Unijna dyrektywa może posłużyć za wzór nowego prawa wzmacniającego debatę o ważnych dla społeczeństwa sprawach.
W maju weszła w życie dyrektywywa PE i Rady (UE) 2024/1069 z 11 kwietnia 2024 r. w sprawie ochrony osób, które angażują się w debatę publiczną, przed oczywiście bezzasadnymi roszczeniami lub stanowiącymi nadużycie postępowaniami sądowymi. Podstawą prawną jest art. 81 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który mówi o współpracy sądowej w sprawach cywilnych mających skutki transgraniczne. Dyrektywa wyznacza minimalny poziom ochrony przed SLAPP-ami (ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation, czyli strategicznymi powództwami zmierzającymi do stłumienia debaty publicznej) dla dziennikarzy i aktywistów w transgranicznych sprawach cywilnych, np. gdy osoba jest pozywana w sądzie innego kraju UE lub poza nią (celem takiego postępowania jest zwiększanie kosztów, długości procesu, utrudnienie obrony). Sprawy w ramach jednego państwa UE mają podlegać jedynie niewiążącym unijnym zaleceniom. Państwa członkowskie mają dwa lata na implementację dyrektywy. Unia zachęca, by przenosiły rozwiązania z dyrektywy antyslappowej do swojego systemu prawnego z zastosowaniem do postępowań, których dyrektywa nie obejmuje (np. karnych i wykroczeniowych).
SLAPP to procesy najczęściej o naruszenie dóbr osobistych z art. 23 i 24 k.c. czy o zniesławienie z art. 212 k.k. wytaczane przez wpływowe podmioty, korporacje, organy państwowe i grupy lobbystyczne np. dziennikarzom czy aktywistom ujawniającym nieprawidłowości. Prawdziwym celem powództwa nie jest ochrona dóbr osobistych, nawet wygrana w sprawie, tylko zainicjowanie długotrwałego (powód często celowo przedłuża postępowanie), kosztownego i stresującego procesu sądowego. Ma to zastraszyć pozwanego i wywołać efekt mrożący, tak by inne osoby nie nagłaśniały tego typu spraw. Prawdziwy cel SLAPP to niedopuszczenie do tego, by opinia publiczna dowiadywała się o wykrywanych nieprawidłowościach. SLAPP-y dotykają np. aktywistów organizacji pozarządowych, którzy ujawniają nieprawidłowości w traktowaniu zwierząt, np. na fermach zwierząt hodowlanych. I chociaż ich działalność skutkuje kontrolą i nałożonymi sankcjami za nieprzestrzeganie obowiązujących norm, to nagłaśniającym problemy są wytaczane bezzasadne procesy. Dotykają też opisujących nieprawidłowości dziennikarzy.
Dyrektywa przewiduje ochronę dla osób działających w interesie publicznym m.in. poprzez wprowadzenie gwarancji procesowych takich jak: wczesne oddalenie przez sąd ewidentnie bezpodstawnych powództw, zabezpieczenia kosztów postępowania przez powoda, obciążenie go kosztami postępowania, możliwość nałożenia przez sąd kar lub innych środków wobec strony, która wszczęła postępowanie, odszkodowanie dla pozwanych za wynikłe z postępowania szkody materialne i niematerialne: ból, cierpienie, niepokój emocjonalny.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka w raporcie z kwietnia 2024 r. „SLAPP. Strategiczne działania prawne zmierzające do stłumienia debaty publicznej – wybrane elementy praktyki i orzecznictwa polskich sądów w sprawach dziennikarskich” podaje przykład sprawy wytoczonej przeciwko portalowi OKO.press. Dotyczyła ona artykułów „Śmierdzący biznes za unijne pieniądze”, „Wygraliśmy rundę z «królem drobiu»” oraz „Duszenie wolności słowa...” z 2018 r. Pierwszy tekst dotyczył międzynarodowego dochodzenia, które miało na celu sprawdzenie, czy unijne dopłaty zapewniają racjonalny rozwój produkcji rolnej i ochrony środowiska. Pozew skierował pojawiający się w śledztwie biznesmen, do którego należały wielkopowierzchniowe fermy drobiarskie. Domagał się m.in. przeprosin za publikacje i usunięcia ich ze strony internetowej i mediów społecznościowych. SO w Warszawie uznał, że dziennikarze dołożyli najwyższej staranności i rzetelności. Po kilku latach Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził w prawomocnym wyroku (sygn. akt I ACa 335/21), że OKO.press nie musi spełniać żadnego z żądań powoda, gdyż działalność ferm biznesmena została opisana zgodnie z prawdą.
Pomimo ograniczonego zasięgu dyrektywy jej wdrożenie – podobnie jak zaleceń Komisji Europejskiej – jest niezbędne z punktu widzenia ochrony wartości społeczeństwa obywatelskiego. Na razie osobom dotkniętym SLAPP-ami pozostaje korzystanie z funkcjonujących w polskim systemie narzędzi prawnych – w przypadku postępowań cywilnych z instytucji pozwu oczywiście bezzasadnego czy nadużycia prawa i prawa procesowego, a w postępowaniach karnych wskazywanie na brak znamion czynu zabronionego, znikomą społeczną szkodliwość czynu czy oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia. W raporcie HFPC wskazano jednak, że przepisy te są bardzo rzadko stosowane przez sądy. Pytane przez fundację (wnioski o dostęp do informacji publicznej skierowano do 47 sądów okręgowych) sądy nie wskazały żadnej sprawy cywilnej, w której zdecydowano o zastosowaniu takich rozwiązań prawnych w postępowaniu kwalifikującym się jako SLAPP. ©℗