Kiedy w 2001 r. ministrem sprawiedliwości została Barbara Piwnik, wybór czynnego sędziego na polityczne stanowisko budził mieszane uczucia – konstytucja stanowi przecież, że władza sądownicza jest odrębna od pozostałych dwóch władz. Dziś można mieć podobne wątpliwości, ale są też zadowoleni z decyzji premiera.
– Cieszymy się, że na tym tak ważnym stanowisku będziemy mieć nie polityka, a sędziego z krwi i kości. To niesie nadzieję, że dla nowego ministra sprawiedliwości to nie polityka, a prawo będzie na pierwszym miejscu – nie kryje zadowolenia Beata Morawiec, sędzia SO w Krakowie, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”, którego członkiem przez wiele lat był również Waldemar Żurek. Jak dodaje, nowy minister doskonale zna wszelkie bolączki wymiaru sprawiedliwości i sam wielokrotnie domagał się konkretnych zmian w konkretnych obszarach.
Kredyt zaufania daje mu również Sławomir Pałka, prezes Sądu Rejonowego w Oławie, który przez wiele lat zasiadał z Żurkiem w Krajowej Radzie Sądownictwa. – Jest bardzo dobrze przygotowany do pełnienia różnego rodzaju funkcji związanych z szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości. Doświadczenie zdobywał przez wiele lat, czy to w trakcie delegacji do Ministerstwa Sprawiedliwości, czy to będąc członkiem KRS, czy wreszcie ostatnio wykonując obowiązki wicedyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury – wylicza nasz rozmówca. Dorzuca, że mierzenie się z wyzwaniami ułatwią mu determinacja w połączeniu z pracowitością.
Zostać ministrem sprawiedliwości? Ryzykowna decyzja
Nowy minister przed objęciem teki musiał zrzec się stanowiska sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie, co uczynił na dzień przed nominacją. To odważny krok: żeby wrócić w przyszłości do stanu sędziowskiego, Żurek będzie musiał uzyskać zgodę Krajowej Rady Sądownictwa i prezydenta. Oba te organy są – i wiele wskazuje na to, że tak pozostanie przez dłuższy czas – w rękach ludzi związanych z obozem politycznym, którego poczynania Żurek przez ostatnie kilka lat bezpardonowo krytykował i próbował zwalczać, a teraz dostanie nowe narzędzia. Ewentualny powrót za stół sędziowski może się więc okazać dla nowego ministra niemożliwy – przynajmniej w najbliższych latach.
Okoliczność ta zresztą może mieć wpływ na to, jak Żurek będzie sprawował swoją funkcję. Kto jak kto, ale Donald Tusk ma przecież świadomość, w jakiej sytuacji znalazł się jego nowy minister. I zapewne nieraz będzie chciał to wykorzystać, próbując przeforsować swoją własną wizję kształtu sądownictwa i jego zależności od władzy wykonawczej.
– Muszę przyznać, że podziwiam Żurka za to, że zdecydował się na taki krok. To trochę taki bilet w jedną stronę, przynajmniej na pewien czas. Do wyborów parlamentarnych zostały tylko dwa lata i nikt nie wie, czy obecny rząd się utrzyma. A przed Karolem Nawrockim pełne pięć lat kadencji – słyszymy od jednego z sędziów.
Z kolei Beata Morawiec zauważa, że Żurek, po zakończeniu pełnienia funkcji ministerialnej, zawsze będzie mógł wpisać się na listę radców prawnych i adwokatów. – To jest to, co da mu poczucie bezpieczeństwa – uważa krakowska sędzia.
Odciąć sądownictwo od polityki
Zdaniem naszych rozmówców to, jak Żurek zapisze się w historii sądownictwa, zależeć będzie od tego, czy rzeczywiście dostanie od premiera wolną rękę. Bo co do tego, że ma wolę wprowadzania zmian, które doprowadzą do realnego odcięcia sądów od bieżącej polityki, wszyscy nasi rozmówcy są zgodni.
