Aby przewoźnik mógł uniknąć odpowiedzialności za opóźnienie lotu, nie wystarczy, że wykaże, iż nie dało się wcześniej przewidzieć usterki, która uniemożliwiła kontynuowanie podróży, ani że jej przerwanie było konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów – uznał Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ w Gdańsku

Przewoźnik został pozwany przez jedną z pasażerek, która domagała się odszkodowania w wysokości 600 euro wraz z odsetkami za opóźnienie lotu. Kobieta wykupiła udział w imprezie turystycznej, która przewidywała m.in. przelot samolotem pozwanej linii lotniczej. Jednak tuż po starcie załoga wyłączyła drugi silnik ze względu na jego poważną usterkę techniczną oraz podjęła decyzję o wypaleniu paliwa i awaryjnym lądowaniu. Samolot zastępczy dotarł na miejsce docelowe dzień po zaplanowanej dacie przylotu.

Powódka swoje żądanie oparła na przepisach unijnego rozporządzenia ustanawiającego wspólne zasady odszkodowania i pomocy dla pasażerów w przypadku odmowy przyjęcia na pokład albo odwołania lub dużego opóźnienia lotów, uchylającego rozporządzenie (EWG) nr 295/91. Jeden z jego przepisów stanowi, że przewoźnik lotniczy nie jest zobowiązany do wypłaty rekompensaty za odwołany bądź opóźniony lot, jeżeli może dowieść, że odwołanie zostało spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków. Przy czym rozporządzenie nie zawiera definicji legalnej „nadzwyczajnych okoliczności”. Jak jednak zauważył sąd, „przyjmuje się, że pojęcie to obejmuje zdarzenia, które ze względu na swój charakter lub źródło nie wpisują się w ramy normalnego wykonywania działalności przewoźnika lotniczego i pozostają poza zakresem jego skutecznej kontroli”.

Sąd podkreślił, że przewoźnik lotniczy powinien panować nad zapobieganiem takim awariom lub nad naprawami, w tym wymianą części, które mogą się szybciej zużywać

Odnosząc te rozważania do zawisłego przed nim sporu, sąd przyznał, że awaria spowodowana usterką pewnych części statku powietrznego rzeczywiście stanowi zdarzenie nieoczekiwane. Od razu jednak zastrzegł, że taka awaria pozostaje nierozerwalnie związana z bardzo złożonym systemem funkcjonowania maszyny, która jest wykorzystywana w trudnych, często wręcz ekstremalnych warunkach. Gdański sąd podkreślił również, że każda część samolotu się zużywa. „Zatem to nieoczekiwane zdarzenie wpisuje się w ramy normalnego wykonywania działalności przewoźnika lotniczego, jako że jest on stale narażony na tego typu niespodziewane problemy techniczne” – czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu wyroku.

SR podkreślił również, że przewoźnik lotniczy powinien panować nad zapobieganiem takim awariom lub nad naprawami, w tym wymianą części, które mogą się szybciej zużywać. A to dlatego, że to do niego należy zapewnienie obsługi technicznej i właściwego funkcjonowania statku powietrznego wykorzystywanego do celów prowadzonej działalności gospodarczej. „Narażenie na niespodziewany problem techniczny wpisuje się zatem w ramy normalnego wykonywania działalności przewoźnika lotniczego” – stwierdził sąd. I dodał, że dlatego nie jest wystarczające dla uwolnienia się od odpowiedzialności wykazanie, że nie dało się wcześniej przewidzieć usterki, która uniemożliwiła kontynuowanie lotu, ani że jego przerwanie było konieczne w celu zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów.

Sąd uznał również, że powódce należą się odsetki od dnia, w którym przewoźnik negatywnie rozpatrzył jej reklamację, odmawiając wypłaty odszkodowania. Pozwany kwestionował datę wymagalności roszczenia, twierdząc, że przewoźnik lotniczy nie musi natychmiast wypłacać odszkodowania pasażerom odwołanych lotów, a do wymagalności konieczne jest wezwanie do zapłaty.©℗

orzecznictwo