W odniesieniu do wdów i wdowców, biorąc pod uwagę konstrukcję systemu podatkowego, widziałbym możliwość zachowania dotychczasowej preferencji. Patrząc jednak na ten problem w kontekście makroekonomicznym, na pewno bym się nad tym zastanowił - mówi dr hab. Marek Kośny, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Do Senatu trafiła nowelizacja Polskiego Ładu, która zakłada przywrócenie wspólnego rozliczenia samotnego rodzica, ale tylko z połową kwoty wolnej na dziecko. Zmiana ta budzi niemałe kontrowersje. Senatorowie chcą przywrócenie zasad obowiązujących do końca 2021 r. Co pan na to?
Potocznie mówi się, że ulga jest na „połowę” dziecka, co sugeruje od razu jakąś stratę. Pojawia się więc pytanie, co z drugą „połową”? Warto spojrzeć na to zagadnienie od strony systemu podatkowego. Wspólne rozliczenie samotnego rodzica podlega parametryzacji. Przed 2022 r. parametr ten wynosił 1, obecnie w ogóle go nie ma, a po uchwaleniu nowelizacji Polskiego Ładu będzie wynosił 0,5. Ale zmian, które wpłyną na wspólne rozliczenie, jest znacznie więcej, m.in. są to sposób odliczania składki zdrowotnej, kwota wolna, a teraz zmniejszana dolna stawka skali podatkowej - z 17 do 12 proc. Zachęcam więc do spojrzenia na cały zestaw zmieniających się parametrów, a nie tylko na jeden instrument, bo stracimy szerszy ogląd rzeczywistości.
Mimo zmiany parametru z 1 do 0,5 większość samotnych rodziców zyska w porównaniu z zasadami obowiązującymi do końca 2021 r. Łączne obciążenia z tytułu podatku i składki zdrowotnej osób, które zarabiają między minimalnym a średnim wynagrodzeniem, będą od 15 do 40 proc. niższe niż w ubiegłym roku.
Stracą natomiast ci, którzy zarabiają powyżej ok. 20 tys. zł miesięcznie. Ale takie było założenie Polskiego Ładu; został on tak skonstruowany, by osoby o wysokich zarobkach płaciły nieco więcej podatku niż dotychczas.
Ale po utracie męża żona nie będzie już mogła skorzystać z podwójnej kwoty wolnej od podatku, a jedynie 1,5 tej kwoty przy takich samych innych parametrach, tj. kwocie wolnej od podatku i dolnej stawce PIT. Czy to sprawiedliwe?
Czym innym jest patrzenie na to zagadnienie z punktu widzenia pojedynczej osoby, a czym innym, jeśli uwzględnić całość systemu podatkowego. System ten zakłada, że wspólnie rozliczające się małżeństwo w ogóle nie ma możliwości rozliczenia się z dzieckiem. Kwota dochodu wolnego od podatku (30 tys. zł) jest uprawnieniem, które przysługuje podatnikowi. Jeżeli więc rozlicza się dwoje dorosłych osób, to każda z nich korzysta ze swojej kwoty wolnej. Preferencja polega na tym, że oni mogą rozliczyć się wspólnie. W momencie gdy mamy dwie osoby, które nie żyją razem z różnych względów, poza sytuacją, gdy ktoś owdowiał, to nadal obu tym osobom przysługuje pełna kwota wolna od podatku. Jedyna różnica polega na tym, że nie mogą one rozliczyć się wspólnie, bo nie tworzą wspólnego gospodarstwa domowego.
Przypisanie dwóch kwot wolnych od podatku jednemu z rodziców oznacza, że całej grupie tych osób (dwojgu rodzicom i dziecku) należą się trzy kwoty wolne.
Ta sytuacja nie dotyczy, jak sam pan powiedział, wdowców. Po zmianach będzie im przysługiwało tylko 1,5 kwoty wolnej. Będą więc w gorszej sytuacji niż bezdzietne małżeństwo, w którym mąż lub żona nie pracują.
Przy wdowcach faktycznie widzę uzasadnienie dla stosowania dotychczasowego systemu - właśnie ze względu na tę brakującą osobę, która swojej kwoty wolnej już nie rozliczy. Takie rozwiązanie mieści się w koncepcji całego systemu podatkowego.
dr hab. Marek Kośny, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu / Materiały prasowe
Pojawia się jednak drugi problem, który przy dyskusji o wspólnym rozliczeniu nie jest poruszany.
Jaki?
Rząd wprost o tym nie mówi, ale mamy dość trudną sytuację budżetową. Polityka monetarna jest cały czas zacieśniana, rosną stopy procentowe, natomiast polityka fiskalna jest ekspansywna, nowelizacja Polskiego Ładu wprowadza obniżki podatków. Jeżeli obie te polityki będą ze sobą sprzeczne, tj. polityka fiskalna będzie coraz bardziej ekspansywna, a monetarna coraz bardziej zacieśniana, to może dojść do nieprzewidzianych zdarzeń. Będą działać przeciwko sobie i doprowadzą np. do dalszego podwyższania stóp procentowych. Dlatego każdy dodatkowy element, który powoduje, że polityka fiskalna staje się bardziej ekspansywna, musi być przemyślany.
W odniesieniu do wdowców biorąc pod uwagę konstrukcję samego systemu podatkowego, widziałbym możliwość zachowania dotychczasowej preferencji. Patrząc na ten problem w kontekście makroekonomicznym - na pewno jednak bym nad tym się zastanowił.
A co z pozostałymi samotnymi rodzicami, którzy po rozwodzie nie wykonują opieki naprzemiennej, tylko zostali sami z wychowaniem dziecka?
Tu widzę inne rozwiązanie. Tak jak wcześniej wspomniałem, w systemie podatkowym druga osoba, nawet jak nie uczestniczy w wychowaniu dziecka, ma swoją własną kwotę wolną. W związku z tym kwotę tę można by transferować osobie zajmującej się dzieckiem - na podstawie wyroku sądu lub oświadczenia drugiej strony. Dzięki temu samotny rodzic mógłby skorzystać z dwóch kwot wolnych, a ten, który dzieckiem się nie zajmuje, tylko z połowy. Oczywiście mówię to jako ekonomista, a nie prawnik - i szczegóły byłyby do dopracowania.
Czy to nie byłaby kolejna komplikacja systemu podatkowego?
Tak, dlatego najlepiej byłoby wdrożyć system podobny do francuskiego, tj. do dorosłego podatnika byłaby przypisana kwota wolna, a do dzieci określony jej ułamek. Wspólne rozliczenie dotyczyłoby każdego dziecka i nie byłoby dyskusji, czy jest ono wychowywane w pełnej rodzinie, czy przez samotnego rodzica. Mielibyśmy prosty system podatkowy. Te rozwiązania, o których teraz rozmawiamy, to w zasadzie łatanie obecnego systemu.
Załóżmy jednak, że ostatecznie Sejm uchwali mniej korzystne rozwiązanie dla samotnych rodziców, czyli 1,5 kwoty wolnej dla nich. Czy to nie będzie sprzeczne z konstytucją?
Nie jestem konstytucjonalistą, ale w mojej ocenie nie. Konstytucja nie gwarantuje konkretnych instrumentów. Nie widzę więc problemu, nawet gdyby ustawodawca w ogóle zrezygnował ze wspólnego rozliczenia. Tym bardziej - jeżeli ono już istnieje - od strony konstytucji nie ma znaczenia, czy przyjęto współczynnik 1, czy 0,5. ©℗
Rozmawiała Agnieszka Pokojska