Jeszcze niedawno zawodówki były okryte złą sławą. To się jednak zmienia. Głównie dlatego, że przedsiębiorcy prześcigają się w ofertach pracy dla absolwentów tych szkół. Potwierdzają to dane Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej.
Wynika z nich, że w pierwszym półroczu tego roku (podobnie jak w analogicznym okresie roku ubiegłego) dla większości osób z zawodem objętym kształceniem w szkołach zawodowych, które się rejestrowały w urzędach pracy – przypadało często po kilka ofert zatrudnienia. Tak było w odniesieniu m.in. do spawaczy, kierowców, tynkarzy, cieśli, murarzy oraz operatorów różnego typu maszyn i urządzeń.

Oferty zatrudnienia zgłoszone do urzędów pracy
Natomiast osoby z dyplomem technika z ponad dwudziestoma specjalizacjami odbijały się na ogół od ściany. Do jednej oferty dla nich ustawiała się często kolejka licząca od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Dotyczyło to m.in. techników mechaników, żywienia i usług gastronomicznych, technologii odzieży, pojazdów samochodowych i technologii drewna. Były też specjalizacje, gdzie na jedną propozycję zatrudnienia przypadało ponad stu chętnych. W takiej sytuacji byli na przykład technicy ekonomiści, rolnictwa i hotelarstwa. W tym rankingu rekord pobili technicy agrobiznesu. Na 1050 z tych, którzy trafili do pośredniaków, czekała tylko jedna oferta pracy.
Dlaczego tak jest?
– Pracodawcy chętniej zatrudniają osoby, które mają więcej praktyki zawodowej – ocenia Irena Lebiedzińska, dyrektor PUP w Opolu.
zobacz także:
Taką tezę potwierdza prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. – Z naszych badań wynika, że uczniowie ponad połowy zawodówek mają dość długie praktyki w przedsiębiorstwach. Podobne doświadczenie ma tylko 7 proc. uczniów techników – komentuje.
Są również inne powody. – Pracodawcy liczą koszty. A osoby po zawodówkach mają mniejsze oczekiwania płacowe niż absolwenci techników. Dlatego przede wszystkim do nich kierują swoje oferty – twierdzi prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Do tego dużo osób po zawodówkach wyjechało za granicę. Poza tym w okresie transformacji gospodarczej zlikwidowano wiele szkół zawodowych, stawiając na wykształcenie średnie i wyższe. W efekcie w roku szkolnym 2015/2016 było tylko 56 tys. absolwentów zasadniczych szkół zawodowych. W roku szkolnym 1990/1991 takich osób było aż 238 tys.
Firmy chętniej zatrudniają osoby z praktyką zawodową
ad vocem(2017-10-19 13:56) Zgłoś naruszenie 51
A na co poszly miliardy lekka reka wydawane w ramach PO Kapital Ludzki z unijnej kasy????Zamiast wspierac twarde szkolenia zawodowe pracownikow w praktyce wspierano firmy szkoleniowe i hotele.
Odpowiedzautomonter(2017-10-19 13:44) Zgłoś naruszenie 20
Jedno/jeden lub dwa dni/ szkolenie praktyczne np w firmie BOSCH dla technikow kosztuje ok 1000 PLN.Dlatego pracodawcy niechetnie kieruja pracownikow na szkolenia podnoszace icj praktyczne kwalifikacje.Wola czekac az im manna z nieba spadnie.
Odpowiedzkrotka koldra(2017-10-19 13:38) Zgłoś naruszenie 20
Sytuacja technikow jest podobna do sytuacji lekrzy rezydentow.Nikt nie chce w nich inwestowac.
OdpowiedzZ małego miasta powiatowego(2017-10-27 20:25) Zgłoś naruszenie 20
Jestem po zawodówce i nie mam pracy autorze Fake News
Odpowiedznikt nie będzie się uczył,żeby pracować za 1400 zł(2017-10-12 19:55) Zgłoś naruszenie 21
PSL-rozwaliło przemysł rolno-spożywczy.SLD-przemysł lekki,PO-przemysł ciężki i stocznie.PIS to naprawi w takim tempie za 20 lat.POnadto nePOtyzm tam gdzie zarządza PO-PSL.Jeszcze doktorki i sądy chcą zarabiać a reszta niewolników roboli na nich tyrać do śmierci......nie wasze doczekanie.!!!!!!!!!!!!!!
Odpowiedzmechatronika(2017-10-19 13:50) Zgłoś naruszenie 10
Szkoly samochodowe powinny scisle wspolpracowac z kocernami produjujacymi auta i czesci do nicj/BOSCH,Delphie,Magnetui Marelli.Simens,Volksvagen,Meeceds,Audii,Ford,Peugeot,Renault,Fiat.Toyota,Mazda,Hunday itd/ W technikach powinny funkcjonowac wylacznie KLASY PATRONACKIE TYCH FIRM inaczej nauka w tych technikach nie ma zadnego sensu o czym powinien pamietac Minister Edukacji i Rzad RP
Odpowiedz