Naruszenie obowiązków i wynikająca z niego odpowiedzialność powinny być rozpatrywane indywidualnie wobec każdego pracownika. Zwłaszcza w przypadku rozwiązywania umowy o pracę bez wypowiedzenia z winy zatrudnionego, które jest szczególnym trybem zakończenia zatrudnienia i wymaga indywidualnego rozważenia każdej konkretnej okoliczności. To, że pracodawca rozwiąże umowę w tym trybie z jednym pracownikiem i zdecyduje się na kontynuację zatrudnienia drugiego, który dopuścił się takich samych lub podobnych naruszeń, nie oznacza dyskryminacji lub nierównego traktowania. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyroku z 9 marca 2016 r. (sygn. akt I PK 91/15).
Mimo naruszenia przez pracowników tego samego obowiązku okoliczności towarzyszące tym zdarzeniom mogą być różne w przypadku poszczególnych osób. Ma na to wpływ wiele czynników, w tym stosunek pracownika do obowiązków, stopień zawinienia, ciężkość naruszenia czy stopień zagrożenia interesów pracodawcy. W konsekwencji różna może być ocena poszczególnych nieprawidłowości i nie każda z nich musi zostać zakwalifikowana jako naruszenie ciężkie, czyli uzasadniające dyscyplinarkę. Co więcej, rozwiązanie umowy jest prawem, a nie obowiązkiem pracodawcy. Zatrudniający nie musi z tego prawa korzystać. Dlatego podwładny nie może skutecznie kwestionować zwolnienia, powołując się wyłącznie na to, że pracodawca nie rozwiązał umów z innymi pracownikami dopuszczającymi się naruszenia tego samego obowiązku. W szczególności takie działanie firmy nie będzie przejawem nierównego traktowania lub dyskryminacji, o ile zatrudniający będzie w stanie wykazać okoliczności uzasadniające odmienną ocenę zachowania każdego z pracowników.
Robert Stępień radca prawny, starszy prawnik w kancelarii Raczkowski Paruch