Mikołaj Małecki: Nadużywanie instytucji tymczasowego aresztowania może być wynikiem braku innych narzędzi pośrednich.

Nadużywanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania jest problemem systemowym. Z czego to wynika?
ikona lupy />
Prof. Mikołaj Małecki, Krakowski Instytut Prawa Karnego / nieznane / fot. Materiały prasowe

Obecne przepisy kreują zbyt wysokie ryzyko nadmiernego godzenia w prawa i wolności człowieka. Areszt traktowany jest jako forma kary, a jego stosowanie jest postrzegane jako narzędzie walki z przestępczością. Nierzadko jest wykorzystywany populistycznie i politycznie, bez uzasadnienia w realiach konkretnej sprawy. Ludzie siedzą latami w areszcie i nic z tego nie wynika, oprócz oczywiście zniszczonego życia tej osoby, utraty więzi rodzinnych, zniszczonych firm, zwolnionych pracowników. Konieczna jest zmiana mentalności i przyzwyczajeń. Nie zawsze da się to osiągnąć metodami naukowej perswazji. Dlatego przepisy o tymczasowym aresztowaniu muszą zostać napisane od nowa.

Zwłaszcza że tymczasowe aresztowanie jest pozbawieniem człowieka wolności. Nie można o tym zapominać, że jest to najdotkliwsza ingerencja w wolność osobistą obywatela. Nie jest to środek do zapewnienia komfortu pracy policji i prokuratury, lecz sytuacja, w której na organach ścigania zaczynają ciążyć obowiązki przeprowadzenia wszystkich czynności w sposób zaplanowany, celowy i szybki. Przetrzymywanie człowieka w areszcie jest uzasadnione wyłącznie wtedy, gdy organy ścigania realizują w prawidłowy sposób swoje kompetencje, robią wszystko, by ograniczyć do minimum okres pozbawienia człowieka wolności bez wyroku skazującego. Organy wymiaru sprawiedliwości zbyt łatwo przyzwyczajają się do tego, że jak już człowiek jest wsadzony do aresztu, to one mogą wreszcie odetchnąć i dopiero wtedy na spokojnie zacząć wykonywać swoją pracę. Nic bardziej błędnego – właśnie przez to, że człowiek przebywa w areszcie, organy ścigania muszą się wyjątkowo spieszyć. Ciążą na nich presja i odpowiedzialność, bo oto pozbawiony wolności jest człowiek w świetle prawa niewinny.

Pełnomocnicy często narzekają, że po wydaniu decyzji o zastosowaniu tymczasowego aresztowania, np. na trzy miesiące, nie są wykonywane żadne czynności procesowe z zatrzymanym, a mimo to, po upływie tego terminu, gdy prokuratura występuje o jego przedłużenie, sądy bardzo często się zgadzają. W rezultacie w ostatnich latach mamy wzrost liczby aresztów długotrwałych.

Dlatego sąd przed podjęciem decyzji o przedłużeniu aresztu powinien rozliczyć prokuratora z dotychczas przeprowadzonych czynności. Czy wykorzystał czas, którym dysponował, by jak najsprawniej posuwać się w czynnościach zmierzających do sformułowania oskarżenia? Czy ma realny i udokumentowany plan dalszych działań? Jeśli nie, człowiek powinien być wypuszczony na wolność, bo dalsze naruszanie jego konstytucyjnych praw nie jest już usprawiedliwione. Sąd nie jest zakładnikiem prokuratury, lecz organem wymiaru sprawiedliwości, który musi baczyć, czy przestrzegane są prawa i wolności człowieka. To prokurator, a nie sąd, ponosi winę za nieudolne i nieprofesjonalne przygotowanie aktu oskarżenia. Przedłużanie okresu tymczasowego aresztowania w sposób automatyczny, bez weryfikacji postępów w pracach organów ścigania, jest czymś patologicznym i narusza konstytucję.

Bo proszę zwrócić uwagę, że art. 41 konstytucji, który reguluje podstawowe standardy tymczasowego aresztowania, stanowi, że osoba zatrzymana powinna być w ciągu 48 godzin przekazana do dyspozycji sądu. A po 24 godzinach trzeba ją zwolnić, jeśli nie zostanie jej doręczone postanowienie sądu o tymczasowym aresztowaniu wraz z przedstawionymi zarzutami. Jest to jedyny przepis konstytucji, który określa terminy na wykonanie określonych czynności nie w miesiącach czy dniach, lecz w godzinach. Nawet przepisy o stanach nadzwyczajnych nie operują tak krótkimi terminami.

