Według dostępnych danych spożycie alkoholu na mieszkańca w Polsce należy do jednych z najwyższych w UE. Alkohol w Polsce jest tani i powszechnie dostępny (w niespełna 400-tysięcznej Bydgoszczy jest więcej punktów sprzedaży alkoholu niż w całej 7-milionowej Norwegii, a w Warszawie niż w Szwecji). Alkoholizm dotyka niemal 1 mln Polaków, a kolejne kilka milionów ma problem alkoholowy.
Według dostępnych danych spożycie alkoholu na mieszkańca w Polsce należy do jednych z najwyższych w UE. Alkohol w Polsce jest tani (kosztuje poniżej średniej unijnej, a uwzględniając siłę nabywczą pieniądza, tańszy jest tylko w Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech) i powszechnie dostępny (w niespełna 400-tysięcznej Bydgoszczy jest więcej punktów sprzedaży alkoholu niż w całej 7-milionowej Norwegii, a w Warszawie niż w Szwecji). Tendencje są również zatrważające. O ile w latach 90. statystycznie Polak spożywał 6–7 l czystego alkoholu, o tyle w 2019 r. było to już o ponad 11 l na głowę, przy czym w przypadku mężczyzn mówi się nawet o średnim spożyciu w wysokości 18 l. Według dostępnych danych alkoholizm dotyka niemal 1 mln obywateli, a kolejne kilka milionów ma problem alkoholowy.
Można się tylko zastanawiać, jak wiele problemów społecznych to powoduje. Rozpad rodzin, przemoc domowa, zabójstwa i gwałty, wypadki spowodowane przez nietrzeźwych kierowców, bezdomność, powiązane choroby… Szkody wyrządzane w Polsce przez alkohol szacuje się na kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie, co stanowi trzykrotność rocznych wpływów z akcyzy na wyroby alkoholowe. Jest to równowartość rocznych kosztów realizacji programu 500+ czy też budowy lotniska w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego. Na łamach prestiżowego czasopisma naukowego „Lancet” ukazały się niedawno wyniki badań pokazujące, że alkohol jest jedną z najgroźniejszych używek pod względem generowanych kosztów społecznych. WHO informuje zaś, że każda jego dawka jest szkodliwa dla organizmu człowieka.
Problem z alkoholizmem często kojarzy się z przeszłością i PRL. W rzeczywistości według oficjalnych danych Polacy konsumują dziś więcej alkoholu niż wtedy. Prawo zaś, które obecnie obowiązuje, jest o wiele bardziej liberalne niż z ostatniej dekady Polski Ludowej. W 1982 r., w odpowiedzi na postulaty pierwszej Solidarności, została przyjęta ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Ustawa ta zastąpiła wcześniejszą cząstkową regulację z 1959 r. Była wzorowana na modelu skandynawskim i przewidywała reglamentację w sprzedaży alkoholu (nie można go było np. sprzedawać przed godz. 13) oraz całkowity zakaz jego reklamy. Przyczyną uchwalenia ustawy, jak głosi jej preambuła, było uznanie, że „życie obywateli w trzeźwości” stanowi „niezbędny warunek moralnego i materialnego dobra Narodu”.
Nawet jeśli prokurator nie umorzy postępowania i doprowadzi do skazania łamiącego zakaz reklamy alkoholu influencera, to kara będzie najprawdopodobniej wielokrotnie mniejsza aniżeli zyski uzyskane z przestępstwa
Ustawa została zliberalizowana przez rząd SLD w latach 2001–2002, co – wraz z równoczesnym obniżeniem akcyzy na alkohol – skutkowało wzrostem konsumpcji w kolejnych latach jej obowiązywania. Znowelizowane prawo wprawdzie utrzymuje zakaz reklamy alkoholu, ale wyłącza spod niego piwo, którego reklama jest poddana wyłącznie pewnym ograniczeniom – nie może być kierowana do małoletnich, wiązać spożywania alkoholu ze sprawnością fizyczną czy kierowaniem pojazdów, zachęcać do nadmiernego spożywania alkoholu, wywoływać skojarzeń z relaksem, wypoczynkiem czy sukcesem zawodowym lub życiowym. Reklamowanie alkoholu z naruszeniem zasad przewidzianych ustawą stanowi przestępstwo zagrożone karą grzywny w wysokości 10–500 tys. zł.
Litera prawa nie ma jednak większego przełożenia na rzeczywistość. W mediach społecznościowych jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami napojów alkoholowych, w tym alkoholi mocnych, których reklama jest całkowicie zakazana. Istotną rolę w tym procederze odgrywają opłacani przez branżę alkoholową influencerzy, którzy kapitalizują swoją popularność i reklamują alkohol w mediach społecznościowych. Zarabiają na tym koncerny, wspomniani influencerzy oraz cyfrowi giganci, a płaci za to całe społeczeństwo. Mamy tu zatem do czynienia z charakterystycznym dla czasów współczesnych mechanizmem indywidualizacji korzyści i uspołecznienia kosztów.
