Inwigilacja, w tym podsłuchy telefonów czy monitorowanie korespondencji, należą do normalnych działań operacyjnych wszystkich służb wywiadu i ochrony państwa. Nie mogą jednak być prowadzone w sposób bezprawny, naruszający standardy ochrony praw człowieka. W sprawie Klaudia Csikós p. Węgrom (skarga nr 31091/16) skarżąca – węgierska dziennika – podnosiła, że jej telefon był podsłuchiwany między 3 a 6 listopada 2015 r. przez organy śledcze w celu zidentyfikowania jej kontaktów i źródeł dziennikarskich, a próby dochodzenia naruszenia jej praw i wolności na poziomie krajowym okazały się niemożliwe do skutecznego zastosowania.
17 listopada 2015 r. skarżąca odebrała dwa telefony od swojego informatora w policji. Rozmowa dotyczyła głośnej sprawy morderstwa. Tego samego dnia skarżąca opublikowała artykuł o sprawie tego morderstwa na internetowym portalu informacyjnym. Niecały miesiąc później wobec informatora wszczęto postępowanie karne pod zarzutem nadużycia władzy za udostępnienie skarżącej tajnych informacji. Nagrania z podsłuchu telefonicznego zostały w tym postępowaniu decyzją Sądu Okręgowego w Budapeszcie uznane za dowód. Skarżąca wszczęła kroki prawne, jednak wszystkie okazały się nieskuteczne. Sąd Administracyjny w Budapeszcie ostatecznie oddalił skargę dziennikarki wobec organów bezpieczeństwa, uznając, że skarżąca nie była uprawniona do poznania tożsamości osoby, w odniesieniu do której zarządzono niejawne gromadzenie informacji. Według sądu to wykluczyło możliwość dalszego badania jej roszczeń związanych z podnoszeniem braku zgody sądowej na inwigilację, ochroną jej życia prywatnego i wolności wypowiedzi oraz źródeł dziennikarskich. Jednocześnie 25 maja 2018 r. sąd karny oczyścił informatora skarżącej z zarzutu nadużycia władzy.
W skardze do trybunału w Strasburgu skarżąca podniosła, że nagrywanie jej rozmów było bezprawne i oprócz spowodowania reperkusji dla jej życia prywatnego, chronionego na mocy art. 8 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wartości, został naruszony również art. 10 konwencji (wolność wypowiedzi). Jak zauważyła, w prawie krajowym istniała podstawa do niejawnego gromadzenia informacji, jednak organy sądowe powinny były ocenić konkurujące ze sobą interesy ochrony źródeł dziennikarskich i wykrywania przestępstw. Organy śledcze w tej sprawie pominęły wstępną ocenę sądową, stosując niedozwolone środki nadzoru.
Trybunał zauważył, że organy, do których zwróciła się skarżąca, nie udzieliły klarownych odpowiedzi na pytania, czy została ona poddana inwigilacji, a jeśli tak, to czy środek zastosowany wobec niej był proporcjonalny do indywidualnej sytuacji i czy został zatwierdzony przez sąd. Organy władzy jedynie ogólnie zapewniały o zgodnym z prawem funkcjonowaniu węgierskiej Służby Bezpieczeństwa Narodowego, bez odnoszenia się do jej indywidualnej sytuacji skarżącej. W szczególności zaś nie dokonano ważenia pomiędzy ściganym przestępstwem z jednej strony a efektem mrożącym, jaki wiązał się z inwigilacją źródeł dziennikarskich, z drugiej.
Trybunał nie został zatem przekonany, że węgierskie przepisy zapewniały właściwe gwarancje ważenia kolidujących ze sobą interesów. Władze krajowe nie rozpatrzyły również skarg i zażaleń skarżącej w sposób, który odpowiednio zabezpieczałby proceduralne możliwości zakwestionowania domniemanego stosowania wobec niej inwigilacji w celu zdemaskowania jej źródeł dziennikarskich. W związku z tym, zdaniem trybunału, doszło do naruszenia art. 8 i 10 konwencji. ©℗