Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na Prokuraturę Krajową karę 85 tys. zł za ujawnienie danych osoby pokrzywdzonej w głośnej sprawie Mariki P. Nazwisko napadniętej osoby podał na wspólnej konferencji prasowej z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą prokurator Prokuratury Krajowej Tomasz Szafrański.
Zorganizowana przed rokiem konferencja dotyczyła odwołania szefa Prokuratury Rejonowej Poznań-Stare Miasto. Zdaniem ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego dopuścił się on „rażących błędów” w kwalifikacji czynu popełnionego przez Marikę M. Chodzi o kobietę, która po poznańskim marszu równości usiłowała wyrwać tęczową torbę jednej z uczestniczek. Sąd skazał ją na trzy lata pozbawienia wolności za usiłowanie rozboju.
Wyrok oburzył ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobrę i zarządził on przerwę w wykonaniu kary. Wziął też udział w konferencji, na której zakwestionowano wyrok sądu. Prokurator Szafrański, opisując zdarzenie, ujawnił wówczas imię i nazwisko pokrzywdzonej.
Kara finansowa dla PK
Prezes UODO Mirosław Wróblewski w opublikowanej we wtorek decyzji uznał to za naruszenie ochrony danych osobowych. Jego zdaniem PK złamała też prawo, nie zawiadamiając o tym naruszeniu prezesa UODO ani samej pokrzywdzonej. Dlatego też poza nałożeniem na nią kary finansowej nakazał powiadomić pokrzywdzoną o możliwych konsekwencjach naruszenia oraz środkach umożliwiających minimalizację skutków naruszenia.
Choć sankcje nałożono na PK jako administratora, to w decyzji wskazano, że do naruszenia doszło na konferencji prasowej wymienionych z nazwiska prokuratora Tomasza Szafrańskiego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W uzasadnieniu decyzji prezes UODO napisał zaś wprost, że administrator ma prawo wysunąć roszczenia finansowe wobec konkretnej osoby, która dopuściła się naruszenia. „Administrator ma możliwość zastosować środki prawne, które pozwalają mu na dochodzenie odpowiedzialności prawnej i finansowej – w szczególności w cywilnoprawnym postępowaniu regresowym, tudzież w drodze pociągnięcia osoby winnej naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych do odpowiedzialności karnej za ich naruszenie” – czytamy.
Prokuratura odpiera zarzuty
PK tłumaczyła, że ujawnione dane osobowe stanowiły część orzeczenia sądu i zostały przytoczone dla „zilustrowania zasadniczej rozbieżności pomiędzy przypisanymi osobom skazanym przestępstwami a dokonanymi przez sąd i odzwierciedlonymi w treści uzasadnienia ustaleniami faktycznymi”. Twierdziła też, że prezes UODO nie ma uprawnień nadzorczych w tej sprawie, gdyż przetwarzanie danych w tej sprawie odbywało się w ramach realizacji zadań określonych w art. 2 Prawa o prokuraturze (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 390 ze zm.), co jest wyłączone spod kompetencji UODO.
Mirosław Wróblewski nie zgodził się z tą argumentacją.
„W ocenie prezesa UODO ujawnienia danych osobowych pokrzywdzonej, które nastąpiło (…), nie można uznać za informacje dotyczące działalności prokuratury w rozumieniu art. 2 lub art. 3 Prawa o prokuraturze. Realizacja tych zadań nie wymaga bowiem od administratora publicznego ujawniania (np. podczas konferencji prasowych) danych osobowych stron postępowań zakończonych prawomocnym wyrokiem sądu powszechnego, w tym osób pokrzywdzonych. Co więcej, osoby, którym przyznany został status pokrzywdzonego, powinny być szczególnie chronione przez jednostki prokuratury” – podkreślił w swej decyzji.
PK ma prawo zaskarżyć decyzję prezesa UODO do sądu administracyjnego. ©℗