało uznać, że każdy trener w rozumieniu art. 41 ust. 3 ustawy o sporcie jest uprawniony do prowadzenia zajęć, o których mowa w art. 41 ust. 1 ustawy, a jak już wcześniej wskazano, nie można przyjąć, iż związek sportowy – nawet w ramach organizowanego przez siebie współzawodnictwa – jest jakkolwiek umocowany do ograniczania tych uprawnień.
Zarządzenie nie ustawa
Zwrócić także należy uwagę, iż z rezygnacji prawodawcy z przyznawania trenerom określonych klas, co nastąpiło w związku z wejściem w życie ustawy deregulacyjnej, nie sposób domniemywać, że możliwość wprowadzenia tego rodzaju ograniczeń została przekazana do kompetencji związku sportowego. Ani związek sportowy nie jest organem uprawnionym do wprowadzenia tego rodzaju powszechnie obowiązujących ograniczeń, ani jego aktów (niezależnie od tego, jaką formę przyjmą – np. uchwały czy zarządzenia) nie można utożsamiać z ustawą, o której mowa w art. 65 ust. 1 konstytucji. Wreszcie tego rodzaju wnioskowanie byłoby wątpliwe, ponieważ nie było jakiegokolwiek sygnału od prawodawcy, z którego wynikałoby, iż jego intencją było przyznanie takich kompetencji związkom sportowym. Sugestię zawartą w uzasadnieniu projektu ustawy deregulacyjnej należało uznać za zdecydowanie niewystarczającą.
Polski związek sportowy nie jest uprawniony do wprowadzania takich zasad organizacji współzawodnictwa sportowego, które jakkolwiek ograniczałyby osoby posiadające uprawnienia trenera w rozumieniu art. 41 ust. 3 ustawy o sporcie w wykonywaniu zawodu trenera, w szczególności zaś poprzez uzależnienie możliwości prowadzenia drużyn w wyższych klasach rozgrywkowych od spełnienia dodatkowych, nieznanych ustawie, warunków. Nie oznacza to jednak, że związek nie może wprowadzać w organizowanym przez siebie współzawodnictwie sportowym kwalifikacji trenerów lub instruktorów. Takie ich kwalifikowanie, np. poprzez przyznawanie im określonych klas, nie może jednak wpływać na zakres zatrudnienia trenera. Będzie to sygnał dla klubów sportowych, iż określona osoba posiada dodatkowe kwalifikacje i umiejętności sprawdzone i potwierdzone przez związek sportowy, co może jej ułatwić znalezienie zatrudnienia. Decyzja w tym zakresie należeć jednak będzie do konkretnych klubów sportowych. Drużynę, choćby w najwyższej klasie rozgrywkowej, prowadzić może każdy, kto ma uprawnienia określone w art. 41 ust. 3 ustawy o sporcie. Trener, który nie posiada takiej certyfikacji, może jedynie mieć pewne problemy w wykonywaniu zawodu w ramach rozgrywek organizowanych w innych krajach zrzeszonych w European Handball Federation. Okoliczność ta nie uzasadnia jednak umożliwienia Związkowi Piłki Ręcznej w Polsce nakładania jakichkolwiek ograniczeń w wykonywaniu zawodu trenera.
Przywołany wyrok może mieć daleko idące konsekwencje dla funkcjonowania polskich związków sportowych w zakresie przyznawania trenerom uprawnień i potwierdzania kwalifikacji do wykonywania zawodu. Zwłaszcza że znowelizowany art. 87 ust. 1 ustawy o sporcie określa, iż „osoby, które uzyskały tytuł trenera lub instruktora na podstawie przepisów dotychczasowych, zachowują swoje kwalifikacje”. Praktyka działania wskazanych organizacji całkowicie abstrahuje od treści tego artykułu.