Czy naprawdę organy podatkowe wiedzą lepiej niż przedsiębiorca, co może mu się opłacać? I dlaczego kwestionują transakcję, na którą są dowody?

Prawidłowe funkcjonowanie systemu podatkowego jest kluczowe dla utrzymania stabilności gospodarczej oraz instytucji państwa, zaś przedsiębiorcy odgrywają nieodzowną rolę w rozwoju gospodarczym. To oni tworzą miejsca pracy i generują dochody, z których jest utrzymywane nasze państwo. To oczywistości, jednak od lat obserwujemy stały wzrost liczby przypadków nadużyć ze strony organów skarbowych w stosunku do przedsiębiorców, przede wszystkim na gruncie podatku od towarów i usług.

Źródło konfliktów

To frustrujące, że państwo dysponujące tak ogromnym zapleczem kadrowym (samych urzędników skarbowych jest dziś dwa razy więcej, niż w PRL było wszystkich urzędników!) i możliwościami prawnymi nie potrafi lub nie chce zwalczać szarej strefy. W wydawanych wobec przedsiębiorców decyzjach pełno jest absurdalnych stwierdzeń, np. o problemach z ustaleniem miejsca zamieszkania lub pobytu określonych osób (świadków, często oszustów – np. pomysłodawców karuzeli podatkowej). Przedsiębiorcy zaś nigdy nie mają pewności, czy ich rozumienie prawa albo też ocena skuteczności weryfikacji kontrahentów spotkają się z przychylnością kontrolującego organu. Wyjątkowo nieprecyzyjne, często niezrozumiałe przepisy o podatku od towarów i usług prowadzą często do dowolnej ich interpretacji. To z kolei powoduje, że organy skarbowe dokonują w wydawanych decyzjach ocen wykraczających poza ramy doświadczenia życiowego, zasad wolnego obrotu czy logicznego rozumowania. Najlepiej zobrazuje to studium konkretnego przypadku.

Oszust?

Naczelnik II Urzędu Skarbowego Łódź-Bałuty w decyzji z 5 października 2020 r. stwierdził, że transakcje WDT spółki G: „pomimo, iż spełniały formalne przesłanki przewidziane w przepisach prawa, były jedynie elementem całego łańcucha czynności obrotu wskazanym towarem (…)” niepolegającego na „(…) prowadzeniu działalności gospodarczej (…), lecz na wykorzystaniu specyfiki podatku od towarów i usług do uzyskania wymiernego skutku podatkowego, tj. nienależnego zwrotu podatku VAT”. Słowem, organ dorwał oszusta!

Tyle że zebrany materiał dowodowy organ ocenił w sposób kompletnie dowolny. Spółka dokonała bowiem w ramach WDT zgodnego z prawem odliczenia podatku od towaru nabytego od powiązanego z nią dostawcy. Istnienie i sprzedaż tych towarów w drugim państwie UE potwierdził tamtejszy organ podatkowy, nie kwestionując transakcji spółki A, także powiązanej osobowo ze spółką G. I te właśnie powiązania osobowe stały się zarzewiem konfliktu i przyczynkiem do forsowania wniosku, że wszelkie działania spółki G: „…świadczą o niegospodarczym charakterze podejmowanych działań”, a „działanie takie nie miało uzasadnienia w realiach ekonomicznych”. Zwrot podatku z WDT został uznany za nadużycie prawa, mimo że wszystkie podmioty uczestniczące w dostawach rzetelnie rozliczyły swoje transakcje i uiściły należne podatki, a na dostawy istnieją niezaprzeczalne dowody, których organy nie podważyły.

Gdy już pominąć to, że żaden organ podatkowy nie jest uprawniony do ingerencji w przyjęty przez przedsiębiorców model prowadzenia biznesu i konkretne transakcje, na dalszych etapach postępowania nikt nie dostrzegł wielu rażących wręcz błędów fiskusa. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której organ podatkowy dokonuje oceny wymagającej wiedzy specjalnej, przyjmując brak badań laboratoryjnych (których prawo nie wymaga) za podstawę do stwierdzenia, że skoro produkt nie był pełnowartościowy, to na pewno nie mógł znaleźć nabywców w innym państwie UE. Organ robi to, wiedząc, że organ podatkowy innego państwa członkowskiego UE nie kwestionował istnienia towaru i jego sprzedaży na rynku tego państwa. Mimo niekwestionowania transakcji przez organ podatkowy tego państwa uznano je za pozorne!

Dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Łodzi decyzją z 10 grudnia 2021 r. utrzymał w mocy decyzję organu I instancji, powielając jego błędy i kompletnie lekceważąc zarzuty odwołania. Podobnie postąpił WSA w Łodzi, oddalając skargę wyrokiem z 17 maja 2022 r. (sygn. akt I SA/Łd 159/22). Na koniec sprawę przyklepał NSA w wyroku z 2 grudnia 2022 r. (sygn. akt I FSK 1420/22).

Pikanterii całej sprawie dodają dwa niezwykle istotne fakty. Całe postępowanie sądowe od samego początku było dotknięte wadą nieważności. Zarówno WSA, jak i NSA zlekceważyły swoje wcześniejsze wyroki dotyczące terminu do przedłużenia zwrotu podatku (art. 87 ust. 2 i ust. 6 u.p.t.u.). Mianowicie organ II instancji świadomie zaaprobował wadliwe postanowienie naczelnika z 20 grudnia 2018 r. w przedmiocie przedłużenia terminu zwrotu podatku, które 13 sierpnia 2019 r. uchylił WSA w Łodzi (sygn. akt I SA/Łd 325/19). Ustalenia WSA zaaprobował NSA wyrokiem I FSK 2237/19 z 10 listopada 2021 r. – oddalając skargę kasacyjną organu (tę prostą sprawę NSA rozpatrywał przez ponad dwa lata!). Skoro zatem spóźnione przedłużenie terminu zwrotu wywołało skutek materialnoprawny w postaci nabycia przez podatnika prawa do zwrotu różnicy podatku w kwocie wynikającej z deklaracji podatkowej, to na podstawie jakiego prawa WSA i NSA rozpatrzyły sprawę merytorycznie, zamiast umorzyć ją, skoro już 13 sierpnia 2019 r. WSA uznał przedłużenie przez organ terminu do zwrotu podatku za wadliwe? Dlaczego organ podatkowy II instancji nie umorzył postępowania, a wcześniej nie zawiesił go do czasu rozpatrzenia skargi na przedłużenie terminu zwrotu, a spółka nie otrzymała zwrotu podatku? Sądy nie raczyły odpowiedzieć na te pytania…

W składzie orzekającym NSA 17 maja 2022 r. zasiadał tzw. neosędzia, a mimo to NSA rozpoznał sprawę merytorycznie, lekceważąc swój wcześniejszy wyrok, na co zwrócono uwagę w skardze kasacyjnej. Ta druga wada otwiera spółce możliwość wniesienia skargi do ETPC, z czym NSA kompletnie się nie liczy.

Otoczenie biznesu

Wskazany przykład potwierdza celowe działanie urzędników fiskusa na szkodę przedsiębiorców wyłącznie dla zwiększenia wpływów do budżetu państwa. Konsekwencje takich nadużyć są zdecydowanie negatywne dla polskiej gospodarki. Przedsiębiorcy tracą zaufanie do systemu podatkowego i żyją w strachu, czy fiskus nie zakwestionuje ich transakcji. Nieuczciwe działanie urzędników niszczy wizerunek Polski jako kraju biznesu, co z całą pewnością może się przełożyć na spadek inwestycji i ograniczenie rozwoju gospodarczego.

Aby skutecznie rozwiązać ten problem, przede wszystkim należy dokonać gruntownej analizy i reformy przepisów podatkowych, które pozostawiają zbyt wiele miejsca na dowolną interpretację. Należy przywrócić maksymalnie miesięczny czas trwania kontroli i dwumiesięczny czas na wydanie decyzji. Koniecznie trzeba wprowadzić surowe sankcje dla urzędników fiskusa, którzy celowo nadużywają swojej władzy i świadomie działają na szkodę przedsiębiorców. Niestety na razie art. 231 kodeksu karnego („Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”) jest w zasadzie martwy. U przedsiębiorców rodzi to nie tylko poczucie niesprawiedliwości, lecz przede wszystkim nierównego traktowania ich i urzędników, którzy pozostają bezkarni mimo licznych przypadków nadużywania prawa i niedopełniania przez siebie obowiązków.

Nadużycia prawa wobec przedsiębiorców przez organy skarbowe nie powinny nigdy mieć miejsca w państwie prawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdy dowody są zastępowane przez organy oderwanymi od rzeczywistości ocenami, co od lat jest zmorą przedsiębiorców. Tym bardziej trudno jest zaakceptować postawę sądownictwa administracyjnego, które zamiast chronić obywateli przed arbitralnością państwa, zachowuje się jak organ podatkowy III instancji i dla którego ważniejszy jest wpływ do budżetu niż sprawiedliwość. I kto tu jest oszustem? ©℗

Autor był pełnomocnikiem spółki G