Co na to organy ścigania? Z doniesień medialnych wynika, że przeważnie umarzają postępowania w sprawie reklam zamieszczanych w mediach społecznościowych (mowa jest nawet o tym, że prokuratura umarza 90 proc. tego typu spraw), uznając, że nie mają one charakteru reklamy w rozumieniu ustawy. Przez reklamę ustawodawca rozumie bowiem „publiczne” rozpowszechnianie nazw i symboli napojów alkoholowych. W doktrynie prawa karnego przyjmuje się, że „publiczny” to „skierowany do nieograniczonej liczby osób”. Organy ścigania na ogół przyjmują, że w sytuacji reklamy alkoholu w mediach społecznościowych nie można mówić o spełnieniu przesłanki tak rozumianej publiczności, albowiem krąg odbiorców jest ograniczony do zarejestrowanych użytkowników.
Takie rozumienie przesłanki działania publicznego jest absurdalne i nie koresponduje z tym, jak rozumie się publiczność w kontekście innych przestępstw. Działanie publiczne jest również znamieniem przestępstwa zniewagi (art. 216 k.k.) czy obrazy uczuć religijnych (art. 196 k.k.). Czy osoba, która znieważa osobę trzecią na swoim profilu społecznościowych, nie dopuszcza się przestępstwa zniewagi tylko dlatego, że żeby zapoznać się z zamieszczonym materiałem, należy założyć konto na danym portalu społecznościowym? Nie ma wątpliwości, że w przypadku profilu publicznego, do którego ma dostęp każdy zarejestrowany użytkownik, odpowiedź na to pytanie musi być negatywna. W innym bowiem wypadku ochrona wynikająca z tego typu przepisów byłaby iluzoryczna.
Problem z zakazem reklamy alkoholu nie wyczerpuje się jednak wyłącznie w wykładni przesłanki publicznego działania. Problematyczna jest również ich sama konstrukcja (zagrożenie wyłącznie dolegliwościami finansowymi) oraz praktyka stosowania (wymiar nakładanej kary). Sądy wymierzają bowiem karę grzywny w dolnych granicach zagrożenia ustawowego i z jakichś przyczyn nie stosują przepisów o przepadku korzyści uzyskanych z popełnionego przestępstwa (a zdaje się, że powinny – w przypadku przestępstw orzekanie przepadku jest obligatoryjne, a nie fakultatywne, por. art. 45 k.k. w zw. z art. 452 ustawy o wychowaniu trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi).
Potencjalna kara nie odstrasza zatem od popełniania tego przestępstwa. Widać to na przykładzie doniesień medialnych z ostatnich miesięcy. Z jednej bowiem strony organy ścigania wreszcie zaczęły ścigać celebrytów za reklamowanie alkoholu w mediach społecznościowych. Z drugiej jednak strony nakładane kary są dość symboliczne. W maju 2023 r. za reklamę alkoholu w internecie skazani na karę kilkudziesięciu tysięcy złotych grzywny zostali Janusz Palikot oraz jego wspólnicy – Kuba Wojewódzki i Tomasz Czechowski. Z początkiem lipca aktor Maciej Musiał i influencerka znana jako Maffashion zostali skazani przez sąd I instancji wyrokiem nakazowym na grzywnę za reklamowanie alkoholu na Instagramie, odpowiednio w kwocie 15 tys. i 10 tys. zł.
Z tych przyczyn reklamy alkoholu w mediach społecznościowych są powszechne. Trudno się temu dziwić. Nawet jeśli prokurator nie umorzy postępowania i doprowadzi do skazania łamiącego zakaz reklamy alkoholu influencera, to kara nałożona na tego ostatniego będzie najprawdopodobniej wielokrotnie mniejsza aniżeli zyski uzyskane z popełnienia tego przestępstwa. Sądy powinny stosować instytucję przepadku korzyści z popełnienia przestępstwa, grzywny powinny być nakładane w wyższej kwocie, a ustawodawca powinien rozważyć zaostrzenie odpowiedzialności karnej np. o karę ograniczenia wolności.
Mając przy tym na uwadze skalę społecznego problemu z alkoholem, ograniczenie możliwości jego reklamy powinno być tylko przyczynkiem do dalszej reglamentacji obecności alkoholu w przestrzeni publicznej. Należałoby rozważyć zaostrzenie zakazu reklamy alkoholu (tak by obejmował również piwo), wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach późnowieczornych i nocnych, drastyczne ograniczenie liczby punktów sprzedaży, a także konsekwentnie podnosić akcyzę na wyroby alkoholowe, tak aby zyski z niej pozwalały pokryć straty, które alkohol powoduje w skali ogólnospołecznej. To bowiem, że życie obywateli w trzeźwości stanowi niezbędny warunek ich dobrostanu, wynika nie tylko z preambuły do obowiązującej od ponad 40 lat ustawy, lecz przede wszystkim ze współczesnej wiedzy medycznej. ©℗