Troska o funkcjonowanie sądu ma uzasadniać faworyzowanie mężczyzn przy obsadzaniu etatów sędziowskich.

Wyrażenie poglądu, że lepiej, żeby sędziami byli mężczyźni, czy uwaga, że urlop macierzyński sędzi spowodował większe obciążenie innych orzekających – takie zachowania prezesa nie mogą być postrzegane jako dyskryminujące, jeśli wynikają nie z uprzedzeń wobec kobiet, lecz z troski o sprawne funkcjonowanie sądu. Takie wnioski płyną z lektury uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum w Szczecinie z 19 lutego 2024 r. (sygn. akt IX P 695/20).

Przewodnicząca wydziału cywilnego jednego z sądów domagała się 50 tys. zł zadośćuczynienia. Jak twierdziła, była traktowana gorzej niż pozostali orzekający w tym sądzie z uwagi m.in. na płeć, pełnienie funkcji kierowniczej i cechy jej osobowości. Powódka wskazywała, że w okresie, w którym korzystała z urlopu macierzyńskiego, a następnie rodzicielskiego, prezes sądu wydał zarządzenia, które doprowadziły do skrajnie nierównomiernego obciążenia pracą poszczególnych orzeczników, co skutkowało dezorganizacją wydziału, którego powódka była przewodniczącą. Wśród nich znalazło się m.in. zarządzenie o zmianie zakresu czynności sędziów. Ponadto doszło do odebrania wydziałowi, któremu przewodniczyła, etatu urzędniczego. Decyzja zapadła bez pytania powódki o zdanie, co miało umniejszyć jej rolę jako przewodniczącej, podważyć jej wartość w oczach pracowników i doprowadzić do zachwiania stabilności pracy wydziału. Prezes sądu miał również przerzucać na powódkę swoje obowiązki.

Macierzyństwo przeszkadza

U źródeł tych zachowań miały leżeć seksistowskie przekonania prezesa, który nie powstrzymywał się przed komentarzami, że lepiej, gdy na stanowisko sędziego aplikują mężczyźni, bo kobiety zachodzą w ciążę, korzystają z urlopów macierzyńskich i częściej chodzą na zwolnienia lekarskie. Tym samym zatrudnianie sędziów płci żeńskiej rodziło „ryzyko ich niezdolności i nieobecności w pracy w związku ze stanem ciąży i uprawnieniami macierzyńskimi w przypadku urodzenia dziecka i koniecznością przeorganizowania pracy pozwanego sądu”. Pogląd ten mieli podzielać także inni sędziowie, w tym kobiety.

Prezesowi zdarzyło się nawet życzyć jednej z sędzi, aby w następnym roku „broń Boże” nie zaszła w ciążę, gdyż to drastycznie zdestabilizuje pracę sądu. A gdy kobieta poinformowała go, że oczekuje potomstwa, prezes okazał swoje niezadowolenie. Swoje poglądy w tej kwestii wyrażał również, odnosząc się bezpośrednio do sytuacji powódki. Podczas spotkania z sędziami, kiedy oponowała ona przeciw decyzji o przeniesieniu jednego z orzeczników do innego wydziału z jednoczesnym zwolnieniem go z obowiązku dokończenia spraw w wydziale cywilnym, prezes pozwolił sobie na stwierdzenie, że sama korzystała z urlopów macierzyńskich i podczas jej nieobecności pozostali sędziowie musieli przejąć jej sprawy. Powódka odebrała to jako sugestię, że powinna „odrobić” swoje urlopy macierzyńskie. Pozwany pozwalał sobie również na publicznie (w obecności wszystkich sędziów tego sądu) wygłaszanie opinii, że lepiej by było, aby następnym prezesem nie została kobieta.

Niestosownie, ale w normie

Sąd, do którego trafił pozew, przyznał, że prezesowi sądu zdarzało się „zachowywać niestosownie wobec sędziów płci żeńskiej”. Zaraz jednak dodał, że były to przypadki incydentalne i zachowania te nie wynikały z uprzedzeń do kobiet, „ale z tego, że dłuższe nieobecności orzeczników w pracy skutkowały koniecznością wprowadzania zmian, w tym organizowania zastępstw, co było trudnym zadaniem wobec nielicznego stanu kadrowego pozwanego sądu”. Skład orzekający przyznał również, że decyzja o zmianie zakresu obowiązków sędziów pogorszyła sytuację powódki, bowiem zmniejszyła się liczba orzeczników w wydziale cywilnym. Zdaniem sądu nie sposób jednak przyjąć, że decyzja ta była wymierzona w powódkę, jej skutki dotknęły bowiem wszystkich orzekających w tym wydziale, w tym jednego sędziego płci męskiej. „Wyklucza to dyskryminację ze względu na płeć i macierzyństwo, a w szczególności jeden jego aspekt – związany z możliwością wykorzystania urlopu macierzyńskiego” – czytamy w niedawno opublikowanym orzeczeniu.

Prezes to nie zwykły kierownik

Odnosząc się m.in. do braku konsultacji z powódką decyzji o przesunięciu etatu urzędniczego do innego wydziału, stwierdzono, że to na prezesie spoczywa odpowiedzialność za funkcjonowanie sądu. Tym samym nie musi on jak każdy kierownik zakładu pracy konsultować swoich decyzji z podwładnymi. „Nadto regulacje obowiązujące w zakresie funkcjonowania sądów powszechnych nie nakładają na prezesów sądów obowiązku konsultacji z przewodniczącymi wydziałów” – podkreślił skład orzekający.

Wziąwszy to wszystko pod uwagę, sąd oddalił powództwo jako bezzasadne. ©℗