Podczas ogólnopolskiej konferencji naukowej „Postępowanie karne skarbowe a inne postępowania prowadzone na podstawie ustawy”, która odbyła się 15–16 maja br. w Szczecinie (DGP był jej patronem medialnym), mówił pan, że prawo upadłościowe i restrukturyzacyjne mają charakter autonomiczny, niezależny od ocen karnoskarbowych. Co pan miał na myśli?
ikona lupy />
dr Piotr Stanisławiszyn, sędzia w sekcji ds. upadłościowych i restrukturyzacyjnych Sądu Rejonowego w Opolu, wykładowca Uniwersytetu Opolskiego, przewodniczący prezydium sekcji INSO Instytutu Allerhanda / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Każda z tych dziedzin prawa jest stanowiona, a następnie stosowana w odniesieniu do zupełnie innych zdarzeń prawnych czy stosunków prawnych. Nie jest to zarzut, to wynika z ich funkcji, celów i skutków. Należy jednak zacząć patrzeć na autonomię poszczególnych dziedzin przez pryzmat np. ekonomiki czy skutków ich stanowienia i stosowania.

Może jakiś przykład?

Przy ogłoszeniu upadłości osoby fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej, czyli konsumenta, sąd upadłościowy w ogóle nie zastanawia się, czy dłużnik jest karany, za jakie przestępstwa i jaka jest geneza jego długów. Podobnie w przypadku upadłości gospodarczej nie badamy, czy dłużnik-spółka to np. słup uwikłany w karuzelę podatkową.

Jaki z tego wynika problem i jaka jest jego skala?

Co roku w Polsce jest ok. 25 tys. upadłości konsumenckich i ok. 5 tys. postępowań restrukturyzacyjnych. Niech tylko w 10 proc. wystąpi wątek niezapłaconych podatków lub składek ZUS, a pojawia się kwestia odpowiedzialności na podstawie art. 9 par. 3 kodeksu karnego skarbowego oraz odpowiedzialności posiłkowej w rozumieniu art. 24 k.k.s. To tylko wybrane problemy na styku prawa karnego skarbowego i prawa upadłościowego. Ogromnym, nowym problemem jest zjawisko upadłości czy też restrukturyzacji fraudacyjnej, gdzie często działania – nie zawsze przestępcze – precyzyjnie zaplanowane z wykorzystaniem prawa insolwencyjnego i przy wykorzystaniu sądów prowadzą do pokrzywdzenia wierzycieli i dalszego prowadzenia działalności przez podstawionych nabywców.

W trakcie konferencji powiedział pan, że ma pan problem z oceną karną i karnoskarbową zachowania członków zarządu i innych menedżerów, którzy najpierw planują upadłość spółki, a następnie przejmują jej przedsiębiorstwo lub zorganizowaną część, by rozpocząć nowy biznes z wyczyszczoną już księgą wieczystą. Czy to właśnie ma pan na myśli?

To są niezwykle trudne i skomplikowane sprawy. Podam przykład: mamy przedsiębiorstwo, które ogłosiło upadłość, ale posiada majątek. Wchodzi syndyk masy upadłości, po kilku przetargach sprzedaje majątek tego przedsiębiorstwa z dużym dyskontem i sporządza plan spłaty wierzycieli. Z reguły zaspokojenie wierzycieli rzeczowych to kilkanaście, góra kilkadziesiąt procent wierzytelności. Ale już w toku postępowania upadłościowego okazuje się, że hale, centrum handlowe itp., będące w masie upadłości, kupił podmiot pośrednio lub bezpośrednio powiązany z upadłym przedsiębiorstwem lub jego zarządem. W ten sposób nabywcy kontynuują działalność operacyjną, robiąc często to samo, na tym samym majątku i w tej samej branży, tylko bez długów, hipotek itd. Co ciekawe, w toku całego procederu członkowie zarządu „pilnują”, aby należności publicznoprawne były płacone, w efekcie pokrzywdzonymi wierzycielami są najczęściej banki i podmioty prywatne. Jak ocenić działania zarządu upadłej spółki, skoro doszło do ogłoszenia upadłości i częściowego zaspokojenia wierzycieli? Czy znajdą zastosowanie standardowe przestępstwa zawarte w rozdziale XXXVI kodeksu karnego przeciwko obrotowi gospodarczemu i interesom majątkowym w obrocie cywilnoprawnym? Mam tu poważne wątpliwości.

