Jeśli nieukończona książka jest utworem literackim, to w mojej ocenie można argumentować, że części kodu również mogą być programami komputerowymi - pisze Grzegorz Kuś, radca prawny, doradca podatkowy i ekspert PwC.

Interpretacja dyrektora KIS jest ciekawa z kilku powodów. Po pierwsze, wyraźnie widać, że Krajowa Informacja Skarbowa bardzo wnikliwie dopytuje o elementy stanu faktycznego (zdarzenia przyszłego). Po drugie, sam wniosek programisty nie jest napisany w duchu „czy jak sprzedaję program, to mam prawo do IP Box”. Po trzecie, KIS zdaje się opierać swoją argumentację na stwierdzeniu: jak robiłeś sam, to jest to program komputerowy, ale jak pracowałeś zespołowo, to nie jest to program komputerowy, tylko zwykły utwór, podlegający prawu autorskiemu.
W mojej ocenie, podejście KIS nie jest do końca uzasadnione. W żadnym akcie prawnym ani w objaśnieniach podatkowych do przepisów o IP Box nie ma definicji programu komputerowego. Ponadto ochrona przyznana programowi komputerowemu obejmuje wszystkie formy jego wyrażenia.
Jednocześnie polskie prawo autorskie nakazuje stosować do programów komputerowych zasady dotyczące ochrony utworów literackich. Jeśli zatem nieukończona książka (dajmy na to – bez pierwszej strony epilogu) jest utworem literackim, to w mojej ocenie można argumentować, że części kodu również mogą być programami komputerowymi.
Oczywiście można zadać sobie kolejne pytanie, czy pierwsza strona książki to utwór literacki, a pierwsza linijka kodu to program komputerowy? Nie wydaje mi się jednak uzasadnione uzależnianie możliwości stosowania 5-proc. stawki podatku od samodzielności stworzenia prawa własności intelektualnej.
Samodzielni programiści nie mają się co martwić. Natomiast zdecydowana większość, tworząca wspólnie programy, powinna się odpowiednio zabezpieczyć i dokładnie rozpisać w umowach, protokołach odbioru i fakturach, za jaką pracę się rozliczają.