Musimy wykonywać swoją prokuratorską robotę, a nie w kółko deliberować, kto jest szefem prokuratury krajowej - mówi dr Michał Gabriel-Węglowski, prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku i członek Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury.

Czy po ostatnich wyborach parlamentarnych, które doprowadziły do zmian kadrowych na wszystkich szczeblach prokuratury, mamy wewnętrzny konflikt w tej instytucji?
ikona lupy />
dr Michał Gabriel-Węglowski, prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku i członek Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury / Dziennik Gazeta Prawna / fot. Wojtek Górski

Prokuraturę trawi konflikt, ale emocje u większości chyba nieco opadają. On tlił się od lat, ale wybuchł w latach 2016–2017 na skutek szeregu drastycznych decyzji, zwłaszcza personalnych, ówczesnego kierownictwa prokuratury. Oczywiście każde kierownictwo ma prawo dobrać sobie takich współpracowników, jakim ufa, ale trzeba zachować miarę, szanując kompetencje i inne przymioty osobiste podwładnych. Tymczasem szereg posunięć dotyczących sporej liczby prokuratorów, którzy potem częściowo zgrupowali się i działali w Stowarzyszeniu Prokuratorów „Lex super omnia”, było, łagodnie mówiąc, zdecydowanie przesadnych w swej ostrości.

Jakie jest podłoże napięć?

W szerszym planie widzę dwie przyczyny całego konfliktu. Pierwsza, najważniejsza – do tej pory politykom nie zależało na stworzeniu niezależnej, dobrze zorganizowanej i funkcjonującej prokuratury, w której zbudowałyby się etos profesjonalizmu, etyka, zdrowe mechanizmy wewnętrzne. Druga, świeższa przyczyna, to niezrozumiałe zachowanie części poprzedniego kierownictwa prokuratury w osobach zastępców prokuratora generalnego, którzy nadal trwają na stanowiskach. Skoro zdecydowali się je objąć w czasach powiązania osoby prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości oraz funkcjonować w tamtych realiach, to logika i honor nakazują, po zmianie politycznej, natychmiast podać się do dymisji, pozwalając Adamowi Bodnarowi albo dobrać sobie nowych współpracowników, albo odmówić przyjęcia takich dymisji. Wymaga tego elementarny szacunek dla zasad demokracji, skoro mamy takie, a nie inne rozwiązania ustrojowe. Ci państwo tego nie rozumieją lub mają inne, nieczytelne powody.

Teraz, po zmianie ekipy rządzącej prokuraturą, wahadło przechyliło się w drugą stronę?

Po ostatnich wyborach parlamentarnych sytuacja do pewnego stopnia się odwróciła, choć nie sądzę, by była to powtórka sprzed ośmiu lat. Ponadto, tak zwane zabetonowanie prokuratury niekoniecznie udało się jego pomysłodawcom. I choć niewątpliwie decyzja prokuratora generalnego Adama Bodnara dotycząca statusu dotychczasowego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego wzbudziła kontrowersje i spore poruszenie – nie tylko zresztą wśród prokuratorów – to jednak, nie wchodząc w dyskusję merytoryczną, przynajmniej na razie ten kierunek wykładni został potwierdzony stanowiskiem Sądu Apelacyjnego w Szczecinie (wyrok z 10 kwietnia 2024 r., Sąd Apelacyjny w Szczecinie, sygn. akt. II AKz 106/24 – red.). Jednocześnie Sąd Najwyższy, mimo wagi problemu, nie spieszy się z udzieleniem odpowiedzi na związane z tą kwestią pytanie prawne gdańskiego sądu rejonowego. Inna sprawa, że z tego, co się orientuję, to w SN w tej sprawie orzec mają neosędziowie. Jeśli tak, ich rozstrzygnięcie też pewnie może być podważane.

Jakie przełożenie na bieżące funkcjonowanie prokuratury i prokuratorów ma sytuacja wzajemnych oskarżeń i podważania statusu prokuratora krajowego?

Mało kto ma ochotę brać udział w przepychankach. Mamy nowego prokuratora krajowego, Dariusza Korneluka. Nie jest rolą szeregowych prokuratorów, takich jak choćby ja, kwestionowanie tego, nawet jeżeli ktoś osobiście uważałby, że stanowisko to zajmuje nadal Dariusz Barski. Nie jesteśmy jednoosobowymi sądami w tej mierze. Pełnoprawny prokurator generalny zajął określone stanowisko prawne, potwierdził je jeden z sądów apelacyjnych, określone decyzje kadrowe podjął następnie prezes Rady Ministrów. A my musimy wykonywać swoją prokuratorską robotę na co dzień, nie zaś w kółko deliberować, kto jest szefem Prokuratury Krajowej. I zdecydowana większość z nas stara się normalnie, dobrze pracować.

Czy wewnętrzne konflikty w prokuraturze da się złagodzić, na przykład wprowadzając nową ustawę o prokuraturze?

Bieżące łagodzenie konfliktów należy do kierownictwa wszystkich szczebli prokuratury. Powinno polegać na unikaniu decyzji personalnych, takich jak degradacje doświadczonych prokuratorów, wysyłanie ich do pracy kilkaset kilometrów od domu. Wydaje mi się, choć nie mam oczywiście pełnej wiedzy, że od tego się rzeczywiście powstrzymano. Jednocześnie, środowisko powinno widzieć, że poważne, merytoryczne i zarządcze stanowiska obejmują ludzie kompetentni, szanowani lokalnie i w skali kraju. Z tym bywa różnie. Należy też doceniać osoby, które nawet jeżeli zajmowały stanowiska kierownicze w latach 2016–2023, to zachowywały się zgodnie z zasadami prawa i przyzwoitości. To jedna z dwóch dróg do powolnego wygaszania animozji w prokuraturze. Drugą podąża ustrojowa Komisja Kodyfikacyjna. Rozpoczęliśmy w niej intensywne prace nad projektem przyszłej ustawy „prokuratorskiej”. Chciałbym, żeby swoje uwagi do niego zgłosić mogli w odpowiednim momencie przedstawiciele wszystkich środowisk w prokuraturze. Mam nadzieję, że nowa ustawa będzie na tyle inna od tych z lat 1985 i 2016, że otworzy zupełnie nowy etap w historii tej instytucji. ©℗

Rozmawiał Robert Bohdanowicz