Jak często takie sytuacje się zdarzają?

W Polsce coraz częściej, ale nikt tego szerzej nie bada i nie opisuje: ani nauki karne, ani prawo insolwencyjne (poza Uniwersytetem Opolskim). A to tylko jeden z wielu dylematów. Inny to np. obowiązek naprawienia szkody orzeczony w wyroku karnym, który może być już niemożliwy do wykonania, bo pokrzywdzonego, czyli upadłej spółki, już nie ma, została ona wykreślona z KRS wobec zakończenia upadłości.

W trakcie konferencji podał pan przykład spółki w upadłości, od której Skarb Państwa domaga się zapłaty grzywny nałożonej na byłego prezesa tej spółki jako sprawcę przestępstwa skarbowego. Na czym polega ten problem?

Jest on wielowątkowy i skomplikowany, ale można go zobrazować następująco: spółka jest w upadłości, ma na koncie pieniądze potrzebne na wypłatę odpraw dla pracowników i składki ZUS. Wydaje się, że upadłość przebiega sprawnie i są realizowane jej cele, aż tu pojawia się wierzyciel – Skarb Państwa, domagając się zapłaty wysokiej grzywny nałożonej na byłego prezesa tej spółki w procesie karnym skarbowym, za którą to grzywnę posiłkowo jest odpowiedzialna upadła spółka. Powstaje pytanie, kto ma zapłacić grzywnę, w jakim trybie i kiedy. Zgodnie z art. 24 kodeksu karnego skarbowego odpowiedzialność posiłkową na zasadzie ryzyka za grzywnę wymierzoną byłemu prezesowi może ponieść spółka, oczywiście po spełnieniu warunków. Jeżeli spółka w upadłości ją zapłaci, do czego obliguje ją prawomocny wyrok, to może dojść do tego, że pozbędzie się ona wszystkich pieniędzy. W efekcie postępowanie upadłościowe, mimo że toczy się sprawnie od kilku bądź kilkunastu miesięcy, jest do umorzenia, ponieważ spółka nie ma środków na pokrycie jego kosztów. Nikt się dotąd nad tym nie zastanawiał, a jest to realny problem, który występuje w praktyce.

Jeszcze innym zagadnieniem na styku prawa insolwencyjnego i karnego skarbowego jest relacja pomiędzy planem spłaty orzeczonym wobec osoby fizycznej, np. byłego członka zarządu, a obowiązkami wynikającymi z prawomocnych orzeczeń sądów karnych.

Wyjaśnijmy i to.

Do kolizji dochodzi wtedy, gdy w wyroku karnym bądź karnym skarbowym, np. warunkowo zawieszającym wykonanie kary, sąd orzeknie środek karny lub probacyjny dotyczący naprawienia szkody czy wyrównania uszczerbku w należności publicznoprawnej, a w tym samym czasie zostanie ogłoszona upadłość, w trakcie której na majątku upadłego „rękę trzyma” syndyk. Syndyk z racji swoich zadań i funkcji nie jest zainteresowany realizacją warunków probacyjnych wyroku skazującego. Natomiast nad upadłym wisi widmo zarządzenia wykonania kary – wobec braku wykonania środka karnego lub probacyjnego. W takiej sytuacji dochodzi do kolizji reżimów prawnych. Z jednej strony jest realizowany cel postępowania upadłościowego, a więc oddłużenie upadłego, z drugiej nadal jest do wykonania środek karny lub probacyjny, a majątek upadłego nie pozwala na wykonanie jednego i drugiego łącznie. Analogicznie przedstawia się sytuacja, gdy już po zakończeniu postępowania upadłościowego jest realizowany przez upadłego plan spłaty i nagle pojawia się orzeczenie sądu karnego i konieczność np. naprawienia szkody czy zapłaty należności publicznoprawnej.

Co w takiej sytuacji ma pierwszeństwo?

W tej ostatniej sprawie rozstrzygnął to Sąd Okręgowy w Opolu jako sąd odwoławczy w sprawie karnej w przedmiocie zarządzenia wykonania kary. Domagał się jej oskarżyciel publiczny wobec braku naprawienia szkody. Sąd wskazał – bardzo słusznie – że w tym wypadku pierwszeństwo ma prawo upadłościowe, czyli spłata wierzycieli.