– Pytanie tylko, czy ten wybór nie był obliczony tylko na wywołanie efektu medialnego i uspokojenie środowiska sędziowskiego, które w ostatnim czasie coraz głośniej wyrażało swoje niezadowolenie z działań Adama Bodnara. Żurka przecież, jako że sam jest sędzią i zna się osobiście z najważniejszymi przedstawicielami sędziowskich stowarzyszeń, trudniej będzie ostro krytykować. Przynajmniej na początku – mówi jeden z sędziów.
Problemem może być także to, że Waldemar Żurek to cywilista. Od wielu lat orzeka w sprawach rodzinnych i z prawem karnym ma niewiele do czynienia, przecież minister sprawiedliwości jest też prokuratorem generalnym. – Zastępcy PG będą go mogli łatwo ogrywać w pewnych kwestiach – obawia się jeden z naszych rozmówców.
Mocną stroną nowego ministra jest obycie medialne. Szlify w tym zakresie zdobywał jeszcze jako rzecznik prasowy SO w Krakowie. – Za cel postawiłem sobie wówczas próbę zmiany nastawienia mediów lokalnych do sądów – mówił DGP. Przez długi czas był też rzecznikiem prasowym Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, a po wyborze do KRS powierzono mu kontakty z mediami. A w tej roli Żurek zawsze czuł się jak ryba w wodzie. Dziennikarze lubili z nim współpracować – zawsze był „pod telefonem”, miał cierpliwość i nie obrażał się za krytyczne publikacje.
Sędziowie natomiast cenią go za to, że nie boi się prezentować poglądu środowiska. Gdy PiS zaczął robić swoje porządki w sądach, Żurek jako jeden z pierwszych stanął na barykadzie i podjął próbę zahamowania zmian, które miały podporządkować trzecią władzę interesom większości rządzącej. Dyscyplinarki, prześwietlanie prywatnych spraw, nagonka medialna – to wszystko stało się na kilka lat codziennością krakowskiego sędziego.
– To, że był ofiarą działań poprzedniego rządu, może się położyć cieniem na tym, co będzie robił jako minister. Niestety, obawiam się, że może on potraktować to jako okazję do przeprowadzenia osobistej vendetty – zauważa jeden z naszych rozmówców.
Innego zdania jest sędzia Morawiec, która uważa, że tego typu doświadczenia mogą skłonić nowego ministra do podjęcia działań mających na celu zagwarantowanie tego, że w przyszłości już żaden sędzia nie będzie w taki sposób traktowany.
Świadomy wybór drogi kariery
Nowy minister na początku nie zamierzał nawet zostawać prawnikiem. Zamiast liceum wybrał naukę w technikum leśnym. – Lata nauki w technikum wspominam bardzo dobrze. Jako uczniowie byliśmy poddawani dość ostrej dyscyplinie, nosiliśmy nawet mundury. To wydało pozytywne owoce w mojej późniejszej karierze zawodowej – opowiadał DGP Waldemar Żurek. Umiłowanie do przyrody tkwi w nim nadal. Wypoczywa podczas długich wędrówek po Bieszczadach. Tam szuka kontaktu z przyrodą i odskoczni od szalonego pędu współczesnego świata. – Podczas prezentacji rządu śmialiśmy się nawet, że ten garnitur zupełnie mu nie leży. On się w nim dusi – śmieje się jeden z naszych rozmówców.
Skąd więc decyzja o zostaniu prawnikiem? Na wybór kierunku studiów wpływ miało m.in. spotkanie z przyszłą żoną brata, która wówczas studiowała właśnie prawo. – Widziałem, że choć były to czasy, kiedy komuna jeszcze całkiem nie upadła, w niej już nie ma strachu. Ona po prostu miała świadomość, że jest konstytucja, która gwarantuje jej pewne niezbywalne prawa. I z tego właśnie czerpała swoją siłę. To mi zaimponowało – mówił Waldemar Żurek.
Togę sędziowską wybrał świadomie. – Choć proponowano mi pójście do palestry, odmówiłem. Kariera w kancelarii nie wchodziła w grę. To zupełnie nie pasowałoby do mojego charakteru. W tym zawodzie bowiem trzeba dbać o klienta, prowadzić rozmowy handlowe, negocjować stawki – tłumaczył Waldemar Żurek.