Antidotum na niesprawny wymiar sprawiedliwości nie są ani zmiany personalne, ani nawet większe nakłady na sądownictwo.

Nie będę pisać o kwestiach politycznych, o statusie sędziów powołanych w tych czy innych latach. Nie dlatego, że to nieważne, ale dlatego, że sedno problemu z usprawnieniem funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości jest według mnie zupełnie gdzie indziej, a mianowicie w jego organizacji. Oderwijmy się od argumentów prawnych i przyjmijmy, że wymiar sprawiedliwości można potraktować jak bardzo duże i dość specyficzne przedsiębiorstwo, którego klientami są obywatele. Aby taka organizacja dobrze funkcjonowała, musi być sprawnie zarządzana, mieć zapewniony odpowiedni budżet, a także odpowiednie zasoby personalne – kadrowe (sędziów i urzędników ich wspomagających) oraz zaplecze administracyjne, które służy do zapewnia całości niezbędnych środków i narzędzi do obsługi całego procesu, którego efektem końcowym jest wydawanie orzeczeń. Obecnie można powiedzieć, że nasza organizacja znajduje się w poważnym kryzysie, gdyż nie jest w stanie sprawnie realizować swoich celów, tj. wydawać orzeczeń.

Wciąż słyszymy, że mamy za mało pieniędzy, sędziów oraz że cały system sprawiedliwości do lepszego funkcjonowania potrzebuje głównie zmian personalnych i prawnych. Czy jednak zwiększenie liczby sędziów i liczebnościkadry urzędniczej, co zapewne wiąże się z koniecznością zwiększenia wydatków, usprawni jego działanie?

Liczby nie kłamią

W budżecie na 2025 r. na sądownictwo w Polsce zaplanowano wydatki w łącznej wysokości 9,7 mld zł (wzrost o 5,03 proc.). Wydatki te stanowią ok. 0,30 proc. planowanego PKB. Wydatki na sądownictwo plasują Polskę mniej więcej w średniej europejskiej zarówno pod kątem PKB, jak i w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Zgodnie z „European judicial systems – CEPEJ Evaluation Report – 2022 Evaluation cycle (2020 data)” w Polsce w 2020 r. wydawano na sądownictwo ok. 0,39 proc. PKB, co daje w przeliczeniu na jednego mieszkańca 51 euro. Wydatki były porównywalne np. z wydatkami Francji (52 euro), a większe niż w Irlandii (31 euro) czy krajach bałtyckich (ok. 34 euro). Pod względem procentu PKB wydatki Polski na sądownictwo są zbliżone do średniej europejskiej, która w 2020 r. wynosiła 0,35 proc. Trudno zatem zgodzić się z tezą, że nasze sądownictwo jest jakoś szczególnie niedofinansowane względem innych krajów europejskich.

Oczywiście pieniądze by się przydały, zwłaszcza jeżeli planuje się zwiększyć liczbę sędziów oraz liczebność kadry urzędniczej ukierunkowanej na wsparcie orzeczeń, a to wskazuje się często jako sposób na poprawę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Szacuje się, że w Polsce jest ok. 10 tys. czynnych zawodowo sędziów i liczba ta w praktyce nie uległa zmianie od 2010 r. Plasuje to Polskę powyżej średniej europejskiej (25,2 sędziego przy średniej 22,2 i medianie na poziomie 17,6 sędziego na 100 tys. mieszkańców). Dla porównania we Francji i w Hiszpanii wskaźnik ten wynosi 11,2, w Szwecji 11,6, a w Danii tylko 6,6. Pod względem kadry urzędniczej ukierunkowanej na wsparcie orzeczeń w przeliczeniu na jednego sędziego również jesteśmy powyżej średniej. Według danych z 2016 r. było to ok. 4,3 urzędnika na 100 tys. mieszkańców, a w Europie w 2020 r. – 3,9 na jednego sędziego. Wartości te są stosunkowo stabilne od lat i sugerują, że do efektywnego funkcjonowania sądów potrzeba pewnej liczby pracowników na jednego sędziego niezależnie od postępu technologicznego. Jedynie w Hiszpanii kadra urzędnicza jest znacznie liczniejsza – na jednego sędziego przypada tam ponad dziewięciu urzędników. Można zatem również uznać, że argument o zbyt małej liczbie sędziów lub niewystarczającej liczebności wspomagającej ich kadry urzędniczej, która miałaby mieć kluczowe znaczenie dla szybkości postępowania sądowego, nie ma raczej istotnego uzasadnienia.

To, że nie wystarczy zbudować systemu informatycznego służącego do prowadzenia określonych spraw, pokazują wcześniejsze doświadczenia oraz ich efekty – a właściwie brak efektów dla poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości

Najwyższa Izby Kontroli w informacji „Zapewnienie sprawnego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości” z 1 października 2024 r. wykazała, że średni czas trwania postępowania w wybranych kategoriach spraw zakończonych prawomocnie w I instancji (powszechnie używany wskaźnik) ogółem wzrósł o prawie dwa miesiące: z 4,1 w 2013 r. do 5,9 miesiąca w 2023 r. (o 44 proc.). Średni czas trwania spraw cywilnych wzrósł z 9,2 do 16,5 miesiąca (tj. o 79 proc.), a gospodarczych z 11 do 17,7 miesiąca (tj. o 61 proc.). To przełożyło się na odsetek uwzględnionych skarg na przewlekłość postępowań sądowych, który wzrósł z 11,2 proc. do 19,2 proc., a Skarb Państwa w okresie tym wypłacił skarżącym ponad 60 mln zł odszkodowań z tego tytułu. NIK wskazała przy tym, że w 2023 r. w sądach powszechnych zostało zarejestrowanych ok. 14,6 mln spraw. Liczba ta od lat jest podobna. Jedynie w 2019 r. odnotowano znacznie wyższy wpływ – 17,7 mln spraw, podczas gdy najniższy poziom był w 2020 r. (13,9 mln spraw), co zapewne było związane z pandemią COVID-19. Zgodnie z raportem CEPEJ dotyczącym liczby wpływających spraw cywilnych i handlowych w I instancji w przeliczeniu na 100 mieszkańców Polska znajduje się poniżej średniej europejskiej z 1,3 sprawy na 100 mieszkańców, przy średniej 2,2 i medianie dla Europy 1,8 sprawy na 100 mieszkańców. Dla przykładu: we Francji jest to 1,6, w Hiszpanii 0,7, Danii 0,8, a w krajach takich jak Belgia czy Litwa liczba spraw na 100 mieszkańców przekracza 3,0. Nie można tym samym uznać za trafiony argumentu, że w Polsce sądy są jakoś szczególnie obciążone w porównaniu z pozostałymi krajami europejskimi.

W związku ze swoim raportem NIK zwróciła się do ministra sprawiedliwości m.in. z wnioskiem o opracowanie planu (wraz z harmonogramem) działań możliwych do wdrożenia w ujęciu krótko- i długookresowym wraz z określeniem: priorytetów, niezbędnych zasobów, podmiotów odpowiedzialnych oraz mechanizmów zarządzania, który powinien się stać podstawą wyznaczania klarownych i mierzalnych celów, rozliczalnych zadań oraz efektywnego zarządzania ryzykiem w ramach funkcjonującego w dziale sprawiedliwości systemu kontroli zarządczej.

Problemy sądownictwa

Powyższe dane, a także wyniki kontroli NIK, wskazują, że sądownictwo mierzy się z wieloma problemami, ale kluczowy jest ten z organizacją pracy w sądach (przy jednoczesnym podejmowaniu transparentnych działań legislacyjnych wspierających zmiany organizacyjne). Zdaniem izby bez wprowadzenia istotnych zmian w funkcjonowaniu i organizacji systemu wymiaru sprawiedliwości nie będzie możliwa realizacja jego podstawowych funkcji, w szczególności prawa obywateli do sprawiedliwego i sprawnego rozstrzygania ich spraw przez niezależne sądy.

NIK nie tylko potwierdza stawianą diagnozę, że polskie sądownictwo nie nadążyło za rozwojem technologii oraz za zmianami społecznymi, jakie zaszły w ostatnich latach, lecz także wskazuje, że wdrażane w latach 2013–2023 (I półrocze) działania o charakterze naprawczym w obszarze sądownictwa powszechnego nie tylko nie usprawniły funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, ale wręcz spowodowały spadek efektywności pracy sądów. Organizacja wymiaru sprawiedliwości pozostaje mentalnie i technologicznie w XX w., na co wpływ ma również prawo, jak np. kodeks cywilny czy kodeks postępowania cywilnego, które swoje korzenie mają jeszcze w 1964 r. Wymiar sprawiedliwości powinien przejść transformację, tak jak na przełomie XX i XXI w. przeszła ją np. bankowość. Dlatego rozmowa o reformie wymiaru sprawiedliwości nie może się ograniczać do spraw personalnych lub kolejnych zmian organizacyjnych czy nawet prawnych bez opracowania strategii wdrożenia kluczowych zmian w zakresie cyfryzacji, która powinna się opierać na najnowszych technologiach, takich jak blockchain czy AI.

Należy przy tym pamiętać, że cyfryzacja to nie tylko stworzenie kilku systemów informatycznych, które zamienią papier na nośniki cyfrowe. Konieczne jest stworzenie dla wymiaru sprawiedliwości całego ekosystemu, w którym aktywną rolę będą odgrywać zarówno sędziowie oraz wspomagający ich urzędnicy sądowi, jak i strony postępowania oraz ich pełnomocnicy, którym należy zapewnić w tym systemie odpowiednie uprawnienia i gwarancje prawne. Tylko stworzenie całego ekosystemu, w którym część spraw będzie zautomatyzowana, umożliwi przejście polskiego sądownictwa z połowy XX do XXI w. Aby taki system mógł powstać, konieczne jest zaangażowanie specjalistów, którzy znają się nie tylko na IT czy nawet na AI, ale łączą wiedzę z różnych obszarów. Potrzebni są tak naprawdę menedżerowie znający się na nowych technologiach, prowadzeniu i wdrażaniu dużych projektów informatycznych, a jednocześnie na zarządzaniu dużymi organizacjami oraz prowadzeniu postępowań prawnych.

Potrzebny ekosystem

To, że nie wystarczy zbudować systemu informatycznego służącego do prowadzenia określonych spraw, pokazują wcześniejsze doświadczenia oraz ich efekty – a właściwie brak efektów dla poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. W Polsce pierwsze próby wdrożenia sądownictwa internetowego mieliśmy już kilkanaście lat temu – w 2010 r. wdrożono elektroniczne postępowanie upominawcze. Mimo że EPU miało liczne wady i nie spełniło pokładanych w nim nadziei, umożliwiło odciążenie sądów powszechnych, co rozpoznawało prawie 2 mln spraw rocznie. W ostatnich latach również powstały w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości systemy informatyczne wspomagające poszczególne postępowania, np. przed KRS, przed sądami wieczystoksięgowymi czy też w zakresie spraw restrukturyzacyjnych i upadłościowych, a profesjonalni pełnomocnicy korzystają także z portalu sądów powszechnych. Niestety wszystkie te systemy obecnie nie są ze sobą powiązane, nie stanowią elementów wspólnego ekosystemu, a ich obsługę trudno nazwać intuicyjną. Nie spowodowały one także istotnego przyspieszenia postępowań, choć zapewne, gdyby nie powstały i nie zostały wdrożone, dziś sytuacja byłaby jeszcze gorsza. Systemy te nie mają nie tylko swoich wersji mobilnych ani nie współpracują z żadnymi aplikacjami mobilnymi, jak choćby z mObywatel, który przecież mógłby nie tylko identyfikować użytkowników dla potrzeb logowania do systemu, lecz także przekazywać powiadomienia o doręczeniach lub terminach. Należy także zauważyć, że jak słusznie zauważyła NIK, poza samymi zmianami organizacyjnymi czy systemami informatycznymi konieczne jest dostosowanie do nich odpowiednich regulacji prawnych, bo tylko wówczas będzie możliwa poprawa funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

Warto zauważyć, że w Europie sądownictwo internetowe jest szeroko stosowane i wykorzystywane od lat. Liderem jest Estonia, w której sądy internetowe funkcjonują od wielu lat, umożliwiając składanie dokumentów i przeprowadzanie postępowań w pełni online. Był to jeden z pierwszych krajów, które wdrożyły e-sądy wykorzystujące technologię blockchain w celu zabezpieczenia danych. Jest się od kogo uczyć i od kogo czerpać doświadczenia. ©℗