Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o prawie autorskim upłynęło we wtorek pod hasłem wynagradzania twórców i wykonawców utworów wykorzystywanych przez Netflix, Spotify i podobne serwisy.

- Nie zamierzamy ukrywać, że projekt w dużym stopniu bazuje na rozwiązaniach przygotowanych przez poprzedni rząd - powiedział wiceminister kultury Andrzej Wyrobiec, prezentując projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych na pierwszym czytaniu przez sejmową komisję kultury i środków przekazu.

Zastrzegł, że widzi konieczność kolejnych zmian w ustawie – już po przyjęciu tej nowelizacji.

- Prace nad nimi powinny być prowadzone w formie dialogu ministerstwa ze wszystkimi zainteresowanymi podmiotami – podkreślił.

Posiedzenie komisji kultury we wtorek zdominowali jednak goście, reprezentujący środowiska twórcze – szczególnie filmowców, aktorów i muzyków - oraz branżę producencką i cyfrową.

Nowelizacja stanowi bowiem wdrożenie unijnej dyrektywy 2019/790 o prawie autorskim i prawach pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym (dyrektywy DSM) - która reguluje kwestię eksploatacji utworów w serwisach internetowych.

Wynagrodzenie dla filmowców

Jednym z kluczowych – i zdecydowanie najgoręcej dyskutowanych – rozwiązań dyrektywy DSM jest art. 18, mówiący, że państwo członkowskie ma zapewnić twórcom i wykonawcom „prawo do odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia”, stosując „różne mechanizmy”.

Przedmiotem sporu są mechanizmy zapewniające wynagrodzenie za eksploatację utworów w internecie – szczególnie w takich serwisach wideo na żądanie jak Netflix i serwisach muzycznych jak Spotify.

Ministerstwo kultury zdecydowało się na odrębne przepisy dla filmowców i dla muzyków. Zgodnie ze znowelizowanym art. 70 ustawy współtwórcy utworu audiowizualnego oraz artyści wykonawcy mają więc dostawać tantiemy z internetu za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi (OZZ). Natomiast artyści wykonawcy utworu muzycznego lub słowno-muzycznego będą uprawnieni do tantiem od serwisów na żądanie (nowy art. 86a), ale o pośrednictwie OZZ w ich przypadku projekt nie wspomina.

Odnosząc się do tantiem dla filmowców Dominik Skoczek, dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich (SFP-ZAPA), stwierdził, że ustawa realizuje od lat zgłaszany przez środowisko postulat dostosowania prawa do rzeczywistości i sposobu konsumpcji treści.

- Obecnie tantiemy są płacone przez kina, sieci kablowe – tylko nie przez biznes internetowy. Dyrektywa DSM miała zmniejszyć lukę między wynagrodzeniem platform internetowych, a wynagrodzeniem twórców i wykonawców. I przedstawiony projekt tę lukę zmniejsza – powiedział Dominik Skoczek.

Deklaracja dla muzyków

Natomiast do projektowanego rozwiązania z tantiemami dla muzyków odniósł się prof. Jan Błeszyński reprejzentujacy Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Muzyczno-słownych (SAWP).

Podkreślił, że art. 86a nie jest symetryczny do art. 70.

- Pominięcie organizacji zbiorowego zarządzania oznacza, że wynagrodzenie jest praktycznie nieegzekwowalne – powiedział, wskazując, że bez wsparcia OZZ twórca będzie na straconej pozycji wobec wielkich platform cyfrowych. W rezultacie takie rozwiązanie w sposób rażący obniża poziom ochrony artystów wykonawców utworów muzycznych. Wytknął też pominięcie twórców utworów muzycznych oraz innych artystów.

Innego zdania był Marek Staszewski, pełnomocnik Związku Producentów Audio Video ZPAV (zrzesza wydawców muzycznych). Zapewniał, że rynek muzyczny reguluje kwestię tantiem w umowach i nie potrzebuje interwencji OZZ.

- Jakiekolwiek pośrednictwo w tej wypłacie tylko ten proces opóźni – ostrzegał.

W kontrze do niego wystąpił później Ryszard Wojciul ze Związku Zawodowego Muzyków RP, który w pełni poparł wypowiedź prof. Błeszyńskiego.

- Pośrednictwo OZZ jest niezbędne. Jedynie takie rozwiązanie zapewnia nam właściwą pozycję przy negocjacji umów z wytwórniami fonograficznymi. Jesteśmy zbulwersowani, że do Semu dotarł okrojony projekt, z którego ten punkt wypadł – mówił. Dodał, że rozwój przemysłu nagraniowego nie może się odbywać kosztem osób tworzących teści.

Spóźniona implementacja

Resort kultury i niektórzy dyskutanci podkreślali konieczność jak najszybszego przyjęcia nowelizacji. Chodzi o to, że Polska jest ostatnim państwem Unii Europejskiej, który nie implementował jeszcze dyrektywy DSM. A termin upłynął trzy lata temu.

Wobec tego Komisja Europejska domaga się od Polski kary za spóźnienie. Żąda 13 700 euro dziennego ryczałtu (nie mniej niż 3 836 000 euro) oraz 82 200 euro dziennie kary okresowej. Kwota – jeśli Trybunał Sprawiedliwości UE przychyli się do skargi Komisji – będzie podwójna, bo w pakiecie z dyrektywą DSM z takim samym poślizgiem wdrażamy dyrektywę 2019/789 w sprawie praw autorskich i praw pokrewnych do niektórych transmisji online (SATCAB).

Prace nad transpozycją unijnej regulacji zaczął jeszcze rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale nawet nie skierował projektu ustawy do Sejmu.

- Czemu nie przeszło to przez rząd? Bo już była kampania, a to był gorący temat – stwierdził na posiedzeniu poseł Piotr Gliński, obecnie członek komisji kultury, a za rządów PiS minister kultury. Zadeklarował też poparcie tantiem dla twórców.

- To opóźnienie to nie jest wina kolejnych rządów, tylko nacisków grup interesów – uważa prof. Jan Błeszyński.

Komisja kultury ma przedstawić sprawozdanie dotyczące projektu do 25 czerwca.

- Rolą Sejmu w procesie implementacji dyrektywy DSM powinno być dbanie o interes polskich twórców – podkreśliła w takcie kilkugodzinnego posiedzenia Kinga Wojciechowska, dyrektorka Stowarzyszenia Kreatywna Polska. - Tu już nie ma miejsca na kompromisy i negocjacje. Niczego nie załatwi wolny rynek. W relacji z big techami twórcy potrzebują silnych reprezentantów – dodała.