Przywrócenie w 2006 r. z inicjatywy ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobry instytucji występku o charakterze chuligańskim było poważnym błędem – uważa Krajowa Rada Sądownictwa.
O tym, że art. 115 par. 21 kodeksu karnego, który zawiera definicję występku chuligańskiego, powinien zostać usunięty z porządku prawnego, przekonani są zarówno sędziowie, jak i przedstawiciele doktryny. Głosy krytyczne pojawiały się już w 2006 r. na etapie prac legislacyjnych nad restytucją tej instytucji. Teraz do grona jej przeciwników dołączyła również obecna KRS.
– Przez niemal 20 lat sędziowie zasiadający w tym organie nie zauważali szkodliwości tego rozwiązania, które przywrócone zostało przecież z inicjatywy nie kogo innego jak Zbigniewa Ziobry, ich politycznego opiekuna. Zaczęło im ono przeszkadzać dopiero, gdy sąd wydał na jego podstawie wyrok, który im się nie spodobał z powodów politycznych i ideologicznych – komentuje Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu.
Pretekstem do dyskusji w KRS nad występkiem chuligańskim były bowiem wyniki lustracji, która została zlecona w kilku sądach po tym, jak doszło do głośnego skazania Mariki, która próbowała wyszarpać tęczową torbę jednej z uczestniczek marszu równości. Jej czyn został zakwalifikowany właśnie jako występek chuligański, w efekcie czego została skazana na trzy lata pozbawienia wolności.
Rozbieżności w orzecznictwie
Wyniki lustracji, która została przeprowadzona w Sądzie Rejonowym Poznań-Stare Miasto, wydziałach odwoławczych Sądu Okręgowego w Poznaniu, Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa i Sądzie Okręgowym w Krakowie, skłoniły członków KRS m.in. do wniosku, że w orzecznictwie sądów istnieją poważne wątpliwości co do oceny zawartego w definicji występku chuligańskiego zwrotu „z oczywiście błahego powodu”.
Jak mówił sędzia Zbigniew Łupina, który przedstawiał wnioski z lustracji, diametralnie odmienna wykładnia treści art. 115 par. 21 k.k., jaką stosowały sądy, których wyroki zostały poddane badaniu, skłania do refleksji co do racji istnienia tej instytucji.
– Prawo karne powinno być precyzyjne. Wprowadzenie do prawa karnego takich trudnych do określenia, dających dużą swobodę interpretacyjną, czasami dowolność interpretacyjną sformułowań i uzależnienie od tego odpowiedzialności karnej nie jest dobrym pomysłem – wtórował mu sędzia Stanisław Zdun, wiceprzewodniczący KRS. Dlatego też zaapelował on do parlamentarzystów o rozważenie, czy nie wycofać się z tego rozwiązania legislacyjnego.
– Również jestem zwolennikiem usunięcia art. 115 par. 21 k.k. Uważam, że przepis ten jest po prostu kwintesencją legislacyjnej nieporadności – mówi sędzia Mgłosiek. Jak dodaje, z jego praktyki orzeczniczej wynika, że jest to narzędzie zupełnie nieprzydatne.
– Nie widzę sensu jego utrzymywania, skoro, korzystając z obostrzeń przewidzianych w kodeksie karnym, i bez niego można wymierzyć sprawcy adekwatną karę – podkreśla wrocławski sędzia.
Wątpliwości co do przyjętej przez ustawodawcę w 2006 r. definicji występku chuligańskiego od początku zgłaszał również prof. Włodzimierz Wróbel z Uniwersytetu Jagiellońskiego. On również uważa, że nie spełnia ona wymogów dostatecznej określoności. Jego zdaniem wyjątkowo nieostro jawi się użyte w niej znamię „działania bez powodu lub z oczywiście błahego powodu”.
Równie kontrowersyjne, zdaniem przedstawicieli doktryny, jest znamię „publicznego” charakteru działania sprawcy chuligańskiego występku. Nie wiadomo bowiem, jakim kryterium należy się posłużyć, aby stwierdzić, czy w konkretnym przypadku mamy do czynienia z publicznym działaniem – czy chodzi tutaj o bliżej nieokreśloną grupę osób, która jest świadkiem działania sprawcy, czy też może o to, że czyn został dokonany w miejscu publicznym.
Demony przeszłości
Podczas posiedzenia KRS sędzia Łupina przypominał, że termin „chuligaństwo” pochodzi z doktryny i ustawodawstwa radzieckiego, w którym przestępstwo chuligaństwa funkcjonowało od lat 20. XX w.
– Zachowania chuligańskie były w nim traktowane jako przejaw postawy wichrzycielskiej i wywrotowej. Ich regulacja miała więc wyraźne podłoże i uwikłania polityczne – podkreślał Łupina.
W polskim prawie występek o charakterze chuligańskim pojawił się w ustawie z 1958 r. o zaostrzeniu odpowiedzialności karnej za chuligaństwo (Dz.U. nr 34, poz. 152 ze zm.).
– Według narracji ówczesnych władz za działaniami chuligańskimi mieli stać wrogowie Polski Ludowej popychający do działań wrogich, jednostki politycznie nieukształtowane. Wrogowie ci usiłowali „gangrenować stosunki społeczne, szerzyć atmosferę karczemnych awantur, osłabiać siły narodu budującego podstawy socjalizmu” – cytował Zbigniew Łupina.
Następnie rozwiązanie to znalazło się w k.k. z 1969 r. Jednak instytucja ta budziła tyle wątpliwości, że w konsekwencji twórcy obowiązującego do dziś k.k. z 1997 r. nie zdecydowali się na jej przyjęcie.
– Zmianę tę uzasadniano nie tylko względami normatywnymi, związanymi głównie z trudnościami w precyzyjnym, spełniającym zasadę nullum crimen sine lege certa normatywnym dookreśleniu okoliczności, z których wynika bardzo surowa obligatoryjnie obostrzona odpowiedzialność karna, ale także ideologicznymi – przypominał sędzia Łupina. I dodawał, że niespodziewana restytucja występku o charakterze chuligańskim, który w odrodzonej postaci stanowił wierną kopię poprzedniego wcielenia normatywnego, nastąpiła w 2006 r.
– Zmianę tę wśród teoretyków prawa uznano za wyraźny krok wstecz. Wskazywano, że wraz z tą regulacją na gruncie prawa rodzimego nastąpił powrót do przeszłości, a wręcz do demonów przeszłości – grzmiał autor protokołu polustracyjnego.
Decyzję o przywróceniu do k.k. występku chuligańskiego podjęto z inicjatywy resortu sprawiedliwości, kiedy to po raz pierwszy na jego czele stał Zbigniew Ziobro.©℗