Bezrefleksyjne, nieskuteczne i częściowo nieuzasadnione – tak oceniają plany podniesienia wskaźników procentowych przydziału spraw sędziom funkcyjnym sami zainteresowani
Kilkadziesiąt opinii, w przeważającej części negatywnych, zgłosiły sądy do projektu zmian w regulaminie urzędowania sądów powszechnych. Te mają zwiększyć obciążenie pracą orzeczniczą tych sędziów, którzy dodatkowo pełnią w sądach funkcje administracyjne. Najwięcej zastrzeżeń budzi zwiększenie wskaźnika procentowego przydziału spraw przewodniczącym i wiceprzewodniczącym wydziałów (patrz: infografika).
Pojawiają się jednak głosy, że pewna korekta powinna w tym zakresie nastąpić.
– Nie wchodząc w szczegóły, jestem zdania, że obciążenie funkcyjnych w niektórych wypadkach należy urealnić, bo bywa, że wskaźniki są ustawione na zbyt niskim poziomie – mówi Bartłomiej Przymusiński, sędzia Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto w Poznaniu oraz rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jak przypomina, w 2019 r. funkcyjnym w sądach rejonowych ubyło sporo pracy.
– Wówczas zmieniono cywilne prawo procesowe, w efekcie czego teraz to sądy odwoławcze wzywają do usunięcia braków środków do nich wnoszonych. Kiedyś zajmowali się tym właśnie funkcyjni, którzy obsługiwali tzw. postępowanie międzyinstancyjne – zauważa Przymusiński. I dodaje, że za tą zmianą nie poszła korekta wysokości wskaźników obciążenia pracą sędziów pełniących funkcje w sądach rejonowych.
Resort sprawiedliwości przedstawił projekt w marcu br., tłumacząc, że zmiany mają na celu zwiększenie liczby spraw rozpatrywanych przez sądy „dzięki częściowemu przeniesieniu «zasobów kadrowych» lokowanych w stanowiskach funkcyjnych do działalności orzeczniczej”. Część opiniujących uważa, że stanie się odwrotnie. Przekonany jest o tym m.in. Ryszard Sarnowicz, przewodniczący VI Wydziału Cywilnego SA w Warszawie. Jego zdaniem podwyższenie wskaźnika przydziału dla zastępcy przewodniczącego wydziału liczącego powyżej 15 orzeczników wpłynie negatywnie na czas rozpatrywania spraw. A to dlatego, że projekt „nie uwzględnia charakteru zadań zastępcy przewodniczącego wydziału wynikających z obowiązujących przepisów prawa w realiach lawinowo rosnącego przydziału spraw (…)”. Jak podkreśla, do obowiązków osób sprawujących taką funkcję nie należy jedynie zastępowanie przewodniczącego, ale m.in.: nadzór nad referendarzami sądowymi, asystentami i pracownikami sekretariatu czy nadawanie biegu sprawom i nadzorowanie określonych kategorii spraw. „Czynności tych jest bardzo dużo, są one często skomplikowane i bardzo czasochłonne” – pisze Sarnowicz.
Sceptycznie do planów resortu podchodzi także Anna Daniszewska, przewodnicząca V Wydziału Cywilnego SA w Gdańsku. I radzi resortowi, w jaki inny sposób może osiągnąć zamierzone cele: „Może warto zaangażować do orzekania sędziów, z których wielu po kilkanaście lat pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości, pobiera dwie pensje, a od wielu lat nie wydali ani jednego wyroku”.
„Swój pomysł na zmobilizowanie do pracy sędziów funkcyjnych ma również Iustitia.
– W naszym projekcie proponujemy, aby co do zasady istniał wybór – albo funkcyjny ma obniżony przydział spraw i nie bierze dodatku, albo orzeka jak każdy inny sędzia i wówczas dodatek mu się należy. Jeżeli bowiem dodatek jest połączony ze zmniejszonym wpływem, co powoduje, że praca nie zajmuje mu więcej czasu niż sędziom liniowym, to rodzi się pytanie, za co on te pieniądze ekstra otrzymuje – mówi Bartłomiej Przymusiński.
Bez urealnienia
Autorzy opinii stoją również na stanowisku, że resortowi nie uda się również osiągnąć kolejnego celu, a mianowicie dostosowania wysokości wskaźników udziału w przydziale spraw do rzeczywistego obciążenia zadaniami wynikającymi z pełnienia określonych funkcji. Jest to niemożliwe, ponieważ w projekcie po raz kolejny zastosowano kryterium odnoszące się do liczby orzeczników – ci, którzy kierują pracą wydziałów, w których orzeka do 15 osób, będą mieli więcej pracy niż ci, którzy stoją na czele jednostek liczących ponad 15 orzekających. Taki podział Elżbieta Jabłońska-Malik, wykonująca funkcję prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie, nazywa sztucznym. Jej zdaniem nie odzwierciedla on wielkości obciążenia konkretnego orzecznika konkretnego wydziału.
Podobnego zdania jest Joanna Przanowska-Tomaszek, prezes SO w Warszawie. „Zwiększenie współczynnika o 25 proc. wywrze wszak odmienny skutek w sądzie, w którym średni referat liczy 200 spraw, niż w przypadku sądu, w którym średni referat wynosi 400 spraw (…)” – pisze prezes warszawskiego sądu.
Zabraknie chętnych
Sędziowie podnoszą również, że po wejściu w życie opisywanych zmian przewodniczący wydziałów i ich zastępcy nie będą w stanie sumiennie wykonywać tych funkcji. Takiego zdania jest np. Agata Trzcińska, przewodnicząca VIII Wydziału Karnego SR Poznań-Stare Miasto w Poznaniu. Jak pisze, już teraz jej zakres obowiązków z tytułu zarządzania wydziałem powoduje, że każdego dnia przeznacza swój prywatny czas na realizację obowiązków. „Zwiększenie wpływu spraw do mojego referatu z całą stanowczością nie wpłynie w odczuwalnym wymiarze na zmniejszenie wpływu do innych referatów w wydziale, a sprawi, że powierzone mi obowiązki będę wykonywała w dłuższym czasie, ze szkodą dla zarządzania wydziałem” – ostrzega Trzcińska.
Z kolei Edyta Kawulok, prezes Sądu Rejonowego w Cieszynie, ostrzega, że opisywana zmiana może spowodować, że zabraknie osób chętnych do pełnienia funkcji przewodniczących i wiceprzewodniczących wydziałów. Jej obawy znajdują potwierdzenie w uwagach, jakie zgłosił do omawianego projektu Bartosz Rogowski, od ośmiu lat przewodniczący II Wydziału Cywilnego SR w Bydgoszczy. Jak bowiem pisze, projektowane zmiany zmuszają go do zastanowienia się nad tym, czy nadal chce pełnić tę funkcję. „Nigdy nie unikałem wyzwań zawodowych ani ciężkiej pracy, ale nie zamierzam podejmować się funkcji, której sprawowanie na właściwym poziomie merytorycznym i organizacyjnym przekracza moje możliwości” – przyznaje Rogowski.©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt w opiniowaniu