Przygotowane przez rząd projekty mają na celu zwiększyć niezależność wymiaru sprawiedliwości. Najważniejszy z nich – ustawy o przywróceniu ładu konstytucyjnego w sądownictwie – ma doprowadzić do weryfikacji powołań sędziów po 2017 r., co odchodzący prezydent odbiera jako podważenie jego konstytucyjnej prerogatywy. Można się więc spodziewać, że i Karol Nawrocki nie będzie patrzył przychylnym okiem na tego typu rządowe inicjatywy. Jak jednak podkreślają nasi rozmówcy, rząd nie powinien rezygnować z prób odwracania reform przeprowadzonych przez poprzednią większość parlamentarną.
- Życzyłbym sobie, żeby rząd podjął dialog z nowym prezydentem, bo z poprzednim nie przeprowadzano tego dialogu. Odkładano reformę na później, co według mnie było poważnym błędem. W rezultacie doprowadzono wyłącznie do pogłębienia kryzysu w wymiarze sprawiedliwości - mówi dr Kamil Stępniak, konstytucjonalista i prezes Centrum Prawa Konstytucyjnego i Monitorowania Praworządności.
Co Nawrocki zrobi ws. neosędziów
Wspomniany już, najcięższy gatunkowo projekt, znajduje się wciąż na etapie prac w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zakłada on podział sędziów powołanych po 2017 r. na trzy grupy (patrz: grafika). Osoby wchodzące w skład najliczniejszej z nich, a więc ci, którzy otrzymali awans dzięki poparciu kwestionowanej Krajowej Rady Sądownictwa, mieliby wrócić na wcześniej zajmowane stanowiska.
- Ten projekt powinien być jak najszybciej skierowany do prac rządowych, a nie - jak to widzimy obecnie - pięć miesięcy leżeć na biurkach ministra. Wówczas bowiem pojawi się przestrzeń do rozmowy z kancelarią prezydenta na temat sposobów rozwiązania problemu neosędziów w zgodzie z zaleceniami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Rząd nie powinien przerywać prac nad tym projektem, a wręcz powinien je przyspieszyć, bo jego obowiązkiem jest wykonywanie orzeczeń trybunałów europejskich. To obowiązek premiera i ministra sprawiedliwości – uważa Bartłomiej Przymusiński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Innego zdania jest dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, choć i on kładzie nacisk na potrzebę prowadzenia dialogu w tym zakresie.
- Najważniejsze to przyznanie przez wszystkie środowiska polityczne, że obiektywnie mamy problem z wymiarem sprawiedliwości. Nikt nie powinien kwestionować kryzysu praworządności. Wychodząc od tego, politycy powinni usiąść do stołu i wspólnie wypracować kompromisowe rozwiązanie – uważa dr Szwed. I dodaje, że bez rozwiązania problemu powołań neosędziów dalej będziemy mieli sytuację, w której status sędziów i ich orzeczeń może być podważany przed sądami polskimi lub międzynarodowymi.
Ekspert fundacji uważa jednak, że zaproponowane przez ministra sprawiedliwości rozwiązania są błędne.
- Sam wielokrotnie krytykowałem pomysł, by usuwać czy degradować sędziów z mocy ustawy, nawet przy podziale ich na grupy. Z punktu widzenia prawa lepszym rozwiązaniem było poddanie powołań indywidualnej weryfikacji. Byłoby to także bardziej spójne z rekomendacjami Komisji Weneckiej – uważa ekspert.
Krajowa Rada Sądownictwa na nowo
Rządowi udało się przygotować i doprowadzić do uchwalenia przez parlament nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, która zmienia sposób wyboru sędziów do tego organu. Dziś decyduje o tym Sejm, nowela zaś przewiduje, że sędziowska część KRS miałaby być wyłaniana w powszechnych wyborach, w których wzięliby udział wszyscy sędziowie w Polsce.
Obecny prezydent zaskarżył jednak tę ustawę w trybie prewencyjnym do TK.
- Wśród licznych zastrzeżeń, które prezydent zgłosił, nie znalazło się jednak zaskarżenie przepisu umożliwiającego wybór części członków KRS przez samych sędziów. TK nigdy też nie stwierdził, że wybór członków KRS przez sędziów jest niezgodny z ustawą zasadniczą – zauważa Marcin Szwed. Jego zdaniem może to sugerować, że prezydent Duda jest otwarty na powrót do modelu zakładającego wybór członków KRS przez środowiska sędziowskie.
