Termin spłaty kredytu czy wysokość prowizji mogą zostać zamieszczone w załącznikach do umowy – orzekł sąd apelacyjny. To może osłabiać pozycję pożyczkobiorcy
Termin spłaty kredytu czy wysokość prowizji mogą zostać zamieszczone w załącznikach do umowy – orzekł sąd apelacyjny. To może osłabiać pozycję pożyczkobiorcy
/>
Prawo nie wymaga, aby umowa kredytowa składała się tylko z jednego dokumentu o nazwie „umowa pożyczki” – stwierdził w wyroku z 15 lutego 2013 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie (sygn. akt VI ACa 1113/12). Właśnie poznaliśmy uzasadnienie tego kontrowersyjnego rozstrzygnięcia. Sąd zaznaczył w nim, że bank nie ma obowiązku zamieszczania w umowie wszystkich jej wymaganych prawem elementów.
Tym samym takie informacje, jak zasady i termin spłaty kredytu czy wysokość opłat i prowizji, mogą znaleźć się np. w harmonogramie spłat, stanowiącym załącznik do umowy. Wystarczy, by bank udowodnił, że klient został przed podpisaniem umowy prawidłowo poinformowany o wszystkich obowiązkach wynikających z zaciągnięcia zobowiązania i że załączniki były z nim indywidualnie uzgadniane.
Wyrok ten idzie zdecydowanie pod prąd dotychczasowego orzecznictwa.
W 2010 r. bank, którego dotyczy wyrok SA, został ukarany przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) za naruszanie zbiorowych interesów konsumentów. Chodziło o zamieszczanie przez niego istotnych postanowień umowy o kredyt konsumencki, odnoszących się m.in. do zasad i terminów spłaty kredytu, opłat i prowizji oraz zapłaty innych kosztów związanych z udzieleniem kredytu, w załącznikach do umowy o nazwach „Harmonogram spłat”, „Tabela opłat i prowizji” oraz „Informacja o wysokości kosztów sądowych i postępowania egzekucyjnego”. Zdaniem prezesa UOKiK powinny one były znaleźć się w umowie o pożyczkę.
Bank nie zgodził się z tą decyzją i odwołał się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK). Ten stanął po stronie przedsiębiorcy i uchylił decyzję prezesa urzędu. Na skutek apelacji sprawa trafiła do sądu II instancji. Sąd apelacyjny uznał jednak, że nie doszło do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów i oddalił apelację.
Wskazał w uzasadnieniu, że nie mamy do czynienia z naruszeniem prawa, gdy bank nie zamieszcza wszystkich obligatoryjnych elementów pożyczki w jednym dokumencie o nazwie „umowa pożyczki”, ale zamieszcza je w załącznikach do umowy. „Zgodnie z art. 24 ust. 2 pkt 2 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz.U. z 2007 r. nr 50, poz. 331) praktyką naruszającą zbiorowe interesy konsumentów jest między innymi naruszenie obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji. Chodzi zatem jedynie o to, by konsument przy zawarciu umowy o kredyt konsumencki nie był tych informacji pozbawiony” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Zdaniem Tomasza Lustyka, adwokata prowadzącego własną kancelarię, opisywany wyrok odbiega od dotychczasowego orzecznictwa. Jako przykład podaje orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2 grudnia 2005r. (sygn. akt 760/2005), w którym – oddalając w całości apelację odwołującego się przedsiębiorcy – sąd przyznał rację prezesowi UOKiK.
– W tym wyroku sąd zauważył m.in., że „dane wskazane w ust. 2 art. 4 ustawy o kredycie konsumenckim powinny być zawarte w dokumencie umowy” oraz że „bank może posługiwać się regulaminami w dalszym ciągu, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie mogą w nim być zawarte te treści, które ustawa o kredycie konsumenckim obligatoryjnie zastrzega dla tekstu samej umowy właściwej” – mówi mec. Lustyk.
Przytacza on także wyrok Sądu Najwyższego z 20 czerwca 2006 r. (sygn. akt III SK 2006), w którym uznano, że „umowa o kredycie konsumenckim, która nie została skonstruowana i zawarta z indywidualnym i bezpośrednim uzgodnieniem wszystkich obligatoryjnych postanowień wymienionych w art. 4 ust. 2 ustawy o kredycie konsumenckim, ale w tych istotnych sprawach (uzgodnieniach) odsyła do postanowień wzorca umownego (regulaminu kredytowania), traktując go jako »integralną« część umowy, nie spełnia wymagań określonych w tym przepisie, który ma jednoznaczną wymowę normatywną”.
Zawierając umowę z instytucją kredytową, konsument stoi na dużo słabszej pozycji. Wynika to choćby z tego, że dokumenty takie jak umowa pożyczki czy regulamin przygotowywane przez bankowych prawników często napisane są językiem nie do końca zrozumiałym dla przeciętnego Kowalskiego. A zdaniem niektórych ekspertów omawiany wyrok tę pozycję jeszcze osłabia.
– Sama teza sądu apelacyjnego akceptująca przerzucanie kluczowych postanowień umowy kredytu konsumenckiego do harmonogramów, regulaminów, cenników itp. – wzbudza mój sprzeciw. A to chociażby ze względu na praktykę jednostronnego zmieniania postanowień cenników, regulaminów itp. przez banki – mówi mec. Lustyk.
Jego zdaniem praktyka rynkowa powinna iść w kierunku ułatwiania konsumentom poznawania warunków podpisywanych umów poprzez umieszczenie istotnych ich elementów w jednym miejscu, a nie w kierunku akceptacji papierowej dżungli wzajemnych odesłań do rozmaitych regulaminów i harmonogramów.
Część prawników jednak chwali wyrok.
– Zbytnie rozbudowanie – w jednym dokumencie – umowy kredytowej raczej nie sprzyja jej przejrzystości, a wręcz może utrudnić konsumentowi ustalenie jego praw i obowiązków – stwierdza Paweł Kędzierski, radca prawny z Kancelarii Prawnej Corpus Iuris Rotko.
Zaznacza jednocześnie, że w stanie faktycznym, będącym kanwą rozstrzygnięcia, wspomniane załączniki nie miały abstrakcyjnego charakteru oraz – co zasługuje na podkreślenie – nie podlegały jednostronnej zmianie ze strony banku.
Warto zauważyć, że sąd w omawianym wyroku odnosił się do ustawy z 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim (Dz.U. z 2001 r. nr 100, poz. 1081 z późn. zm.), która już nie obowiązuje. Jak jednak zaznacza mec. Kędzierski, pogląd zawarty w wyroku zasługuje na aprobatę również na gruncie obecnie obowiązującej ustawy z 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim (Dz.U. z 2011 r. nr 126, poz. 71 z późn. zm.).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama