DGP 2 lutego br. opublikował opinię Piotra Leonarskiego, której podstawowa, tytułowa teza wybrzmiała następująco: „W razie wątpliwości trzeba uwzględnić orzecznictwo TK korzystne dla obywatela”. Nawet jeśli zawarta w tej opinii analiza jest niepełna, to zawiera ona konieczny do podchwycenia głos – jest potrzebna zmiana sposobu myślenia o sporze w sprawie polskiego systemu prawnego, pchającego Polskę ku trwałemu rozszczepieniu porządku konstytucyjnego.

Autor artykułu wyszedł od konstatacji, że wokół Trybunału Konstytucyjnego toczy się wojna polityczno-prawna skutkująca niepewnością obywateli co do tego, które przepisy są obowiązujące, oraz wskazał na wątpliwości związane z orzeczeniami TK wydanymi w składach z udziałem sędziów dublerów (Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak). W związku z tym zaproponował zmianę perspektywy definiowania sporu wyniszczającego polski system prawny. Wskazał, że gdy uwolnimy się na chwilę od intuicyjnego podejścia nasyconego kontekstem walki politycznej, to dostrzeżemy w roli uczestników sporu z jednej strony władzę ustawodawczą i wykonawczą, zaś z drugiej – obywateli.

Przy czym to władza ponosi odpowiedzialność za zaistniały chaos prawny, więc jeżeli – ze względu na nieprawidłowe obsadzenie składu orzekającego – wyrok TK miałby się okazać wadliwy, to obywatel i tak powinien mieć możliwość powołania się na jego skutki, jeśli są one dla niego korzystne. Natomiast organy władzy nie mogłyby traktować wadliwego wyroku TK, którym zostały ograniczone prawa lub wolności znajdujące się pod ochroną konstytucji, jak podstawy swojego działania. Inaczej rzecz ujmując, wadliwe orzeczenie trybunalskie powinno zostać uznane za obowiązujące, gdy jest dla obywatela korzystne, a za nieobowiązujące, gdy jest dla niego niekorzystne.

Orzecznicza strzelanina

Faktem jest, że staliśmy się świadkami batalii o kontrolę nad państwem, prowadzonej nie tylko z poziomu władzy ustawodawczej czy wykonawczej, lecz także – co najbardziej zatrważające – sądowniczej.

W odniesieniu do orzeczeń TK wydanych z udziałem sędziów dublerów (stosuję to pojęcie, ponieważ w wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 7 maja 2021 r. zostało potwierdzone, że rozstrzygnięcie sprawy przez skład TK z udziałem osoby wybranej na miejsce już zajęte narusza art. 6 ust. 1 europejskiej konwencji praw człowieka i prawo obywatela do sądu) toczy się nie tyle – jak to ujmuje Piotr Leonarski – dyskusja prawników, ile (nazwijmy rzecz po imieniu) regularna, iście westernowa orzecznicza strzelanina.

Na wypowiedź jednego składu Sądu Najwyższego, wskazującą na wadliwość, a nawet nieistnienie wyroków nieprawidłowo obsadzonego TK (np. postanowienie SN z 13 grudnia 2023 r., I KZP 5/23), odpowiada wystrzałem orzeczniczym inny skład SN, podnosząc, że żaden organ państwa nie ma kompetencji do oceny, czy orzeczenie TK zostało wydane we właściwym składzie, ani do podważenia jego ostateczności (np. wyrok SN z 26 marca 2024 r., II NSNc 304/23).

Na uchwałę Sejmu o usunięciu skutków kryzysu konstytucyjnego z 6 marca 2024 r., punktującą m.in. tezę, że sędziowie dublerzy nie są sędziami, a wyroki z ich udziałem pozostają obarczone wadą, TK odpowiada wyrokiem z 28 maja 2024 r. (U 5/24), że rzeczona uchwała jest niekonstytucyjna.

