Obowiązujące dziś rozwiązania regulujące procedurę wyłączenia sędziego nie gwarantują w pełnym zakresie koniecznych standardów rzetelności postępowania sądowego – uważają członkowie działającej przy ministrze sprawiedliwości Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Dlatego w przygotowanym przez nich projekcie zmian w kodeksie postępowania cywilnego pojawiło się kilka rozwiązań mających podnieść ten standard. Wśród nich jest propozycja usunięcia przepisu, który dziś stanowi, że przesłanką wyłączenia sędziego nie może być to, że wyraził on pogląd co do prawa i faktów wyjaśniając stronom podejmowane czynności, nakłaniając do ugody lub udzielając pouczeń.

Ponadto komisja proponuje cały szereg zmian mających odwrócić reformy wprowadzone w ostatnich latach, które, jej zdaniem, przeszkadzają w sprawnym rozpoznawaniu spraw albo były wadliwe systemowo.

- Proponowane rozwiązania są odpowiedzią na problemy, które nawarstwiały się w związku z kolejnymi zmianami k.p.c. Współczesny kształt tego aktu niestety odzwierciedla brak systematyczności i całościowego przemyślenia kolejnych nowel, które wpisywałyby się w jakąś przemyślaną strategię przebudowy procedury cywilnej – ocenia dr hab. Tomasz Scheffler, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

Gdy sędzia wyrazi stanowisko

Rozwiązanie zawężające przesłanki wyłączenia sędziego na wniosek strony zostało wprowadzone nowelizacją k.p.c. z 2019 r. (Dz.U. z 2019 r. poz. 1469). Jak tłumaczył na łamach DGP ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, jego brak powodował u sędziów efekt mrożący, demotywujący ich do podejmowania starańo ugodowe rozwiązanie sporu między stronami.

Pomysł nie spotkał się z akceptacją ani ze strony praktyki, ani doktryny. „Rozwiązanie to nie wytrzymuje krytyki, nie ulega bowiem wątpliwości, że przy wyjaśnianiu czynności sądu, nakłanianiu do ugody czy udzielaniu pouczeń może dojść do wyrażenia przez sędziego stanowiska w sposób, który będzie podważać jego bezstronność przy dalszym rozpoznawaniu sprawy” – uważają członkowie KKPC. Dlatego też ich zdaniem brak możliwości wyłączenia sędziego od orzekania w takich przypadkach w sposób nieuzasadniony ogranicza prawo strony do tego, by jej sprawa była rozpoznawana przez bezstronny sąd.

- Moim zdaniem dochodzi tu do swoistego pomieszania pojęć. Skoro sędziemu wolno pouczyć strony o przewidywanym wyniku sprawy, to korzystanie z tego uprawnienia nie może być podstawą wyłączenia sędziego na wniosek. Nie zmienia to faktu, że sposób wyrażenia stanowiska (np. nacechowany niemerytorycznie), może w dalszym ciągu stanowić okoliczność wywołującą uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności sędziego – komentuje Przemysław Schmidt, adwokat, partner w Kancelarii Filipiak Babicz. Dlatego też jego zdaniem przepis powinien zostać, aby sędziowie byli pewni, że nadal mogą swobodnie wyrażać swoje poglądy co do faktów i prawa.

Pozytywnie do tej propozycji komisji nastawiony jest z kolei Tomasz Scheffler.

- To nie ustawodawca powinien w sposób abstrakcyjny określać, czy przez dane zachowanie sędzia wyraził stanowisko w sposób, który będzie podważać jego bezstronność przy dalszym rozpoznawaniu sprawy – uważa radca prawny.

Komisja chce też usunięcia innego rozwiązania wprowadzonego nowelą z 2019 r. Chodzi o przepis, zgodnie z którym, gdy sędzia został wyłączony z tego powodu, że jest w jakiś sposób powiązany ze stroną postępowania (np. jest jej małżonkiem lub pełnomocnikiem) lub sam jest stroną w postępowaniu, sąd nie może samodzielnie rozpoznać sprawy, w której doszło do wyłączenia. Musi bowiem zwrócić się do sądu nad nim przełożonego o wyznaczenie sądu do rozpoznania sprawy. Jak tłumaczą projektodawcy, rozwiązanie to zostało oparte na nieprzekonujących założeniach teoretycznych, a ponadto wywołało głębokie i w praktyce nierozwiązywalne rozbieżności co do zakresu objętych nim sytuacji.

Zdaniem mec. Schefflera zmiana ta idzie w dobrą stronę.

- Faktycznie obecnie instytucja ta wywoływała niepotrzebne spory interpretacyjne – komentuje wiceprezes KRRP.

Propozycję chwali również Przemysław Schmidt.

- Przepis wprowadzał nieznaną wcześniej prawu procesowemu instytucję „sądu niewłaściwego”, co moim zdaniem było zbyt daleko idące, bo dotyczyło nie tylko rzeczywistych, ale i hipotetycznych powodów wyłączenia sędziego – uważa mecenas.

Komisja chce też powrotu do reguły, zgodnie z którą wnioski o wyłączenie sędziego będą rozpoznawane w składzie trzech sędziów. Ponadto zaproponowano, aby zawiadomienieo podstawie wyłączenia sędziego mógł złożyć także inny członek składu orzekającego (inny sędzia lub ławnik).