Okazuje się, że hale, centrum handlowe itp., będące w masie upadłości, kupił podmiot pośrednio lub bezpośrednio powiązany z upadłym przedsiębiorstwem lub jego zarządem. W ten sposób nabywcy kontynuują działalność operacyjną, robiąc często to samo, na tym samym majątku i w tej samej branży, tylko bez długów, hipotek

Podobny problem dotyczy zagadnienia, które trafiło na wokandę Sądu Najwyższego: czy wskutek ogłoszenia upadłości mienie, na którym ustanowiono zabezpieczenie majątkowe w postępowaniu karnym przed datą ogłoszenia upadłości, staje się z mocy prawa składnikiem masy upadłości i podlega zarządowi syndyka, a w związku z tym powinno być wydane syndykowi po zarządzeniu przez prokuratora zwrotu zabezpieczenia?

Co orzekł Sąd Najwyższy?

Odmówił podjęcia uchwały ze względu na źle skonstruowane pytanie (postanowienie z 12 lutego 2025 r., I KZP 5/24). I miał rację, ale problem pozostał. Warto wspomnieć, że odniósł się do niego Sąd Okręgowy w Warszawie w postanowieniu z 25 lutego 2021 r. (XII Kp 1481/20). Orzekł, że wskutek ogłoszenia upadłości zarządzenia dotyczące zabezpieczenia (wydane na podstawie k.p.k.) upadają. Chodziło w tej sprawie o niebagatelną kwotę 90 mln zł.

Czy takich nierozwiązanych problemów jest więcej?

Oczywiście. Podam przykład prostej, wydawałoby się, sprawy: spółka składa zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na jej szkodę, zostaje wszczęte postępowanie przygotowawcze. W tym czasie ogłoszona zostaje upadłość spółki (z powodu jej kłopotów finansowych), a zarazem prokurator wydaje postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie popełnienia przestępstwa na szkodę spółki. Postanowienie to jest niekorzystne dla spółki. Pojawia się pytanie: kto ma złożyć zażalenie? Czy jeszcze spółka, czy już syndyk masy upadłości? Zgodnie z art. 144 prawa upadłościowego po ogłoszeniu upadłości postępowania sądowe, administracyjne lub sądowo-administracyjne dotyczące masy upadłości mogą być wszczęte i prowadzone wyłącznie przez syndyka albo przeciwko niemu. Czy przepis ten ma zastosowanie do sytuacji, o której mówię, a więc gdy ciągle jesteśmy na etapie postępowania przygotowawczego? Mam poważne wątpliwości.

Jak zatem brzmi odpowiedź?

Nie jest ona prosta. Art. 144 prawa upadłościowego nie pozostawia wątpliwości, że nie jest to postępowanie sądowe ani żadne inne tam wskazane. Z drugiej strony istotny jest status syndyka masy upadłości i jego relacje z upadłym, sędzią komisarzem i wierzycielami. Syndyk ma dbać o aspekt ekonomiczny i doprowadzić do jak największego zaspokojenia wierzycieli. Nie można tracić z pola widzenia art. 160 prawa upadłościowego, wedle którego syndyk dokonuje czynności w imieniu własnym, na rachunek upadłego. Przychylam się do stanowiska, że w tym konkretnym stanie faktycznym syndyk masy upadłości nie ma legitymacji do złożenia zażalenia.

Kto zatem ma to zrobić, gdy upadły nie ma np. zarządu albo zarząd jest zupełnie bierny po ogłoszeniu upadłości?

To poważny problem, nie tylko procesowy na kanwie kodeksu postępowania karnego, ale także z perspektywy efektywności postępowania upadłościowego. Warto pamiętać w tym przypadku o regulacjach k.p.k. w zakresie definicji pokrzywdzonego, tj. o art. 49 i 51 oraz o treści art. 302 i 306. Być może te regulacje powinny znaleźć zastosowanie i doprowadzić do wniosku, że syndyk masy upadłości ma jednak w tym przypadku legitymację do działania w postępowaniu przygotowawczym. Jeszcze nie wiadomo, w którym kierunku ukształtuje się praktyka. ©℗

Rozmawiała: Katarzyna Jędrzejewska