- Uważam, że zanim przejdziemy do alternatywnych mechanizmów, rząd powinien spróbować dojść do kompromisu - z wciąż urzędującym prezydentem albo już z jego następcą – radzi ekspert HFPC.
Widać jednak, że rząd już teraz ma obawy co do tego, czy uda się dojść z nowym prezydentem do kompromisu. Świadczyć o tym mogą ostatnie wypowiedzi ministra Adama Bodnara, który zasugerował, że nowa KRS mogłaby zostać wybrana przez parlament, o ile to sami sędziowie wybraliby najpierw swoich kandydatów na członków KRS w drodze jasnej, transparentnej procedury. Zaś rola Sejmu, mówił minister, powinna się sprowadzać jedynie do zatwierdzenia tych kandydatur. Bez jakiejkolwiek ingerencji.
Dr Kamil Stępniak określa tę propozycję jako przedziwną. I dodaje, że choć z punktu funkcjonalności KRS zmierza ona w dobrym kierunku, to z punktu widzenia formalno-prawnego nie zmieni absolutnie nic.
- Nominaci tak ukształtowanej KRS wciąż będą neosędziami. Nie wierzę zresztą w to, że po wskazaniu kandydatów do KRS przez sędziów, Sejm nie będzie poddawał ich swego rodzaju politycznej weryfikacji. Pokusa kontroli może być zbyt duża – ostrzega dr Stępniak.
Propozycją ministra Bodnara oburzony jest również sędzia Przymusiński. Przede wszystkim dlatego, że nie została ona wcześniej przedyskutowana ze środowiskiem sędziowskim.
- Uważamy ją również za przedwczesną. Najpierw musi być znane stanowisko prezydenta co do zmian ustawy, która miałaby na celu odpolitycznienie wyboru sędziowskich członków KRS, być może po korektach dotychczasowej ustawy, która znajduje się teraz w TK. Zawsze chodziło nam o to, żeby to nie politycy, a zgodnie z zasadą trójpodziału władzy, sędziowie wybierali swoich przedstawicieli do rady sądownictwa. Potrzeba dziś bardziej ambitnych planów niż urządzanie się w tym złym systemie – podkreśla prezes „Iustitii”.
Ponadto wszyscy nasi rozmówcy podkreślają, że aby można było wybrać skład KRS na nową kadencję zgodnie z propozycją ministra Bodnara, to i tak najpierw trzeba by było znowelizować ustawę o KRS.
- Nie da się przeprowadzić wyborów do KRS przez sędziów na gruncie obecnie obowiązujących przepisów – uważa Jarosław Matras, sędzia Sądu Najwyższego. Jego zdaniem więc, gdyby nowy prezydent był skłonny podpisać nowelizację, zgodnie z którą to środowisko wybierałoby swoich przedstawicieli do KRS, a Sejm jedynie zatwierdzał taki wybór, to byłby to pewien krok do przodu.
- Można rozważać takie rozwiązanie. Najważniejsze jest, aby w skład rady weszli sędziowie wybrani w transparentnej procedurze przez samych sędziów, cieszący się największym poparciem środowiska. Sejm, który miałby zatwierdzać wyniki takich wyborów, nie powinien mieć jednak prawa ani do modyfikacji, ani jej odrzucenia. Myślę, że wówczas byłoby to rozwiązanie, które nie budziłoby zastrzeżeń natury konstytucyjnej – kwituje sędzia Matras.
Problemy z Trybunałem Konstytucyjnym
Obecna większość parlamentarna przygotowała też i uchwaliła przepisy, które miały porządkować sytuację w Trybunale Konstytucyjnym. Jednak i te zostały zaskarżone przez Andrzeja Dudę do TK. Co więcej, ustawy dotyczące TK od początku budziły wątpliwości wielu prawników.
