Dementuję jakoby przynależność do LSO było głównym wyznacznikiem powierzenia stanowiska kierowniczego. Wśród powołanych przeze mnie szefów jednostek są tacy, którzy nie należą do stowarzyszenia. Ilu? Nie liczyłem, ale są - mówi Dariusz Korneluk, prokurator krajowy.
Czas spraw zamiatanych pod dywan skończył się definitywnie. Nie ma spraw lepszych i gorszych. Każda jest ważna i każda będzie rozstrzygnięta. Tak sprawa Pegasusa, Hermesa, jak i chociażby stosowania push-backów na granicy, będą skrupulatnie wyjaśnione. Jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię, to dziś podjąłem decyzję – po uprzedniej konsultacji z prokuratorem regionalnym w Lublinie – o utworzeniu specjalnego zespołu prokuratorów, który przeanalizuje raz jeszcze wszystkie tego typu sprawy.
Każda sprawa, której sposób zakończenia – czy to umorzenie, czy niepodjęcie – budził wśród nas, prokuratorów, kontrowersje czy wątpliwości, zostanie raz jeszcze przebadana. Na to potrzeba czasu i nie jestem w stanie określić, jak długo to będzie trwało. Pracuję w tej chwili nad systemowym podejściem do tych spraw, co do których w przestrzeni publicznej wygłaszane były zastrzeżenia. Tak jak właśnie przy push-backach, gdy wobec funkcjonariuszy państwowych zgłaszane były uzasadnione podejrzenia, że popełnili oni przestępstwo.
Nie, nie zatwierdzałem. O czynnościach oczywiście wiedziałem. Były one zaplanowane i realizowane przez całkowicie niezależnych prokuratorów. To jest bardzo profesjonalny zespół prokuratorów, który w krótkim czasie zgromadził już ponad 100 tomów akt. To są prokuratorzy, którzy mają olbrzymie doświadczenie. Wszyscy od lat zajmują się poważnymi sprawami o wieloosobowej i wieloprzedmiotowej konfiguracji, nie boją się trudnych postępowań i wyzwań. Mają wiele sukcesów zawodowych na koncie. To nie są prokuratorzy wzięci ad hoc z małym doświadczeniem prokuratury rejonowej. Nikt ze mną nie konsultował tego, czy i kiedy będzie przeszukanie. Prokuratorzy sami doskonale wiedzą, gdzie mają szukać dowodów i co robić i w jaki sposób. Ja zostałem tylko powiadomiony, że będą dokonane przeszukania.
Dlatego właśnie ja, jako prokurator krajowy, nie będę wchodził w szczegóły tej sprawy. Od tego jest referent, rzecznik czy kierownik jednostki. To oni będą państwa informowali o prowadzonych postępowaniach. Także i w tym zakresie zmieniamy jakość.
Absolutnie nie. Sam fakt przeprowadzenia przeszukania nie świadczy o tym, że dana osoba będzie miała postawiony zarzut. Może do tego dojść, ale nie znaczy, że tak będzie. Przeszukanie ma na celu wyłącznie poszukiwanie dowodów.
Nie ma najmniejszej wątpliwości dla prawnika, że immunitet chroni osobę, a nie pomieszczenia. Przeszukania były jak najbardziej legalne. W razie wątpliwości odsyłam też do komunikatu Prokuratury Krajowej z 2017 r., wydanego za czasów, gdy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro, z którego również wynika, że przeszukanie u parlamentarzysty jest jak najbardziej legalne. Ponadto na czynność przeszukania przysługuje zażalenie do sądu.
Dementuję to, jakoby przynależność do LSO była głównym wyznacznikiem powierzenia stanowiska kierowniczego. Wśród powołanych przeze mnie szefów jednostek są tacy, którzy nie należą do stowarzyszenia.
Nie liczyłem, ale są. Choćby prokurator regionalna w Poznaniu, pani Hanna Grzeszczyk, czy wielu prokuratorów okręgowych. Nikomu nie zadałem pytania o przynależność do LSO i nie będę się tym kierował w polityce kadrowej. Natomiast nie ma co ukrywać, że idee stowarzyszenia Lex Super Omnia, do którego należę, choć zrezygnowałem z członkostwa w zarządzie, są mi bliskie. Mam tu na myśli ideę prokuratury całkowicie odseparowanej od władzy wykonawczej. Nie uważam też, by prokuratorzy, którzy należą do LSO, mieli być teraz pomijani przy awansach.
