Zmiana właściwości miejscowej w sprawach frankowych zahamowała napływ spraw do Sądu Okręgowego w Warszawie, za to zwiększyła ich liczbę w innych dużych miastach. Wygląda na to, że odblokowanie stolicy się uda, ale jeszcze trochę potrwa.

Właśnie minęło pięć miesięcy od wejścia w życie przepisów zmieniających właściwość sądów w sprawach dotyczących kredytów denominowanych, waloryzowanych lub indeksowanych do walut obcych. Zgodnie z art. 18 ustawy z 9 marca 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 614) przez pięć lat, a więc od 15 kwietnia 2023 r. do 14 kwietnia 2028 r., pozwy konsumentów trzeba wnosić do sądu, w którego okręgu leży miejsce zamieszkania powoda. Dodanie tej regulacji miało za zadanie odciążyć XXVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, wyspecjalizowany w rozstrzyganiu właśnie tego typu spraw. Czy to się powiodło?

Jak wynika ze statystyk Sądu Okręgowego w Warszawie, od początku roku do 15 kwietnia do wydziału frankowego wpłynęło 7186 pozwów, a przez kolejne 3,5 miesiąca wpływ był o połowę mniejszy (3421 spraw).

Jednak rozładowywanie niewydolnego wydziału potrwa jeszcze długo. Na razie średnia wielkość referatu sędziego zmniejszyła się nieznacznie (patrz: ramka) – o 63 sprawy – jednak nadal na jednego orzecznika przypada ich aż 1450. Odkopywanie się z zaległości (43 tys. spraw) idzie mozolnie.

Sędziowie są, z obsługą gorzej

– Mamy pozwy, które leżą w warszawskim sądzie pół roku i nie zostały nawet doręczone bankom. Problemem tego wydziału była bowiem nie tylko kosmiczna liczba wpływających pozwów, lecz także zbyt mało osób do obsługi administracyjnej – mówi adw. Joanna Wędrychowska. W przypadku kilkunastu prowadzonych przez nią spraw widać w portalu informacyjnym, że sędzia już wydał zarządzenie, ale z powodu małej liczby pracowników i ich ciągłej rotacji przez długi czas nie jest ono wykonywane. Zmiany przepisów nie pomogą, jeśli w sądzie będzie kulała tak banalna rzecz jak obsługa administracyjna – podsumowuje Wędrychowska.

Mecenas Karolina Pilawska dostrzega jednak pewną poprawę.

– Czynności są podejmowane szybciej. Przykładowo doręczenie odpisu pozwu do banku czy wydanie postanowienia o zabezpieczeniu zajmuje sędziom w sprawach wniesionych po kwietniu 2023 r. zdecydowanie mniej czasu niż przed nowelizacją. Kiedyś bywało, że na doręczenie pozwu trzeba było czekać nawet rok, co jest trudne do zaakceptowania. Teraz taka czynność zajmuje sądowi kilka tygodni – mówi adwokatka. Jak dodaje, w sprawach, które trafiły do sądu wcześniej, nadal trzeba pisać pisma z prośbą o przyspieszenie danej czynności.

Rzeka popłynęła gdzie indziej

Siłą rzeczy ustawowe ograniczenie możliwości składania pozwów do wydziału frankowego tylko do osób mieszkających w stolicy musiało spowodować wzrost wpływu pozwów do innych sądów. Jak informuje Monika Pawłowska-Radzimierska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Łodzi, od 15 kwietnia do 8 września do tamtejszego sądu wpłynęły 842 sprawy dotyczące roszczeń z umów bankowych denominowanych lub indeksowanych do franka szwajcarskiego.

– W okresie od 15 kwietnia do 8 września ub.r. takich spraw wpłynęło 487 – mówi rzeczniczka łódzkiego sądu. Zaznacza, że w SO w Łodzi nie ma wyznaczonego jednego wydziału do rozpoznawania takich spraw. Rozstrzygają je wszyscy sędziowie orzekający w pionie cywilnym. Pomimo prawie dwukrotnego wzrostu wpływu pozwów średnia liczba spraw w referacie zwiększyła się tylko o kilkanaście.

– W porównaniu z rokiem 2022 nastąpił wzrost o 44 proc., a w porównaniu z rokiem 2021 o 55 proc. – mówi z kolei sędzia Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie. Jak dodaje, jeszcze dwa lata temu, na koniec sierpnia 2021 r., na każdego sędziego przypadały 263 sprawy. Dziś już 492.

Wzrost liczby spraw i obciążenia sędziów jest też widoczny we Wrocławiu oraz w Katowicach. W Krakowie od 15 kwietnia do 14 września wpłynęło ich 1595, podczas gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku tylko 787. Każdy sędzia w wydziałach cywilnych ma do rozpoznania średnio 40 spraw więcej niż rok temu. Zmiana za to nie jest w ogóle odczuwalna w Białymstoku.

