Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył karę 10 tys. zł na Sąd Okręgowy w Krakowie za to, że ten nie powiadomił go o naruszeniu ochrony danych osobowych. Chodziło o korespondencję dotyczącą sprawy rozwodowej, która do adresata w Wielkiej Brytanii doszła w rozerwanej kopercie i niekompletna.
Co ciekawe, przesyłkę tę wysłał nie bezpośrednio sąd, tylko – na jego wniosek – Konsulat Generalny RP. Operator pocztowy dostarczył ją rozerwaną i niekompletną. Konsulat powiadomił o tym fakcie SO w Krakowie, jako administratora danych osobowych widniejących w korespondencji. Ten nie zgłosił jednak naruszenia ochrony danych. Informacja o incydencje dotarła do UODO za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
„Administrator podejmując decyzję o niezawiadomieniu o naruszeniu organu nadzorczego, jak i osób, których dane dotyczą, w praktyce pozbawił te osoby przekazanej bez zbędnej zwłoki, rzetelnej informacji o naruszeniu ochrony danych osobowych i możliwości przeciwdziałania potencjalnym szkodom” – uznał prezes UODO.
Inspektor ochrony danych sądu uznał, że rozerwanie przesyłki nie spowodowało poważnego ryzyka naruszenia praw lub wolności osoby, której dotyczyły dane. Pisma sporządzono bowiem w języku polskim, a wysłano je do Wielkiej Brytanii. Zdaniem UODO sam fakt, że w tym kraju językiem urzędowym jest angielski, nie ma jednak znaczenia dla oceny naruszenia.
„W dobie narzędzi pozwalających na szybkie tłumaczenie dokumentów, jak również z uwagi na fakt, iż w Wielkiej Brytanii spora część mieszkańców posługuje się językiem polskim, błędne jest założenie, że okoliczność ta pozwala na obniżenie poziomu ryzyka” – argumentuje prezes UODO.
Oprócz kary finansowej nakazał on również sądowi poinformowanie o naruszeniu samych zainteresowanych – powódki, pozwanego oraz dwójki ich dzieci. Wpływ na decyzję miał m.in. charakter danych zawartych w korespondencji – poza nazwiskami czy numerami PESEL zawarto w niej informacje na temat toczącego się rozwodu i opinie psychologiczne dzieci rozwodzącej się pary.©℗