Chciałbym podkreślić, że nie było w tej sprawie z mojej strony żadnego nacisku. Była merytoryczna rozmowa. Odsyłam do oświadczenia w tej sprawie pani prokurator regionalnej, pod którym ja się podpisuję.
Była o nim mowa, ale jako propozycja, a nie oczekiwanie z mojej strony powołania tej osoby.
W zakresie wskazanych zdarzeń w Prokuraturze Krajowej prowadzone jest już śledztwo. Ma ono na celu ustalenie tego, co się wydarzyło w sposób obiektywny i całkowicie bezstronny. W ramach tego postępowania badamy również okoliczności wskazane w publikacji WP. Zapewniam, że odpowiedzialności karnej podlegają wszystkie osoby, bez względu na to, kim są, o ile zostanie udowodnione, że popełniły przestępstwo.
Z panami zastępcami PG nie ma współpracy.
W żaden sposób nie destabilizuje to pracy. Prokuratura Krajowa funkcjonuje normalnie, wykonywane są wszystkie obowiązki, które mamy realizować.
Każdej delegacji do PK przyglądam się indywidualnie i na tej podstawie podejmuję decyzję. W części przypadków zdecydowałem o cofnięciu z delegacji do jednostki macierzystej, ale nie następuje to z dnia na dzień, choć ustawa na to pozwala, lecz z wyprzedzeniem miesięcznym, a czasem nawet trzymiesięcznym. Prokuratorzy mają więc czas na przeorganizowanie się przed powrotem do jednostki macierzystej.
Przede wszystkim patrzę z punktu widzenia potrzeb PK. Jeśli możliwe jest zwiększenie zadań innych prokuratorów, kosztem zrezygnowania z delegacji i wzmocnienia dzięki temu jednostek niższego szczebla, to tak właśnie się dzieje. Ale czasem jednostki niższego rzędu wnoszą do nas o skrócenie delegacji i powrót danego prokuratora, i oczywiście do takich próśb również się przychylam.
Dążę do tego, by w każdej prokuraturze rejonowej obłożenie kadrowe było na poziomie minimum 80 proc. Następuje to poprzez cofanie delegacji albo delegowanie w dół. Niedawno w ten sposób dwoje prokuratorów Prokuratury Regionalnej w Warszawie zostało czasowo delegowanych do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Rozmawiałem z nimi, całkowicie rozumieją, jak bardzo trudna jest sytuacja w prokuraturach rejonowych i mają świadomość konieczności wzmacniania czasowo kadry na najniższym szczeblu. To nie jest żadna degradacja. Zapewniam, że prokuratorzy delegowani do niższych jednostek zachowują całkowicie swoje normalne wynagrodzenie i po pewnym czasie wrócą do jednostki macierzystej w chwili ustabilizowania sytuacji kadrowej w prokuraturze rejonowej. Braki kadrowe, z jakimi się mierzymy, są pokłosiem skrajnie nieodpowiedzialnych decyzji naszych poprzedników w postaci szybkich awansów, do czego dochodziło w szczególności po 15 października ub.r. Przykładowo, by awansować cztery osoby na prokuratorów Prokuratury Regionalnej w Warszawie, zabrano cztery etaty PR w Katowicach.
Zastanawiamy się, co zrobić z prokuratorami, którzy wykonywali inny zawód prawniczy i z dnia na dzień, po 15 października, dostawali tytuł prokuratora prokuratury regionalnej. Taką nominację od razu na stanowisko prokuratora prokuratury regionalnej dostał np. prokurator Śliwa, który od razu został też delegowany do Prokuratury Krajowej. W minioną środę odwołałem go z tej delegacji.
Ustabilizowanie kadrowe i rozliczenie prokuratorów, którzy podejmowali kontrowersyjne decyzje, ale przede wszystkim doprowadzenie do sytuacji, by prokuratura była dla obywateli, a nie dla rządu.
Osobą, która kwestionuje mój status z uwagi na to, że tytuł prokuratora Prokuratury Krajowej otrzymałem na wniosek p.o. PK Jacka Bilewicza, jest inny zastępca PG, prokurator Michał Ostrowski. Wobec tego chciałbym, by pan prokurator Ostrowski pokazał, na czyj wniosek został on powołany na prokuratora Prokuratury Krajowej. Ustawa wymaga, by stało się to na wniosek prokuratora krajowego. Tymczasem z tego, co ja wiem, w przypadku prokuratora Michała Ostrowskiego takiego wniosku nie było. To była arbitralna decyzja prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. ©℗