Uzasadnienia z urzędu

W projekcie zaproponowano również powrót do obowiązujących przed 2019 r. rozwiązań, zgodnie z którymi uzasadnienie zaskarżalnego postanowienia wydanego w procesie na posiedzeniu niejawnym sporządzane było przez sąd z urzędu. „Rozwiązanie to miało w polskim prawie procesowym utrwalony charakter i nie było przedmiotem krytyki przed wejściem w życie nowelizacji z 2019 r. Jego przywrócenie przyczyni się do uproszczenia postępowania, tak z punktu widzenia sądu, jak i stron” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Ta propozycja spotyka się z krytyką ze strony sędziów.

- O ile z punktu widzenia pełnomocnika czy strony komfortowo jest dostać od ręki uzasadnienie każdej decyzji, nawet błahej, z którą strona się zgadza i zna przyczyny rozstrzygnięcia, o tyle standardu tego po prostu nie da się pogodzić z obecnymi realiami obciążenia sądów i prawem innych stron do rozstrzygnięcia ich spraw w rozsądnym terminie. Wymiaru sprawiedliwości nie stać dziś na taką jakość – uważa Anna Begier, sędzia Sądu Rejonowego we Wrześni, członkini Zespołu Prawa Cywilnego Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Jak podkreśla, nie da się uzasadniać z urzędu wszystkich postanowień, jeśli sędzia prowadzi kilkaset spraw równocześnie, co miesiąc kończy spraw kilkadziesiąt czy ponad sto, a w każdym miesiącu wpływa do jego referatu tyle samo nowych.

- Zmiany procedury cywilnej dokonane w 2019 r., ograniczające wymóg sporządzania uzasadnienia, ale również późniejsze, pomagają sądom utrzymać się na powierzchni – dodaje sędzia.

Komisja kodyfikacyjna chce składów kolegialnych

Komisja chce również, aby sprawy w II instancji znów były rozstrzygane w składach kolegialnych. Ma to dotyczyć zarówno apelacji, jak i zażaleń. Jak przekonują projektodawcy, wartość kolegialności orzekania w cywilnym postępowaniu odwoławczym nigdy nie była kwestionowana w nauce postępowania cywilnego, zaś w literaturze dostrzegano jej liczne walory, takie jak np. kształtowanie się decyzji w drodze dyskursu i ścierania stanowisk, umocnienie bezstronności, niezależności i niezawisłości orzekania oraz zwiększenie legitymacji rozstrzygnięcia sądu w odbiorze społecznym.

Zwolennikiem rozpoznawania spraw w składzie wieloosobowym jest również Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego.

- Rozpoznawanie spraw w składach wieloosobowych jest zawsze lepsze i korzystniejsze dla stron. Stanowi gwarancję, że sprawa zostanie wszechstronnie zbadana. Mówię to z własnego, wieloletniego doświadczenia orzeczniczego. Nieraz zdarza się, że sędzia sprawozdawca nie jest w stanie zauważyć pewnych kwestii i dopiero podczas narady inny członek składu orzekającego zwraca mu na nie uwagę, co później wpływa w sposób istotny na ostateczne rozstrzygnięcie – podkreśla sędzia Laskowski.

Wtóruje mu prof. Krystian Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach.

- Powszechnie przyjmuje się, że skład kolegialny sądu zapewnia wyższy standard orzeczniczy, a tym samym realizuje na wyższym poziomie zapewnienie stronom prawa do sądu – tłumaczy.Jak dodaje, skład orzekający jednoosobowo jest bardziej narażony na ewentualne naciski oraz inne próby bezprawnego wywierania wpływu na treść rozstrzygnięcia.

Więcej czasu na odwołanie

W projekcie znalazła się ponadto propozycja wydłużenia terminu do złożenia apelacji do miesiąca (dziś strona ma na to dwa tygodnie) oraz terminu do złożenia zażalenia do dwóch tygodni (dziś wynosi on tydzień). Jak przekonują członkowie komisji, przyczyni się to do większej rzetelności postępowania cywilnego i uczynienia go bardziej przyjaznym dla stron. Przekonują przy tym, że nie będzie to „istotnie rzutować na czas trwania postępowania, zważywszy, że długość ustawowych terminów do wnoszenia środków odwoławczych jedynie w bardzo niewielkim stopniu może przekładać się na rzeczywiste tempo rozpoznania sprawy”.

- Zgadzam się, że samo przedłużenie terminu na wniesienie podstawowych środków odwoławczych nie będzie istotnie rzutować na czas trwania postępowań – komentuje mec. Schmidt. Jak dodaje, z westchnieniem ulgi przyjąłby dłuższe terminy, co ułatwiłoby organizację pracy. Zauważa przy tym, że już dziś profesjonalni pełnomocnicy dzięki portalowi informacyjnemu sądów powszechnych najczęściej mają dostęp do uzasadnień jeszcze przed ich doręczeniem, co realnie wydłuża termin do sporządzenia apelacji czy zażalenia.

Z kolei mec. Scheffler zauważa, że zmiana ta stanowi realizację wieloletnich starań samorządu radcowskiego, gdyż zmierza do zracjonalizowania postępowania i umożliwienia lepszego przygotowywania się profesjonalnych pełnomocników do apelacji i zażaleń.

Współpraca: Adam Pantak