Naczelny Sąd Administracyjny w jednym gremium uznaje, że obecność w składzie TK nieprawidłowo powołanych sędziów powoduje, iż cały polski Trybunał Konstytucyjny został zainfekowany bezprawnością, a zatem utracił zdolność do zgodnego z prawem orzekania (wyrok NSA z 16 listopada 2022 r., III OSK 2528/21), ale z kolei inny zespół orzeczniczy NSA przyjmuje stanowisko, że wyroki TK mają moc powszechnie obowiązującą (np. wyrok NSA z 21 czerwca 2023 r., III OSK 3262/21).

Nie władza, lecz obywatel

Kanonada na szczeblu władzy sądowniczej trwa w najlepsze i wydaje się, nie ma końca. Dotyczy nie tylko statusu wyroków TK, albowiem innym problemem powodującym kolejne starcia składów SN jest status sędziów powołanych przez Krajową Radę Sądownictwa w trybie określonym przepisami ustawy z 8 grudnia 2017 r. (Dz.U. z 2018 r. poz. 3). Składy starych sędziów, kierując się uchwałą połączonych izb SN z 23 stycznia 2020 r. (BSA I-4110-1/20), uchylają automatycznie orzeczenia sądów powszechnych wydane przez sędziów powołanych do służby na podstawie powyższej ustawy.

Tymczasem obywatela nie powinno interesować – jak słusznie wskazuje Piotr Leonarski – kto w sporze o poszczególne wyroki lub składy orzekające ma rację. Skoro naruszycielem porządku jest władza ustawodawcza, wykonawcza i – tutaj uzupełnijmy wywód komentowanego artykułu – sądownicza, obywatel ma słuszne prawo oczekiwać, że skoro nie on odpowiada za jego rozpętanie, to wątpliwości związane z problematycznymi wyrokami powinny być rozstrzygane na jego korzyść, zaś żadne rozwiązania jednostkowe lub systemowe z tym związane nie mogą godzić w prawa nabyte ani sankcjonować dokonanych przeciwko niemu naruszeń.

Swoją drogą te kwestie znajdują odzwierciedlenie w raporcie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka sporządzonym przez dr. Marcina Szweda w czerwcu 2023 r. Dokonano w nim analizy orzecznictwa TK w latach 2017–2022 i możliwych sposobów regulacji skutków wyroków TK wydanych w składach z udziałem nieprawidłowo wybranych osób. Konkluzja była taka, że stwierdzenie nieistnienia wyroków nie jest jedyną dostępną drogą i nie powinno być raczej drogą rekomendowaną. Raczej należałoby rozważyć – bez naruszania art. 190 konstytucji – ustawowe, kontrolowane wygaszenie ich mocy obowiązującej, z uszanowaniem jednak korzystnych skutków prawnych dla obywateli.

Powrót rozproszonej kontroli

Piotr Leonarski podał dwa przykłady orzeczeń TK wydanych w nieprawidłowych składach – korzystny dla obywateli wyrok TK z 23 lipca 2023 r. (K 13/20), stwierdzający niezgodność z konstytucją przepisów odnoszących się do obowiązku raportowania schematów podatkowych (MDR), oraz z 4 lipca 2023 r. (I SK 14/21), stwierdzający niezgodność z konstytucją definicji budowli zawartej w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Stanowi to znaczne zawężenie rozpatrywanej problematyki, ponieważ postępowania czy spory podatkowe w zasadzie zawsze zamykają się w układzie osi: państwo (władza) przeciwko obywatelowi.

W sporach z zakresu prawa podatkowego zasada, że obywatel powinien mieć możliwość powołania się na skutki korzystnego wyroku TK, nawet obarczonego wadą, mogłaby znaleźć praktyczne zastosowanie. Z kolei druga strona tej samej zasady, przyjmująca formułę, że obywatel ma prawo powołać się na wadę wyroku TK w sytuacji, gdy jest on dla niego niekorzystny, mogłaby znaleźć praktyczne zastosowanie w przypadku wyroku TK traktującego o zaostrzeniu regulacji aborcyjnej (trzeci przykład podany w komentowanym artykule).

Proponowana zasada okazuje się jednak kłopotliwa, gdy wyrok TK stwierdza niezgodność z konstytucją przepisów prawa cywilnego lub administracyjnego, bo wówczas spór nie jest prowadzony w układzie osi: państwo (władza) przeciwko obywatelowi, ale w linii: obywatel przeciwko obywatelowi (prawo cywilne) lub np.: obywatel przeciwko państwu (władzy) z udziałem innego obywatela (prawo administracyjne).

