Co czwarty absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego zdający na aplikację prawniczą chce przenieść się do Warszawy. Na aplikację w Lublinie decyduje się mniej niż połowa absolwentów tamtejszych uczelni.
Takie wnioski płyną z analizy wyników egzaminów wstępnych na aplikacje, opracowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Niedawno opublikowane statystyki za zeszły rok uwzględniły strukturę przemieszczania się absolwentów 11 największych uczelni kształcących przyszłych prawników. Dane obejmują tych, którzy ukończyli studia w 2023 r. i zdecydowali się zdawać na aplikację radcowską, adwokacką, notarialną lub komorniczą.
Z zestawienia wynika, że absolwenci warszawskich uczelni planują odbywać aplikację w stolicy – w przypadku Uniwersytetu Warszawskiego decyduje się na to ponad 96 proc. zdających. Absolwenci Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Uniwersytetu Gdańskiego również w zdecydowanej większości chcą pozostać na aplikacji w dotychczasowym mieście, jest ich jednak nieco mniej (odpowiednio 86 proc. i 81 proc.). Im mniejszy ośrodek, tym zjawisko migracji widać coraz wyraźniej. W Toruniu lub w Bydgoszczy (z uwagi na specyfikę lokalną oba miasta zsumowaliśmy) chce pozostać ok. 52 proc. absolwentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Z Lublinem dalszą karierę wiąże jedynie 47,5 proc. decydujących się na aplikację absolwentów Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej oraz 49 proc. absolwentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
Stolica przyciąga absolwentów
Kierunkiem migracji najczęściej jest Warszawa, która przyciąga od 6,6 proc. absolwentów UAM do aż 35,2 proc. absolwentów UMCS. Jedynie wśród absolwentów Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach bardziej popularny od stolicy jest Kraków, a absolwenci UMK w Toruniu równie chętnie jak Warszawę wybierają Gdańsk.
– Dane nie są zaskoczeniem. W mojej ocenie wynika z nich, że młodzież migruje do ośrodków dających większe szanse na znalezienie zajęcia w kancelarii adwokackiej lub radcowskiej, które pozwoli nie tylko czerpać wiedzę, lecz także pozyskać środki na utrzymanie – komentuje adwokat Marcin Derlacz, przewodniczący komisji aplikacji adwokackiej Naczelnej Rady Adwokackiej.
Doktor Marek Gnusowski, specjalista rynku usług prawnych z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, dodaje, że w dużych ośrodkach aplikacji mogą liczyć na więcej potencjalnych klientów (w tym bogatszych) oraz dostęp do kancelarii specjalizujących się w różnych dziedzinach prawa. – Bardzo ważne jest też nawiązywanie różnorakich relacji na tym etapie kariery zawodowej. Co więcej, ewentualne wyższe koszty życia mogą być rekompensowane możliwością częściowej pracy zdalnej – dodaje.
Doktor hab. Arkadiusz Bereza, prorektor ds. ogólnych UMCS i profesor tej uczelni oraz dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Lublinie, zwraca uwagę, że jego miasto ma charakter studencki, migracje do większych ośrodków należy zaś traktować jako coś naturalnego i neutralnego.
– Absolwenci zapewne analizują korzyści i koszty związane z rozwojem zawodowym w różnych częściach Polski, w ośrodkach o różnej wielkości i potencjale. Warszawa daje duże możliwości zatrudnienia, a także lepsze warunki płacowe. Duże znaczenie ma zlokalizowanie w stolicy centralnych organów władzy państwowej zatrudniających wielu radców prawnych i aplikantów – wskazuje dr hab. Arkadiusz Bereza.
Doktor Marek Gnusowski jest jednak zdziwiony skalą odpływu absolwentów z Krakowa na rzecz Warszawy – znacznie większą niż w przypadku Poznania czy Wrocławia. Spośród ubiegłorocznych absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego tylko 59 proc. zdających na aplikację (tj. 112 osób) złożyło papiery w Krakowie, 26,5 proc. (tj. 50 osób) zaś wybrało Warszawę. Statystyki dotyczące UJ były prezentowane także przed rokiem i wskazywały podobne wyniki, nie jest to więc przypadek.
– To, że ponad jedna czwarta studentów UJ zdaje na aplikację w Warszawie, wydaje się potwierdzać, że albo rynek warszawski oferuje dużo lepsze warunki również w porównaniu z Krakowem, albo na UJ studiują studenci z całej Polski (też z Warszawy), których UJ przyciąga swoją renomą – mówi dr Gnusowski.
– Nie wykluczam, że w przypadku Krakowa duża migracja absolwentów w pewnym stopniu jest związana z powrotami do domów. UJ prawdopodobnie przyciąga wielu studentów spoza Krakowa i okolic, część z nich po zakończonych studiach wraca w rodzinne strony, także do Warszawy i okolic – uważa adwokat Marcin Derlacz.
Tłumy zdających w Warszawie
Odpływ do większych ośrodków potwierdzają też liczby zdających na aplikacje przed poszczególnymi komisjami egzaminacyjnymi (te dane obejmują też absolwentów z lat ubiegłych). Przykładowo w Toruniu do egzaminu na aplikację radcowską przystąpiło 71 osób, głównie absolwentów miejscowego UMK (88,5 proc.). W Łodzi największą grupę (78,7 proc.) spośród 75 kandydatów na aplikację adwokacką stanowili absolwenci Uniwersytetu Łódzkiego.
Dla kontrastu w Warszawie do egzaminu na aplikację adwokacką przystąpiło 975 osób z 36 polskich uczelni, a na aplikację radcowską – 689 osób z 38 szkół wyższych. Większość z nich to absolwenci uczelni warszawskich, ale dużą grupę stanowili też absolwenci UJ (56 osób zdawało w Warszawie na aplikację adwokacką, a 30 osób na radcowską), UMCS (odpowiednio 44 i 42 osoby) czy UMK (29 i 30 osób).
– Z całą pewnością organizacja aplikacji stanowi znacznie większe wyzwanie dla izb adwokackich z większych ośrodków, gdzie aplikantów jest znacznie więcej. Jednocześnie izby z mniejszą liczbą aplikantów borykają się z problemami finansowymi – zwraca uwagę mec. Derlacz. Jego zdaniem dysproporcja między dużymi i małymi ośrodkami występuje jednak od zawsze, a ewentualna zmiana tego stanu rzeczy musiałaby być pochodną zmiany decyzji aplikantów, na co samorząd nie ma wpływu.
Doktor Gnusowski uważa, że skala migracji jest znacząca, ale nie jest jednak olbrzymia. Jego zdaniem zjawisko to może pogłębiać już istniejące podziały i sprawić, że kancelarie z największych miast (ale zwłaszcza z Warszawy) będą się rozwijać i bogacić szybciej niż konkurencja z pozostałych ośrodków.
– Nie jest to też sytuacja korzystna dla organów samorządów zawodowych z miast tracących potencjalnych aplikantów. Mogłyby one przeciwdziałać temu zjawisku i stosować zachęty dla aplikantów – postuluje ekonomista.
Doktor hab. Arkadiusz Bereza uważa, że trend mógłby się zmienić na skutek rozwoju rynku usług prawniczych w mniejszych ośrodkach, co może być pochodną decyzji rządu (np. o relokacji siedzib instytucji centralnych) lub władz samorządowych albo powstania nowych podmiotów gospodarczych.©℗