Żaden sklep internetowy działający w Unii nie może witać swoich potencjalnych klientów komunikatem, że strona jest niedostępna ze względu na miejsce zamieszkania.
Zagraniczni sprzedawcy online nie mają też prawa automatycznie przekierowywać polskich klientów na ich rodzimą wersję językową witryny, jeśli bardziej odpowiada im oferta z wersji niemieckiej (chyba że wyrażą na to zgodę). Ponadto zabronione stało się odmawianie płatności tylko dlatego, że karta kredytowa nie została wystawiona w kraju, w którym dochodzi do sprzedaży czy stosowanie formularzy elektronicznych, których klienci z niektórych państw UE nie mogą wypełnić ze względu na technologiczne ograniczenia. To tylko niektóre przykłady praktyk, które stały się niezgodne z unijnym rozporządzeniem w sprawie zakazu blokowania geograficznego i innych form dyskryminacji zagranicznych konsumentów. Nowe regulacje nie dotyczą sprzedaży gier komputerowych, e-booków oraz innych produktów chronionych prawem autorskim, a także usług transportowych i finansowych.
Co ważne, rozporządzenie nie nakłada na sklepy online obowiązku tworzenia ofert dla każdego rynku, z którego przed 3 grudnia nie przyjmowały zamówień ani tworzenia tam swoich punktów odbioru towarów, jeśli do tej pory ich nie mieli. Muszą jedynie umożliwić zagranicznym klientom odbiór zamówionego towaru na własną rękę tak jak rodzimym konsumentom.
Zakaz geoblokowania nie ma żadnego wpływu na różnicowanie cen czy działań marketingowych. E-sprzedawcy mogą zatem tak jak dotychczas wprowadzać np. sezonowe promocje dla różnych grup klientów. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, aby strona internetowa, która zmienia cenę w czasie rzeczywistym w zależności od popytu, historii wyszukiwania czy wcześniejszych zakupów, nadal stosowała taką praktykę.
Po rozporządzeniu zabraniającym dyskryminacji klientów ze względu na miejsce zamieszania e-handel czeka już wkrótce kolejna duża zmiana – tym razem wymuszająca na platformach sprzedażowych, wyszukiwarkach internetowych i mediach społecznościowych większą przejrzystość w relacjach z przedsiębiorcami, którzy korzystają z ich pośrednictwa w sprzedaży swoich produktów. Pod koniec ubiegłego tygodnia Rada UE przyjęła propozycję rozporządzenia w tej sprawie. Nowe regulacje ustanowią przede wszystkim wymóg ujawniania przez platformy sposobu działania algorytmów decydujących o pozycji sprzedawcy w wynikach wyszukiwania. W warunkach korzystania z usług będą musiały też podawać, w jaki sposób uprzywilejowują jednych przedsiębiorców względem innych, a także precyzyjnie wyjaśniać w nich powody ograniczania swoim użytkownikom biznesowym oferowania odmiennych warunków zakupu towarów za pośrednictwem innych kanałów. Wielu sprzedawców korzystających z platform elektronicznych skarży się, że nie ma dziś możliwości zweryfikowania, dlaczego zajmują takie, a nie inne miejsce w wynikach wyszukiwania ani poznania konkretnych powodów, na czym polegało naruszenie polityki serwisu, za które zawieszano im konto. Dodatkowo nowe rozporządzenie zobowiąże duże portale sprzedażowe, wyszukiwarki i social media do wdrożenia mechanizmu składania skarg i odwołań. Krajowi ustawodawcy będą też mogli wprowadzić kary finansowe za niestosowanie się do tych wymogów.