- Nowa ustawa o TK przewiduje mechanizm podważenia wyroków wydanych przez Trybunał w ostatnich latach. Jest to propozycja w całej rozciągłości niezgodna z art. 190 konstytucji, w którym jasno napisano, że wyroki TK są ostateczne i nie da się ich podważyć w żaden sposób (niezaskarżalne i niewzruszalne) – komentuje dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zastrzeżenia co do konstytucyjności tych przepisów ma również dr Marcin Szwed.
Nasi rozmówcy radzą więc rządzącym, aby w pierwszej kolejności spróbowali dojść do porozumienia z nową głową państwa w takich kwestiach, które nie będą budzić tak wielu kontrowersji.
- Ważne jest, aby w końcu odpolitycznić wybór sędziów TK. Oczywiście, w takim stopniu, jak to jest możliwe, biorąc pod uwagę, że konstytucja przesądza, że wybór ten musi być dokonany przez Sejm. To jest pewne pole do dialogu z nowym prezydentem. Nie można z góry przesądzać, że będzie on odrzucał tego typu propozycje – uważa Bartłomiej Przymusiński.
Nasi rozmówcy uważają również, że Sejm powinien jak najszybciej obsadzić wakujące stanowiska w TK.
- Bo niby na co teraz czekać? Rządzący nie mogą od razu zakładać, że prezydent nie będzie gotowy do dialogu i współpracy, także w tej materii – kwituje ekspert fundacji.
Na koniec Sąd Najwyższy
Na najwcześniejszym etapie prac jest ustawa mająca porządkować sytuację w Sądzie Najwyższym. Powstaje ona w zespole działającym w ramach Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury.
- Zmiana sytuacji politycznej w żaden sposób nie wpływa na naszą pracę. Zespół został powołany, mamy do wykonania konkretne zadanie i zamierzamy się z tego wywiązać. Gotowy projekt o SN chcemy przedstawić na przełomie lipca i sierpnia – mówi Jarosław Matras, sędzia SN, kierujący pracami zespołu. Jak dodaje, wszyscy są świadomi tego, że zapewne ustawa przywracająca praworządność nie zostanie podpisana przez nowego prezydenta.
- Zdaję sobie sprawę, że bez wejścia w życie ustawy porządkującej status neosędziów nasza ustawa nie ma racji bytu. SN nie może bowiem prawidłowo funkcjonować, jeśli jego wyroki będą mogły być nadal podważane. My jednak pracujemy nad rozwiązaniami wzorcowymi, takimi które odseparują SN od świata polityki – tłumaczy sędzia Matras.
Aby osiągnąć ten cel, zespół planuje przepisy, które odbiorą prezydentowi prawo do ustalania regulaminu SN. Uprawnienie to ma wrócić do Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN. Ponadto planuje się powrót do rozwiązań, zgodnie z którymi I prezesa SN głowa państwa będzie wskazywać spośród dwóch, a nie – tak jak jest to obecnie – aż pięciu kandydatów.
- Obecnie obowiązujące w tym zakresie rozwiązania były stworzone z taką intencją, aby tych kandydatów było tak wielu, żeby wśród nich na pewno znalazła się osoba, która będzie odpowiadać prezydentowi i którą prezydent sobie będzie mógł wybrać, choć cieszyła się ona minimalnym poparciem sędziów. I tak też się stało. My zamierzamy z tym skończyć. I prezes SN to musi być osoba ciesząca się autorytetem, szacunkiem, mająca realne poparcie sędziów SN – tłumaczy Jarosław Matras.
Ponadto zgodnie z koncepcją zespołu zniknąć mają dwie powołane z inicjatywy odchodzącego prezydenta izby SN – Odpowiedzialności Zawodowej oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Wiele z rozwiązań, które znajdą się w ustawie o SN, będzie więc zmierzało do odebrania prezydentowi uprawnień, jakie dziś mu przysługują względem SN. Można się więc spodziewać, że nie zyska ona akceptacji w oczach Karola Nawrockiego.
- Można oczywiście wyobrazić sobie sytuację, że jeśli będzie taka wola pana prezydenta, rząd zdecyduje się na pewne poprawki do ustawy, które będą prowadziły np. do powstania jakiejś nowej, specjalnej izby. Ale to już jest poza nami. My przygotowujemy ustawę wzorcową, bez oglądania się na polityczne otoczenie – kwituje sędzia Matras.
Współpraca: Adam Pantak