Z tego wynika bardzo ważna rzecz – całe postępowanie przygotowawcze, w którym jest stosowany izolacyjny środek zapobiegawczy, musi być prowadzone pod presją czasu. Usprawiedliwieniem przetrzymywania człowieka w areszcie jest konieczność wykonania określonych czynności śledczych i przygotowanie aktu oskarżenia. Areszt traci usprawiedliwienie, jeśli działania te są prowadzone nieudolnie, w sposób niezorganizowany, niecelowy. Nie ma podstaw, by pozbawiać obywatela wolności, jeśli organy władzy nie wykonują swych powinności w sposób należyty, czyli m.in. w maksymalnie krótkim czasie.

Jedną ze zmian zaproponowanych w raporcie jest poszerzenie katalogu środków zapobiegawczych.

Tak, ponieważ uważamy, że nadużywanie instytucji tymczasowego aresztowania może być wynikiem braku innych narzędzi pośrednich między pełną izolacją a środkami wolnościowymi. Sąd może mieć więc dylemat, co zrobić, gdy areszt okazuje się nieuzasadniony, lecz żaden z pozostałych środków nie jest wystarczający w danej sprawie. Kodeks postępowania karnego wymaga przewietrzenia i odświeżenia. Nowe technologie, z powodzeniem wykorzystywane w innych państwach Europy, mogą być alternatywą dla aresztu lub długoterminowych aresztów, dając zarazem możliwość lepszego monitorowania podejrzanego. To m.in. areszt domowy w reżimie dozoru elektronicznego czy monitorowany elektronicznie zakaz zbliżania się do określonych osób.

Przemiany cywilizacyjne sprawiły, że także tradycyjne przesłanki aresztowe powinny być na nowo przemyślane. Inaczej patrzono na przesłankę opuszczenia kraju w czasach Polski Ludowej – kraju izolowanego od cywilizowanej Europy – inaczej trzeba na nią spojrzeć aktualnie. Przykładowo opuszczenie terytorium RP i udanie się do innego kraju Unii Europejskiej nie sprawia, że dana osoba nie może uczestniczyć w toczącym się postępowaniu karnym. Sama ta okoliczność nie może być więc współcześnie podstawą stosowania aresztu.

Nie mamy wątpliwości, że przesłanka surowej grożącej kary jako samodzielna podstawa zastosowania tymczasowego aresztowania powinna zniknąć z kodeksu. W wielu kategoriach spraw grożąca kara jest bardzo surowa, a całe postępowanie opiera się w gruncie rzeczy na już zabezpieczonych dokumentach i nie ma żadnego ryzyka wpływania przez podejrzanego na przebieg sprawy. Po ostatnich zmianach dotyczących obostrzenia kary za czyn ciągły (do dwukrotności górnej granicy zagrożenia) w zasadzie w każdej sprawie gospodarczej grożąca kara może przekraczać osiem lat pozbawienia wolności. Złożony charakter działań w obrocie gospodarczym pozwala w zasadzie dowolnie zakwalifikować zdarzenie jako czyn ciągły, gdy sprawca dopuścił się co najmniej dwóch różnych zachowań, a więc przesłanka aresztowa spełniona byłaby zawsze, co jest wypaczeniem jej pierwotnego sensu.

Wprowadzenie instytucji aresztu domowego – mimo istnienia systemu dozoru elektronicznego – może wymagać czasu. Które ze zmian można wprowadzić szybko?

Standardy stosowania tymczasowego aresztowania zależą wielokrotnie od bardzo prozaicznych kwestii, jak choćby organizacja pracy sądu. W raporcie postulujemy np., by dyżury aresztowe były planowane w taki sposób, aby w dzień pełnienia dyżuru dany sędzia nie miał wyznaczonej wokandy. Chodzi o to, by dać sędziemu czas na skoncentrowanie się na jednym zadaniu, gdyż decyzję o tymczasowym aresztowaniu musi podjąć w bardzo krótkim czasie. Lista sędziów mających dyżury aresztowe powinna być niejawna dla prokuratora. Nie można sobie pozwolić na to, by prokurator wybierał sobie sędziego, który będzie rozpatrywał jego wniosek. Nie chodzi przy tym nawet o ryzyko swoistego ustawiania decyzji, lecz innego typu względy, np. przygotowanie danego sędziego do prowadzenia skomplikowanej sprawy gospodarczej. Osoba mniej doświadczona może w ogóle nie być w stanie w ciągu kilku godzin zrozumieć mechanizmu, na jakim opierał się domniemany przestępczy proceder, związany ze skomplikowanymi zależnościami ekonomicznymi. Prokurator ma nad takim sędzią przewagę, bo analizował sprawę przez wiele tygodni lub miesięcy. Tymczasem w procesie karnym prokurator jest jedynie stroną postępowania. Nie może mieć nieuzasadnionej przewagi nad osobą, która ma podlegać odpowiedzialności karnej. ©℗

Rozmawiał Piotr Szymaniak