Adrian Goska, prowadzący kancelarię w Łodzi, mówi nam, że wpływ spraw w sądach pozawarszawskich jest znacząco większy niż przed zmianą przepisów dotyczących właściwości wyłącznej. Tym samym odczuwalnie zwiększył się czas oczekiwania na wyrok w sprawach frankowych zarówno w sądach I, jak i II instancji. Przed zmianą przepisów w niektórych sądach można było uzyskać wyrok nawet w trzy, cztery miesiące.

– Dziś taki termin jest nierealny. Czas oczekiwania na wyrok zwiększył się o 100 proc. Wpływa więcej spraw frankowych, a nie zwiększono obsady sędziowskiej. To musiało się przełożyć na wydłużenie czasu orzekania – dodaje radca prawny.

Jego zdaniem dostrzegalne jest też znaczące wydłużenie czasu oczekiwania na wyrok w sądach apelacyjnych, gdzie wpływają wszystkie apelacje w sprawach frankowych. Obecnie składając apelację w Łodzi, trzeba się liczyć nawet z dwuletnim okresem oczekiwania. Do tej pory było to dużo mniej niż rok. W innych sądach jest podobnie. Zbyt mała liczba sędziów oraz bardzo duży napływ spraw spowodowały nagły pik, który niełatwo będzie rozładować – twierdzi ekspert.

Gdańsk tonie, w Sieradzu plaża

Nie wszędzie jest tak źle.

– Przykładowo w sprawie przed Sądem Okręgowym w Sieradzu, wniesionej pod koniec lipca 2023 r., już na koniec września mamy wyznaczony termin rozprawy – czyli w ciągu dwóch miesięcy. Z kolei w dwóch sprawach prowadzonych przeze mnie w Sądzie Okręgowym w Poznaniu termin rozpraw został wyznaczony po trzech i pięciu miesiącach od wniesienia pozwów – mówi mec. Karolina Pilawska. I dodaje, że bez wątpienia jest to tryb, który śmiało można nazwać ekspresowym, a którego w sądach warszawskich, mimo działań ustawodawcy, raczej nie uzyskamy.

Z kolei mec. Mikołaj Rusiński z Torunia do tej pory nie odczuł jeszcze negatywnych skutków wprowadzonych zmian.

– Ale to na pewno będzie się różnić w poszczególnych sądach. Największe obawy mam co do SO w Gdańsku, który swoją właściwością obejmuje większość województwa pomorskiego i którego sędziowie jeszcze przed zmianą przepisów mieli ogromny wpływ spraw – mówi mec. Rusiński.

Ten niepokój nie jest bezzasadny. Jak podaje sędzia Łukasz Zioła z tamtejszego sądu, według stanu na koniec sierpnia ub.r. spraw frankowych było 8330, natomiast na koniec sierpnia tego roku już 11 842. A zatem wpływ w stosunku rok do roku wzrósł z 1,6 tys. do 2,2 tys.

– Obecnie referaty sędziów średnio kształtują się w granicach między 500 a 650 spraw. Dla porównania w latach 2017–2018 było to 100–200 spraw – mówi sędzia Zioła i dodaje, że w pierwszoinstancyjnych wydziałach cywilnych SO w Gdańsku orzeka 30 sędziów. W związku ze sprawami frankowymi, żeby wzmocnić wydziały cywilne, sąd otrzymał dodatkowo cztery etaty urzędnicze, dwa etaty asystenckie oraz pięć etatów sędziowskich. Tyle że, jak dotąd, tylko jedno miejsce sędziowskie zostało obsadzone, a w sprawie pozostałych czterech trwa procedura konkursowa.

Lepiej by było bez rozprawy

Zdaniem mec. Adriana Goski zwiększenie liczby sędziów (co może być dość trudne w krótkim czasie) nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem prowadzącym do sprawniejszego rozpoznawania tysięcy frankowych pozwów. Innym sposobem mogłaby być zmiana procedury.

– Wielokrotnie postulowałem, aby wprowadzić jako regułę w sprawach frankowych orzekanie w apelacji na posiedzeniu niejawnym. Powtarzalność tych spraw i brak konieczności, co do zasady, prowadzenia postępowania dowodowego przed sądem II instancji sprawia, że możliwe jest orzekanie bez przeprowadzenia rozprawy. A to właśnie konieczność jej wyznaczenia może wydłużać czas oczekiwania na wyrok nawet o rok – zwraca uwagę mec. Goska.

Jego zdaniem czekanie na wolną salę rozpraw znacząco odwleka termin wyroku. Wydanie go na posiedzeniu niejawnym w tego rodzaju sprawach nie stanowiłoby jakiegokolwiek uszczerbku dla praw stron w postępowaniu.

– Jak wynika z moich doświadczeń, na rozprawach apelacyjnych, które zwykle nie trwają więcej niż pięć minut, pełnomocnicy poza podtrzymaniem swoich stanowisk nie mają nic do dodania. Odkładanie terminu w tej sytuacji to strata cennego czasu dla frankowiczów, ale i zbędne obciążanie wymiaru sprawiedliwości – puentuje radca prawny. ©℗

ikona lupy />
W wydziale frankowym ciągle spraw pod sufit / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe