Środowisko lekarskie jest poruszone sprawą Andrija K., rezydenta drugiego roku specjalizacji z anestezjologii i intensywnej terapii w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim, któremu w związku ze zgonem pacjenta został postawiony zarzut zabójstwa.

Prawnicy, z którymi rozmawiał DGP, oceniają, że sprawa w polskich warunkach jest nietypowa, gdyż takie zarzuty w związku z prowadzeniem czynności medycznych pojawiają się wyjątkowo rzadko.

– Mogę potwierdzić, że wobec Andrija K. jest prowadzone postępowanie przygotowawcze. W jego toku prokurator Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim przedstawił podejrzanemu zarzut zabójstwa, czyli przestępstwa z art. 148 par. 1 kodeksu karnego – komentuje Anna Adamiak, rzeczniczka ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adama Bodnara, która dodaje, że na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, a sąd odwoławczy utrzymał go w mocy. Jak wyjaśnia z kolei rzeczniczka prokuratora okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim, prokurator Mariola Wojciechowska-Grześkowiak, obecnie są prowadzone czynności w sprawie, w tym analiza i pozyskiwanie dokumentacji oraz badania urządzeń medycznych. Przeprowadzane są również czynności z osobowymi źródłami dowodowymi. Po zakończeniu tych działań i analizie ich wyników ma zostać rozważona konieczność powołania biegłych właściwych specjalności.

W reakcji na zarzut zabójstwa i zastosowanie aresztu w obronie Andrija K. stanęło środowisko anestezjologów, które wystosowało list otwarty do ministra Bodnara. W jego treści znajdujemy powołanie się na Kodeks etyki lekarskiej, według którego w stanach terminalnych lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia reanimacji lub uporczywej terapii i stosowania środków nadzwyczajnych, a decyzja o zaprzestaniu reanimacji należy do lekarza i jest związana z oceną szans leczniczych. Lekarze podkreślają, iż z niedowierzaniem przyjęli informację o aresztowaniu i postawieniu zarzutu zabójstwa koledze z Gorzowa Wielkopolskiego – rezydentowi specjalizującemu się w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, który nie podjął resuscytacji krążeniowo-oddechowej u pacjenta w krytycznie ciężkim stanie, wynikającym z rozległego niedokrwienia narządów jamy brzusznej. Jak wskazują autorzy apelu, z posiadanych przez nich informacji wynika, że „komisja szpitalna powołana do wyjaśnienia powyższej sprawy nie stwierdziła błędów w postępowaniu klinicznym, a jedynie uchybienia natury formalno-organizacyjnej”.

List nie pozostał bez reakcji prokuratora generalnego. Jak informuje prokurator Adamiak, postępowanie przygotowawcze zostało obecnie przejęte do prowadzenia przez Prokuraturę Okręgową w Gorzowie Wielkopolskim oraz objęte zewnętrznym nadzorem służbowym przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie. Z uwagi zaś na wagę społeczną oraz zainteresowanie medialne jest prowadzony monitoring sprawy przez Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej. – Sprawa Andrija K. pozostaje w osobistym zainteresowaniu prokuratora generalnego – podkreśla rzeczniczka i zaznacza, iż Adam Bodnar nie dostrzega na obecnym etapie potrzeby skorzystania z uprawnień wynikających z art. 13 par. 1 prawa o prokuraturze (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 390 ze zm.), by wydać zarządzenia czy wytyczne, gdyż uznaje, że wprowadzony nadzór służbowy oraz objęcie sprawy monitoringiem są wystarczającym środkiem kontrolnym.

Zarzut zabójstwa postawiony lekarzowi jest zastanawiający również dla karnistów praktyków. – W swojej pracy zawodowej nie spotkałem się z postawieniem członkowi personelu medycznego zarzutu z art. 148 par. 1 k.k. – mówi dr Michał Gabriel-Węglowski, prokurator z doświadczeniem w wprowadzeniu spraw dotyczących błędów medycznych. – Warunkiem zastosowania takiej kwalifikacji jest umyślne zachowanie nakierowane na pozbawienie życia drugiej osoby lub co najmniej przewidujące taki skutek i godzące się na to. To jest główny element odróżniający zabójstwo od nieumyślnego doprowadzenia do śmierci innej osoby w wyniku błędu medycznego.

Anna Adamiak, prokurator z wieloletnim stażem, również mówi, że w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości sytuacja, gdy lekarzowi, w związku z prowadzeniem przez niego czynności medycznych, zostaje postawiony zarzut zabójstwa, jest czymś nad wyraz rzadkim. – Poza sprawą Andrija K. jest mi znany jeszcze tylko jeden taki przypadek – dodaje.

Aspekty prawne omawianej sprawy przybliża dr hab. Radosław Tymiński, radca prawny specjalizujący się w prawie medycznym. – Przykładowo błąd lekarski może polegać m.in. na złym rozpoznaniu, niewłaściwym leczeniu czy nieprawidłowej ocenie rokowania przez lekarza – mówi prawnik i podkreśla, że w niniejszej sprawie zastanawiające jest to, że zgodnie z doniesieniami medialnymi prokurator dopiero będzie się zwracał o opinię biegłych. Może to oznaczać, że zdarzenie nie było bezpośrednio związane z działaniami leczniczymi. W innym przypadku trudno sobie wyobrazić, aby prokurator sam dokonał oceny takich działań, gdyż wymaga to wiadomości specjalnych.

Radosław Tymiński, podobnie jak autorzy apelu do ministra Bodnara, podkreśla, że odstąpienie od czynności ratujących życie może być zgodne z prawem. Zgodnie z art. 20 ust. 2 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 581 ze zm.) pacjent ma prawo do poszanowania intymności i godności, w szczególności w czasie udzielania mu świadczeń zdrowotnych, w tym prawo do umierania w spokoju i godności. Ponadto art. 43 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty pozawala lekarzowi stwierdzić zgon na podstawie osobiście wykonanych badań i ustaleń.

Prokurator Michał Gabriel-Węglowski podkreśla jednak, że zastosowanie najcięższego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania oraz utrzymanie tej decyzji przez sąd odwoławczy stanowią właściwą na tym etapie postępowania weryfikację dokonanej przez prokuratora oceny materiału dowodowego oraz przyjętej przez niego kwalifikacji prawnej. – Postępowanie prokuratora jest zatem zapewne prawidłowe, co nie przesądza przecież ostatecznego rozstrzygnięcia tej sprawy – dodaje. ©℗

Zarzut zabójstwa dla lekarza w związku z prowadzeniem przez niego czynności medycznych zdarza się nadzwyczaj rzadko