Pytanie brzmi wówczas: „Na czyją korzyść rozstrzygnąć konflikt związany z wadliwością lub obowiązywaniem wyroku TK, kiedy po obu stronach występuje obywatel?” Jeden z obywateli pragnie skorzystać z wadliwego wyroku TK, a drugi się temu wyraźnie przeciwstawia. Stają więc do pojedynku i każdy wyjmuje z kabury odpowiadające jego własnym potrzebom orzeczenia SN lub NSA, wyroki o obowiązywaniu judykatów TK przeciwko wyrokom o nieobowiązywaniu judykatów TK.

Adekwatną ilustracją tej komplikacji jest wyrok TK z 12 kwietnia 2023 r. (P 5/19), wydany w składzie z Jarosławem Wyrembakiem. Orzeczono w nim, że w procesie przeciwko członkowi zarządu za dług spółki z ograniczoną odpowiedzialnością stwierdzony orzeczeniem, na którego podstawie wszczęto bezskuteczną egzekucję, ma on prawo się bronić zarzutem, że wierzytelność nie istnieje, jeśli w chwili wszczęcia postępowania, w którym zapadło orzeczenie zasądzające wierzytelność przeciwko spółce, nie miał on już statusu członka zarządu spółki. Uznanie tego wyroku TK za obowiązujący daje w procesie przewagę pozwanemu, a przyjęcie, że jest nieobowiązujący, będzie niewątpliwie umacniać pozycję powoda.

Zakładam, że sąd powszechny w tym przypadku powinien wykorzystać instytucję rozproszonej kontroli konstytucyjnej lub z prokonstytucyjnej wykładni przepisów regulujących odpowiedzialność członka zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Nawet jeśli wyrok TK jest wadliwy, to wydaje się, że potencjalna siła argumentacji zawarta w jego uzasadnieniu ułatwia ustalenie wykładni i zastosowanie budzących wątpliwości przepisów. Przyjmuje się, że stosując dany przepis, sąd ma obowiązek samodzielnie skontrolować, czy wydobyta z niego norma prawna jest zgodna z konstytucją. Jeżeli weryfikacja wypada pozytywnie, sądowa kontrola konstytucyjności przepisu się kończy, jeżeli negatywnie, to sąd stosuje inne metody wykładni w celu wyinterpretowania z przepisu normy skorelowanej z postanowieniami konstytucji.

Strzelanina nie ucichnie

W artykule „Prawo to myślący «myślący Ocean». Analiza instrumentalizmu i wykładni norm prawnych”, opublikowanym w DGP 17 marca 2024 r., dr Maciej Hadel podniósł, że każda wykładnia prawa jest obarczona ryzykiem instrumentalizmu, zaś „słuszność sprawy” nie jest aksjomatem, albowiem ilu interpretatorów, tyle może istnieć „słusznych spraw”. Dziś w kwestiach związanych ze sporem o polski system prawny każda z wiodących stron ma swoją własną „słuszną” interpretację.

Myślę, że wobec braku szerszego politycznego konsensusu nie wypracujemy w najbliższej przyszłości rozwiązań, które przez wszystkie władze (albo może lepiej powiedzieć: ich przedstawicieli) zostaną zaakceptowane, a zarazem będą odpowiadały regule powtarzanej przez prof. Ryszarda Piotrowskiego, głoszącej, że nie można przywracać praworządności, nie przestrzegając prawa. Tym bardziej propozycja zmiany sposobu postrzegania sporu o polski system prawny, polegająca na przyjęciu wreszcie perspektywy obywatela i wysunięciu jego praw i wolności (w tym prawa do rzetelnego, ale i szybkiego procesu) na pierwszy plan, powinna być podstawowym założeniem każdej dyskusji dotyczącej poszukiwania sposobów na jego zażegnanie, przyjmowanym za dogmat.

Przepowiadam jednak dalszą orzeczniczą strzelaninę i kule ze sprzecznych wyroków godzące w prawa obywateli ze wszystkich stron. ©℗